O pierwszej Komunii, także "wczesnej"
Każdego roku w maju tysiące dzieci przystępuje po raz pierwszy w życiu do Stołu Pańskiego. Jest to szczególne przeżycie religijne, jedno z najważniejszych w życiu chrześcijanina, toteż warto zadbać nie tylko o dobre przygotowanie ich do tej chwili, ale również o zachowanie wymiaru duchowego uroczystości.
Najwyższy już czas na dokonanie pewnych przewartościowań w naszej obyczajowości towarzyszącej Pierwszej Komunii św. Chodzi zwłaszcza o zmniejszenie stopnia koncentracji na sprawach drugorzędnych, takich jak okazałe przyjęcia czy nazbyt kosztowne prezenty.
Warto zacząć od dowartościowania chwili przystąpienia przez dziecko do sakramentu pojednania, czyli pierwszej spowiedzi św. Oba te sakramenty są ze sobą ściśle powiązane: na drodze do ołtarza stoi konfesjonał.
Dobrze wiemy, jak trudnym doświadczeniem bywa konieczność samo-oskarżania się, czyli szczerego wyznania grzechów. Czy nie powinniśmy bardziej zadbać o to, aby dziecko spowiadające się po raz pierwszy w życiu miało poczucie wsparcia ze strony bliskich, którzy mogą dopomóc mu w przezwyciężeniu lęku? Chodzi o dyskretne asystowanie dziecku - zwłaszcza przez modlitwę - przy spotkaniu z przebaczającym Bogiem.
Byłoby dobrze, gdybyśmy również ten dzień spróbowali przeżyć w rodzinie uroczyściej. Dzięki temu dziecko będzie mogło odczuć, jak doniosła to chwila. To dobra okazja, byśmy wieczorem zasiedli razem przy świątecznym stole i uklękli do wspólnej modlitwy.
Komunia św. jest spotkaniem z osobowym Bogiem pod postaciami Chleba i Wina. Gdybyśmy doceniali w pełni wartość tego spotkania to - jak pisała św. Teresa z Lisieux - „służby porządkowe musiałyby kierować ruchem u wejścia do kościołów".
Obecnie-zgodnie z postanowieniem Konferencji Episkopatu Polski z 1971 r. - dzieci przystępują do Pierwszej Komunii św. w drugiej klasie szkoły podstawowej. Godzi się przypomnieć, że jeszcze pół wieku temu w wielu parafiach praktykowano wczesną Komunię św. Realizowano w ten sposób zalecenie Piusa X - nazywanego „papieżem dzieci i Eucharystii" -wprowadzone 8 sierpnia 1910 r. dekretem „Quam singulari". Uważał on, że dziecko przyjmujące Komunię św. nie musi znać wszystkich prawd katechizmowych; wystarczy, że odróżnia Chleb Eucharystyczny od chleba, którym karmimy się każdego dnia. Ojciec Święty żywił nadzieję, że dzięki temu będzie więcej świętych dzieci. On sam również przyjął wczesną Komunię św. Jan Paweł II w 1987 r. w Tarnowie powiedział do duchowieństwa, że praktyka ta zaowocowała licznymi powołaniami kapłańskimi i zakonnymi.
Dzień Pierwszej Komunii św. jest dla chrześcijanina jednym z najważniejszych w życiu. Jako rodzice, chrzestni czy krewni uczestniczący w uroczystości, nie zaniedbajmy okazji, aby razem z dzieckiem przystąpić w tym dniu do Stołu Pańskiego, ofiarowując Komunię św. w jego intencji. Od naszej roztropności w dużym stopniu będzie zależeć, jak dziecko przeżyje ten niezwykły dzień i jakie wspomnienia zachowa na całe życie.
Spotkania rodzinne, które towarzyszą uroczystości, są pięknym i wartym kultywowania zwyczajem, ale należy dostosować je do przeżyć religijnych tego dnia. A z tym bywa rozmaicie.
Zbyt często przypominają one biesiady weselne, a dzieci deprawowane są nazbyt okazałymi prezentami. Trudno się potem dziwić, że licytują się, które z nich zostało hojniej obdarowane. Widok dziecka w albie otwierającego koperty z życzeniami i przeliczającego banknoty - jak można dopuszczać do takich sytuacji? - budzi zażenowanie. Nie dajmy się zniewalać przez ludzi, dla których Pierwsza Komunia św. jest tylko pretekstem do popisania się przed resztą rodziny, na ile ich stać. Nieroztropna hojność deprecjonuje duchową inicjację dziecka, a mniej zamożnych gości wprawia w zakłopotanie; czują się jak przysłowiowi ubodzy krewni. Szkoda, że wiele osób podziela ów pogląd, ale ulega presji, bo przecież: „Podobnie było wcześniej u Jasia", więc „u nas nie może być skromniej", bo „jakby to wyglądało" i „co by też ludzie powiedzieli".
