Ryzyko wyjścia z rutyny

Nasze życie traci smak? Staliśmy się maszyna nastawioną na przetrwanie? Początek Wielkiego Postu to okazja do postawienia sobie trudnych pytań i spojrzenia w oczy trudnej prawdzie

Od tygodni, lat czujemy, że życie traci smak? Staliśmy się maszyną nastawioną na przetrwanie? Wciąż zachodzimy w głowę, gdzie podziała się nasza radość? Dlaczego życie wydaje się takie puste?

Nie jesteście Państwo ciekawi, co jest za tą górą? Tak, właśnie za górą! Stała się tak powszednia, że nawet jej nie dostrzegamy. Ta góra to rutyna. Chodzimy do kościoła, a czujemy, że wszystko jest jałowe... Pytaliśmy się kiedykolwiek: dlaczego? Dalej, czas ruszyć w drogę.

Zapraszam do wędrówki - wędrówki trudnej, ale i pięknej. Ostrzegam! Nie jeden raz przyjdzie nam upaść, bo jesteśmy tylko ludźmi, ale kiedy podniesiemy się Jego mocą, dojrzymy świat w nowej perspektywie. Każde nawrócenie pozwala widzieć życie w innym świetle. Odkrywając Boga w codzienności, odkrywamy siebie i otaczający nas świat. Cel wyprawy jest jeden - stać się świętym!

Świętość to konkret życia

Dawcą świętości jest Bóg. Wszystko jest Jego darem, możemy nim wzgardzić lub go przyjąć - wybór należy do nas. Jeśli jednak podejmiemy wyzwanie, na pewno nie pożałujemy.

Świętość to droga, budowanie jedności z Dawcą daru, przebywanie z Nim, snucie planów na przyszłość... Budowanie komunii z Bogiem staje się programem całego życia. Komunia ze Stwórcą to nie bonus dorzucony nieutracalnie do sakramentu chrztu świętego.

Świętość to konkret życia, każdej jego chwili. To czas radości, pokoju, ale również zmagania się ze sobą, z pokusą, czas upadków i nawracania się. Stajemy się świętymi za każdym razem, gdy wybieramy Jezusa, kiedy przebywamy w Jego obecności.

Święci to ludzie twardzi... ludzie ryzyka i wyzwań podejmowanych z miłości. Świadkowie pytań i odpowiedzi, jakich poszukują. Ale też ludzie krusi. Ci, którzy doświadczyli goryczy grzechu, jednak nie żywili się nią, podnosząc się i idąc dalej. To ludzie tacy jak my. Spracowani, zmęczeni, ale niosący w swoim wnętrzu ciężką do zidentyfikowania dla niewierzących siłę, którą jest Bóg.

Matka Teresa z Kalkuty - drobna kobieta, która w obliczu najuboższych widziała twarz Chrystusa, 50 lat żyła w ciemnej nocy duszy - dzień po dniu starała się budować komunię z Bogiem.

Jan Paweł II - doświadczony życiem. Z iloma cierpieniami osobistymi musiał się zmierzyć - wojna, zamach, niezrozumienie... - dzień po dniu starał się budować jedność z Bogiem.

Święci to ludzie z krwi i kości. Codzienne obowiązki, zadania... wystarczy prześledzić ich żywoty. Borykali się z podobnymi jak my problemami i w sytuacjach, wobec których stawali, szukali jedności ze Stwórcą. To ludzie codziennej walki, porażek i zwycięstw - świadkowie szczytów, które zdobywali z Jezusem. Wystarczy rozejrzeć się dookoła! Czy mamy świadomość, ilu świętych żyje wokół nas?

W drogę ze św. Eugeniuszem

W wędrówce, jaką chcemy Państwu zaproponować na czas Wielkiego Postu, będzie nam towarzyszyła niezwykła postać - człowiek rozmiłowany w Jezusie Chrystusie, który całym życiem dążył do świętości... Nie była to droga łatwa. Św. Eugeniusz de Mazenod, którego 150 rocznicę śmierci wspominają w bieżącym roku jego duchowi synowie i córki, był człowiekiem niepozwalającym sobie na rutynę. Jego życie jest zapisem ciągłego nawracania się.

Wędrówka ze św. Eugeniuszem będzie prowadziła nas do spotkania z Ukrzyżowanym, którego poznał podczas jednej z liturgii Wielkiego Piątku. To spotkanie odmieniło całe jego życie.

„Szukałem szczęścia poza Bogiem i trwało to na moje nieszczęście zbyt długo. Ileż razy w minionym życiu moje rozdarte i udręczone serce wyrywało się ku swojemu Bogu, od którego się oddaliło? Czyż mogę zapomnieć gorycz łez, jakie popłynęły z moich oczu w ów Wielki Piątek w obliczu krzyża? - zapisał we wspomnieniach. - Ach, przecież tryskały one z serca i nic nie mogło ich powstrzymać, zbyt były obfite, abym mógł je ukryć przed tymi, którzy wraz ze mną uczestniczyli w tym wzruszającym nabożeństwie. Byłem w stanie grzechu ciężkiego i to właśnie było źródłem mojego bólu. Wtedy i jeszcze wśród innych okoliczności odczułem szczęście stanu łaski”.

Człowiek tak nam bliski - nie tyle w słabości, ale w powstawaniu - wciąż dostrzegał potrzebę ciągłego nawracania się. „Zadowalałem się tym, że używałem Boga, by tak powiedzieć, że wysługiwałem się Nim, patrząc na Niego tylko jak przechodzień (...)

Bóg mnie przyjął takiego, jakim byłem. Zdawał się nie dostrzegać zniewag, których nie przestawałem Mu czynić. Zawsze ten sam, otworzył mi swe kochające serce (...) O mój Boże, jak niedoskonałe jest jeszcze moje nawrócenie. Korzeń grzechu tkwi jeszcze we mnie...

Mój Boże, na widok trudności, które napotykam w realizacji swych obowiązków, pojawia się niepokój i chęć zawrócenia z drogi. Tymczasem trzeba iść naprzód. To konieczne ze względu na chwałę Boga. Miejmy odwagę i liczmy na łaskę. I z tego względu, a zwłaszcza przede wszystkim, trzeba rzetelnie pracować, aby stać się świętym”.

Budując jedność z Bogiem

Autorami tegorocznego cyklu konferencji wielkopostnych, jaki zagości na łamach „Echa Katolickiego”, będziemy my - Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej z kodeńskiego sanktuarium. W swoich rozważaniach przybliżymy postać założyciela rodziny zakonnej. Nie będzie to jednak wędrówka dat i wydarzeń, ale spotkanie z żywą osobą, która na każdym etapie swojego życia budowała jedność z Bogiem.

Życzymy Państwu, byście w kolejnych etapach drogi ze św. Eugeniuszem mogli odnaleźć siebie - własne pytania i zmaganie się z rutyną. Komunia z Bogiem, jedność z Nim realizuje się w życiu konkretnych ludzi. Może realizować się także w naszym, o ile zdobędziemy się na odwagę, aby pozostawić świat własnych zabezpieczeń, poukładanych odpowiedzi, wydeptanych ścieżek i wsłuchamy w głos Pana.

Gotowi?

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama