Co wiemy o historii tego nabożeństwa? Co o sposobie jego przeżywania mówią świeccy i księża?
Gorzkie żale przybywajcie
Popularność tego wielkopostnego nabożeństwa nie słabnie od ponad 300 lat. Pełne kościoły wskazują, że nie chodzi tylko o podtrzymanie tradycji, ale prawdziwe pochylenie się nad „bólem Męki Chrystusowej”. A forma - wyrażenie „gorzkiego żalu” poprzez śpiew - pozwala na indywidualne jej przeżywanie.
Małgorzata Buzuk co niedzielę w Wielkim Poście zostaje po Mszy na Gorzkich żalach. - Moja mama powtarzała, że Gorzkie żale i Droga Krzyżowa to obowiązkowe punkty w przygotowywaniu się do Wielkanocy. I że tyle Panu Jezusowi może dać każdy. To samo wpajam moim dzieciom, tym bardziej że dzisiaj w Wielkim Poście nie przywiązujemy wielkiej wagi do ograniczeń, jak jeszcze 20, 30 lat temu - mówi. I dodaje, że pilnowanie, by Wielki Post był Wielkim Postem nie tylko z nazwy, przynosi głębię w przeżywaniu tego czasu.
„Gorzkiey Męki rozpamiętywanie”
Gorzkie żale to rdzennie polskie nabożeństwo. To ważne, bo tłumaczy, dlaczego tak bardzo wrosło w naszą religijność, że nie wyobrażamy sobie Wielkiego Postu bez tego nabożnego śpiewania. Autorstwo przypisuje się ks. Wawrzyńcowi Benikowi ze Zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego à Paulo, który w 1707 r. wydał tekst drukiem w postaci książeczki zatytułowanej: „Snopek Myrry z Ogroda Gethsemańskiego albo żałosne Gorzkiey Męki Syna Bożego (...) rospamiętywanie”. Przypomnijmy: dar mirry, jaki trzej królowie złożyli Bożemu Dzieciątku, był zapowiedzią męki i śmierci zbawczej Chrystusa. Nowe nabożeństwo pierwszy raz odprawione zostało w kościele Świętego Krzyża w Warszawie 13 marca 1707 r. i błyskawicznie rozpowszechniło się w całej Polsce. Używana dzisiaj nazwa upowszechniła się znacznie później, a pochodzi od pierwszych wyrazów pieśni: „Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie”.
Od Ogrodu Oliwnego po zdjęcie z krzyża
Nabożeństwo Gorzkich żali składa się z trzech części, z których każda opisuje inny etap męki Pana Jezusa i współcześnie śpiewana jest w inne niedziele Wielkiego Postu: modlitwę w Ogrodzie Oliwnym (I i IV Niedziela WP), sąd, biczowanie i ukoronowanie cierniem (II i V Niedziela WP) oraz dźwiganie krzyża i śmierć (III Niedziela WP i Niedziela Palmowa). Każda część rozpoczyna się od „Zachęty”, zwanej też „Pobudką” („Gorzkie żale przybywajcie”), która stanowi swoiste wezwanie myśli, serca, duszy i umysłu do rozważania Męki Pańskiej. Dalej następują hymn i dwie pieśni: „Lament duszy nad cierpiącym Jezusem” i „Rozmowa duszy z Matką Boleściwą” - rozgraniczone krótkim wezwaniem do Chrystusa Króla w formie uwielbienia „Boga nieskończonego”, „dla nas zmęczonego i krwią zbroczonego”.
Warto dodać, że o ile odprawianie „Gorzkich żalów” także dzisiaj łączy się z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, to dawniej - po odśpiewaniu wszystkich trzech części - wierni słuchali kazania pasyjnego, a końcowego błogosławieństwa udzielano dopiero po procesji ze świecami.
W harmonii
Wiekowość Gorzkich żali wyczuwamy spontanicznie, powtarzając archaiczne, nieużywane obecnie sformułowania. Jan Rzewuski, organista w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łukowie, podkreśla, że z tekstem współgra warstwa melodyczna Gorzkich żali. - Od strony literackiej - jest to poezja ludowa, piękna, ale prosta. Chodziło o to, by rzesze przychodzących do kościoła wiernych, nieumiejące przecież czytać, potrafiły mękę Pana Jezusa sobie wyobrazić. Zrozumieć ją, wgłębić się w nią i ją przeżyć - wyjaśnia.
Nastrój każdego z elementów nabożeństwa tworzy także melodia. Hymn, utrzymany w tonacji durowej, ma charakter podniosły, a jednocześnie dostojny. Tonacja molowa muzyki towarzyszącej „Lamentowi duszy” sprawia, że opis boleści Jezusa staje się smutny, rzewny. Z kolei uwielbienie Chrystusa - „Bądź pozdrowiony, bądź uwielbiony” - jest dostojne; glorię Króla w cierniowej koronie podkreśla wykonanie muzyki na wyższych i głośniejszych regestrach. - Wolne tempo wykonania ostatniej pieśni czyni ją refleksyjną: człowiek rozmawia z Matką Bożą i przypatruje się Jej cierpieniom; przeżywa je, odnosząc do siebie - tłumaczy J. Rzewuski. Dodaje, że umiarkowany akompaniament muzyczny musi być utrzymany w tempie, żeby umożliwić ludziom jednoczesne śpiewanie i rozmyślanie nad Męką Pańską.