Wydaje się, że rozwiązaniem może być oderwanie rytuału obdarowywania dziecka od dnia przyjęcia Komunii św. W niektórych parafiach dzieci przystępują do Pierwszej Komunii św. podczas wieczornej Mszy św. w Wielki Czwartek, dzięki czemu po powrocie do domu zasiadają do stołu tylko w gronie najbliższych: rodziców, chrzestnych i dziadków. Dalszych krewnych zaprasza się na przyjęcie podczas Świąt Wielkanocnych.
Zmiana jest możliwa, o czym świadczy przełom dokonany w ubieraniu dzieci. W większości parafii sukienki i garniturki zastąpiły jednolite stroje liturgiczne. A jeszcze niedawno widywało się dziewczynki w minikreacjach ślubnych, z tiulami, woalkami i koronkami, a nawet śladami makijażu. Musimy dążyć do ocalenia właściwego wymiaru tej pięknej i pełnej łask Bożych uroczystości.
Często mówi się obecnie o „inwestowaniu" w dziecko, jego wykształcenie czy znajomość języków obcych. Jako chrześcijanie, musimy przede wszystkim „zainwestować" w jego harmonijny rozwój duchowy. Dzień Pierwszej Komunii św. jest zbyt ważny dla tego rozwoju, aby go profanować przejawami próżności.
Dlaczego ja nie mogę?
Z ks. Marcinem Wecławskim, proboszczem poznańskiej parafii pw. Maryi Królowej, rozmawia Michat Gryczyński
Od kilkunastu lat upowszechnia Ksiądz praktykę wczesnego przyjmowania Pana Jezusa Eucharystycznego. Ile małych dzieci z Księdza parafii - czy może raczej ich rodziców - jest każdego roku zainteresowanych wczesną Komunią św.?
-Zazwyczaj jest ich około czterdziestu, np. w tym roku było 38 dzieci. A jest to przede wszystkim pragnienie samych rodziców, a dopiero wtórnie ich dzieci. One, widząc swoich rodziców przyjmujących Najświętszy Sakrament, zaczynają się zwykle dopytywać: „Co mama dostała? Ja też chcę! Dlaczego nie mogę?".
W ilu poznańskich parafiach można obecnie posłać dziecko do wczesnej Komunii ś w.? A jak to wygląda w Polsce?
- Za moją namową udzielają jej także dominikanie - przede wszystkim dzieciom uczestników Mszy św. zwanych „dziesiątkami" - a także w parafii Miłosierdzia Bożego na Piątkowie. Do niedawna wczesną Komunię św. można było również przyjąć w parafii św. Floriana i Najśw. Serca Pana Jezusa na Jeżycach. Natomiast w Polsce najwięcej - ponad połowa! - wczesnych Komunii św. jest w diecezji katowickiej. To owoc działalności duszpasterskiej nieżyjącego już biskupa Herberta Bednorza.
Czy, zdaniem Księdza, owa praktyka ma szansę stać się powszechną?
- Pamiętajmy o istnieniu, jeszcze od czasów przedwojennych, silnego lobby katechetycznego, które czyni co może, aby nie wypełniać nakazu wielkiego papieża Piusa X. Wynika to m.in. z obawy, że dzieci, które wcześniej przyjmą do serca Pana Jezusa, przestaną uczęszczać na lekcje religii. W konsekwencji mamy paradoks: katecheza stała się ważniejsza od Mszy św. Pan Jezus katechizował dorosłych, a błogosławił dzieciom, tymczasem my czynimy odwrotnie: katechizujemy dzieci i błogostawimy rodziców.
Skąd zrodził się pomysł powrotu do praktyki wczesnej Komunii św.?
- Jako mały chłopiec w 1952 r. bytem u wczesnej Komunii św., podobnie jak zmarły niedawno ks. Marian Nowak, proboszcz z Piątkowa. Tak się to dzieje; to, poniekąd próba spłacenia zaciągniętego długu. Kiedy zostałem wikarym na poznańskich Winiarach, ówczesny proboszcz - a obecnie biskup Grzegorz Balcerek - przyjął z entuzjazmem pomysł powrotu do praktyki wczesnej Komunii św. Warto przypomnieć, że Kościół już przed wiekami udzielał Komunii św. ochrzczonym niemowlętom. Do dziś praktyka ta przetrwała w Kościołach wschodnich, rozmaitych obrządków. Konsekwencje są oczywiste: ilekroć do Komunii św. idą rodzice, tylekroć przyjmują ją również ich dzieci. To chyba logiczne: skoro niemowlętom udzielamy chrztu, to dlaczego nie miałyby one przyjmować także Komunii św.?
Czy te dzieci wyróżniają się potem wśród rówieśników rozwojem duchowym? Próbował Ksiądz np. stworzyć z nich osobną grupę duszpasterską?
- Wczesnej Komunii św. udzielałem w tym roku po raz trzynasty i mogę potwierdzić: tak, wyróżniają się. Dlatego zapraszamy, aby włączyły się do Krucjaty Eucharystycznej. Natomiast z upływem lat angażują się w działalność istniejących już grup duszpasterskich.
opr. mg/mg