Trudno nie odnieść rozważań do tego, co się właśnie na świecie dzieje. Proszę Cię Boże, by ten trudny czas epidemii był dla mnie sposobnością do otwarcia oczu. Ulecz mnie z mojej ślepoty i daj nam wszystkim ocalenie.
Trudno nie odnieść rozważań do tego, co się właśnie na świecie dzieje.
Gdy zwróciłem komuś w mediach społecznościowych uwagę, że w obecnej sytuacji, trzeba przyjmować Pana Jezusa w Komunii Św. do rąk, a najlepiej, w imię miłości bliźniego, w ogóle nie wychodzić do kościoła, w odpowiedzi, której w całości nie przytoczę, otrzymałem między innymi informację, że jestem człowiekiem szatana. Oczywiście bardzo mnie to zasmuciło.
I kilka godzin później, gdy czytam dzisiejszą Ewangelię, trafiam na tekst, jak pobożni faryzeusze i to zaraz po cudownym uzdrowieniu człowieka, potraktowali Jezusa: Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu. Jezus oczywiście z takim sytuacjami radził sobie dużo lepiej. Ja zastanawiam się czy po prostu zamilknąć i zostawić ludzi w „świętym spokoju”. Jednak św. Paweł stawia dziś sprawę jasno: Badajcie, co jest miłe Panu. I nie miejcie udziału w bezowocnych uczynkach ciemności, a raczej piętnując je, nawracajcie tamtych.
Nie mam pretensji do tego człowieka. Nie mam pretensji do faryzeuszów. Przecież ja sam często zachowuję się podobnie. Mam swoje ugruntowane poglądy, zachowania, przyzwyczajenia, w tym te bardzo pobożne. I nie są one złe, tak długo, jak nie przesłaniają one mi Boga lub drugiego człowieka. A tak może się stać. Bo mogę stać w kościele ze złożonymi rękami, a potem tymi rękami krzywdzić nawet najbliższych. Potrafię zignorować kogoś spotkanego na spacerze, bo właśnie modlę się po drodze różaniec. Jestem mistrzem świata w świętobliwym pouczaniu innych, właśnie najczęściej w internecie, a nie zauważam, że to człowiek ze swoim bólem, troską, wątpliwościami czy bagażem zranień.
Trzeba mi, jak wzywa Paweł nawracać innych. Trzeba mi jednak przede wszystkim najpierw samemu się nawracać. Nawrócenie zaś, to nie jest próba bycia ciut lepszym. Nawrócenie, metanoia to zmiana sposobu myślenia. To jak otwarcie oczu niewidomemu. Gdy zaczął widzieć zupełnie zmienił swoje życie. Powiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon.
Proszę Cię Boże, by ten trudny czas epidemii był dla mnie sposobnością do otwarcia oczu. Ulecz mnie z mojej ślepoty i daj nam wszystkim ocalenie:
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 22. 03. 2020 r.
opr. ac/ac