Pokora to dziś bardzo niepopularna cnota – jak i cnota, jako taka.
Pokora to dziś bardzo niepopularna cnota – jak i cnota, jako taka.
Trzeba przecież o swoje się bić. Trzeba umieć pokazać jaki jestem ważny, jak się znam, jaki jestem dobry w tym, co robię. Trzeba być przebojowym. Żeby mi się w życiu coś udało, muszę o to walczyć z całą gwałtownością. Inaczej nikt mnie nie zauważy, nie doceni, nie da podwyżki czy premii.
A Syrach mówi tak:
Synu, z łagodnością prowadź swe sprawy, a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował. Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony.
Bezinteresowność jest może i dobra dla… frajerów, których każdy wykorzystuje.
Trzeba przecież umieć obracać się między ludźmi, bo nigdy nie wiadomo, czy ta lub inna znajomość mi się do czegoś nie przyda. Dobrze mieć też świadomość, że jeśli ja dziś komuś pomogę i zrobię wokół tego odpowiednią ilość szumu, to i mnie ktoś pomoże wtedy, gdy będę tego potrzebował.
A Jezus mówi tak:
Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć.
A gdyby tak w końcu zacząć żyć tak naprawdę Ewangelią? I nie chodzi o wielkie rzeczy.
Czy stać mnie na łagodność w prowadzeniu swoich spraw? Czy potrafię jeszcze zrobić coś bezinteresownie?
Jeśli serio jestem osobą wierzącą to wiem, że odpłatę otrzymam przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych.
Panie, przymnóż mi wiary!
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 1. 09. 2019 r.
opr. ac/ac