J. Rzewuski przyznaje, że chociaż obowiązuje wersja Gorzkich żali ujednolicona przez autorów śpiewników kościelnych i zatwierdzona przez komisję liturgiczną ds. muzyki kościelnej, to wykonania w poszczególnych parafiach często różnią się między sobą. W wioskach, gdzie żywe są dawne tradycje religijne, melodia zupełnie nie odpowiada tej oficjalnej, a wierni przyzwyczajeni są do „swojej”, bywa że bardzo archaicznej wersji.
Wyciszyć się
W parafii św. Jana Chrzciciela w Kłoczewie Gorzkie żale odprawiane są bezpośrednio po sumie. Zdaniem proboszcza przychodzi na nią więcej osób niż w innych okresach roku liturgicznego. - Świadomie wybierają tę Mszę ze względu na Gorzkie żale. Chcą w nich uczestniczyć, przeżywać je - tłumaczy ks. Marek Kot. Dodaje, że w parafii, w której znajdują się relikwie Krzyża św., nie może być inaczej. - Od momentu odnalezienia w naszej świątyni relikwii w 2017 r., w każdy z wielkopostnych piątków Drogę krzyżową odprawiamy dwukrotnie, za każdym razem przy pełnym kościele - zapewnia. W parafialnym kalendarzu na nabożeństwo przy wystawionych relikwiach zarezerwowany jest również każdy 14 dzień miesiąca. - Mam wrażenie, że co miesiąc przybywa uczestników - zaznacza.
- U nas Gorzkie żale niezmiennie od lat cieszą się dużą popularnością ze względu na to, że parafia od początku swego istnienia ma charakter pasyjny - mówi ks. Marek Chomiuk stojący na czele parafii św. Mikołaja w Pruszynie. Przypomina, że do zaszczepienia kultu Męki Pańskiej swoją rękę przyłożyli ojcowie redemptoryści, którzy swego czasu pełnili tutaj duszpasterską posługę. Pruszyn jest dzisiaj jednym z nielicznych w naszej diecezji punktów, gdzie wzorem dawnych lat Gorzkim żalom towarzyszy kazanie pasyjne. Poza tym nabożeństwo odprawiane jest tutaj przed Mszą św. - Zmusza to ludzi do tego, by do kościoła wybrać się pół godziny wcześniej. To dobre rozwiązanie, bo mają czas, żeby się wyciszyć, wczuć w klimat Męki Pańskiej, która jest przecież jednym z wydarzeń uobecnianych w Eucharystii - zaznacza ks. M. Chomiuk.
W domu rodzinnym J. Rzewuskiego Gorzkie żale śpiewane były w Wielkim Poście w każdy piątek. - Wieczorem, ok. 20.00, przy stole siadali wszyscy domownicy z książeczkami do nabożeństwa w rękach. Nabożeństwo prowadził ojciec. Zawsze śpiewaliśmy wszystkie trzy części. Oczywiste było, że trzeba się oderwać od normalnych zajęć i poświecić ten czas na modlitwę. Tak było w każdym domu - wspomina. Dlatego - jak mówi - dzisiaj pokolenie ludzi starszych zna te pieśni na pamięć. A śpiewać je lubią wszyscy, niezależnie od wieku. Łukowski kościół Podwyższenia Krzyża Świętego jest wypełniony po brzegi; tradycją stało się, że Gorzkim żalom przewodzi parafialny chór Ave Crux.
Uczyć się drogi krzyża
- Gorzkie żale to nabożeństwo Męki Pańskiej, w którą człowiek winien się zanurzyć po to, by przyjąć zbawcze owoce, które z niej płyną - mówi ks. M. Chomiuk. - Myślę, że ilekroć jest wystawiony Najświętszy Sakrament, ilekroć możemy doświadczyć obecności Boga żywego, tak naprawdę nie my o tym decydujemy, ale to Pan Bóg dociera do nas, wychodząc naprzeciw. Gorzkie żale stwarzają okazję, by człowiek także zrobił krok w Jego stronę i otworzył się na misterium Męki Pańskiej - stwierdza. - Za każdym razem dokonuje się nowe odczytanie zbawczych wydarzeń. Za każdym razem inaczej patrzymy na cierpienie. Tym bardziej, że sami nie możemy go uniknąć. Jest ono wpisane w nasze życie; albo się krzyż przyjmie i niesie wraz z Chrystusem w duchu pokuty i posłuszeństwa jako narzędzie zbawienia, albo walczy z krzyżem i przeżywa trwogę konania. Krzyża nie da się odrzucić - akcentuje. Dlatego - jak mówi - kazanie pasyjne ma swoją rolę; pełni rolę klamry domykającej nabożne wchodzenie w przepaść cierpień Jezusa Chrystusa. Kończąc, ks. Marek proponuje wszystkim, którym zależy, by zrozumieć i właściwie przeżywać Gorzkie żale, obejrzenie w sieci świadectwa pt. „Wizja ojca”.
LI
Echo
Katolickie 13/2019
opr. ab/ab