Król - ale jaki?

Nietrudno wpaść w błędne rozumienie idei królestwa Chrystusa

Uroczystość Chrystusa, Króla Wszechświata, mówi nam o rzeczywistości Bożego królestwa i królowania. Rodzi to wiele pytań i niejasności. Nietrudno wpaść w błędne rozumienie idei królestwa Chrystusa.

Chrystus wiele razy mówił uczniom o swoim królestwie. W swej prostocie rozumieli oni Jego słowa jako zapowiedź królestwa ziemskiego. Być może nie mieli w tej kwestii zbyt dobrych doświadczeń - w końcu odniesieniem do ziemskiego panowania był dla nich król Herod, ewentualnie kojarzyło im się ono z bezwzględną władzą rzymskich okupantów. Jednak ich wyobrażenie królowania kręciło się zapewne wokół władzy, przepychu, wydawania poleceń. Pewnie tak też rozumieli zapowiedzi Chrystusa. Gdyby było inaczej - czyż kłóciliby się między sobą o to, który z nich będzie największy w zapowiedzianym królestwie? Czy z taką gorliwością zabiegaliby o to, który ma siedzieć po prawej, a który po lewej stronie?

Kiedy Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy, pewnie byli w euforii. Wydawało się, że ich marzenia się spełniają, że Jezus lada moment wynagrodzi im ich poświęcenie i ryzyko, jakie podjęli, idąc za Nim.

Korona z ciernia

Stało się jednak zupełnie inaczej. W ciągu kilku dni ich nadzieje legły w gruzach. Zamiast złotej korony, wysadzanej drogimi kamieniami, na głowie Jezusa znalazła się korona z ciernia. Zamiast tronu - krzyż. Zamiast berła - włożona w ręce na pośmiewisko trzcina. Zamiast hołdu poddanych - szyderstwa żołdaków. Przy tym pamiętajmy, że nie był to „wypadek przy pracy” Jezusa. To nie był wynik Jego błędnych kalkulacji, nie powinęła Mu się noga, nie przeliczył się w rachubach. Z Jego strony sytuacja była cały czas pod kontrolą. Tak właśnie miało być... On tak chciał. Ale dla uczniów był to szok, życiowa katastrofa.

Królestwo nie z tego świata

Królowanie Jezusa, Jego królestwo, było też przedmiotem Jego rozmowy z Piłatem. Piłat pytał: „Jesteś królem?”. Z punktu widzenia rzymskiego namiestnika kluczowa była kwestia odpowiedzi na pytanie, czy stojący przed nim Oskarżony w jakikolwiek sposób zagraża rzymskiemu panowaniu w stale buntującej się prowincji. Jakiekolwiek aspiracje ziemskiej władzy byłyby dla Rzymianina automatycznie dowodem w sprawie i argumentem za wyrokiem skazującym. Jezus jednak podjął dialog w bardzo ograniczonym stopniu. Wypowiedział przy tym bardzo ważne słowa: że Jego królestwo nie jest z tego świata. Że nie ma armii zwolenników, uzbrojonych w miecze, którzy byliby skorzy podjąć walkę z rzymskimi legionami (bo machającego mieczem w Ogrodzie Oliwnym Piotra trudno potraktować poważnie w kategoriach militarnych; zresztą była to „prywatna inicjatywa” apostoła, którą Jezus skarcił).

Musiało minąć jeszcze trochę czasu, by uczniowie zrozumieli, o jakim królestwie i o jakim królowaniu mówił Jezus. Ale zrozumieli i stali się jego głosicielami.

List o królowaniu Chrystusa

W najbliższą Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata usłyszymy w naszych kościołach list Episkopatu Polski „O królowaniu Jezusa Chrystusa”. Składa się on z pięciu punktów: 1. Królowanie Boga w świecie i pośród ludu Przymierza, 2. Zapowiedzi Mesjasza jako idealnego Króla, 3. Królestwo Boże przychodzi w Jezusie, 4. Królestwo Boże obecne w zmartwychwstałym Panu oraz 5. Wnioski duszpasterskie. O ile pierwsze cztery punkty odnoszą się do kwestii biblijnych i dogmatycznych, o tyle punkt piąty ma charakter praktyczny. Zawiera też odniesienie do idei intronizacji Chrystusa na Króla Polski, związanej z przesłaniem płynącym z prywatnych objawień sługi Bożej Rozalii Celakówny. Z tego też względu punkt ten budzi emocje - polscy biskupi bowiem dość stanowczo odcięli się od realizacji tej idei. Po komentarzach w internecie widać, że wywołało to oburzenie osób, którym idea intronizacji jest bliska. Mnie osobiście jednak trochę trudno było zauważyć realizację idei królowania Chrystusa w atakach na biskupów, posądzaniu ich o masońskie spiski, zdradę Kościoła etc. Może się mylę - ale wydaje mi się, że każda idea w Kościele musiała przejść przez coś, co na swój osobisty użytek nazywam „testem pokory i posłuszeństwa”. Tak było choćby z kultem Miłosierdzia Bożego... choć historia zna także wiele przypadków, gdy ów test nie został zdany, prowadząc do odłączenia od Kościoła. Warto też przypomnieć sobie, że - według samej Rozalii Celakówny - intronizacja nie może być tylko formułką zewnętrzną, lecz ma odbyć się w każdej duszy. Zresztą, w kwestii rozumienia idei intronizacji nie są zgodni nawet jej zwolennicy, którzy działają w kilku - mówiąc delikatnie, niepałających ku sobie przesadną miłością - grupach. To dodatkowy argument za powściągliwością, którą prezentuje Episkopat.

Panowanie bez końca

„Tak więc w znaczeniu doczesnym Chrystus nie przyjął na swą głowę żadnej korony. Przyjął tylko koronę z cierni, którą wtłoczono na Jego głowę, aby ośmieszyć „króla żydowskiego”. I z tą cierniową koroną na swej głowie Jezus z Nazaretu oddał duszę swoją w ręce Ojca na Kalwarii: ukrzyżowany Król. Bo przecież jeszcze nad głową Jego wypisano tytuł Jego winy: Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski (J 19, 19).

W taki sposób wypełniła się zapowiedź zwiastowania. Stolicą Dawida stał się dla Mesjasza krzyż na Kalwarii. Ale właśnie w tym uniżeniu ukrzyżowanego Króla nabierają pełnego znaczenia słowa: „Jego panowaniu nie będzie końca”. W zmartwychwstaniu Ukrzyżowany potwierdził, że jest Panem życia i śmierci. Panem, któremu w tajemnicy Odkupienia został oddany każdy człowiek. Panem, który ogarnia wszelki czas ludzkiego bytowania na ziemi, wprowadzając je do wieczności: Jego panowaniu nie będzie końca”.

Te słowa zostały wypowiedziane prawie 30 lat temu, 19 czerwca 1983 r. w Częstochowie. Ich autorem jest bł. Jan Paweł II. Są one stale aktualne: Chrystus jest Królem, jedynym Władcą. To królestwo Chrystusa jest już obecne pośród nas - a jednocześnie ciągle się przybliża.

Królestwo na ziemi?

Jak wygląda kwestia relacji królestwa Bożego z rzeczywistością ziemską, ze społecznościami świeckimi? Podpowiedź znajdujemy w encyklice „Centesimus annus”. Czytamy tam (nr 25): „Dzięki ofierze Chrystusa na Krzyżu zwycięstwo królestwa Bożego dokonało się raz na zawsze, niemniej jednak chrześcijanin musi walczyć z pokusami i z siłami zła. Dopiero na końcu dziejów Pan powróci w chwale na sąd ostateczny (por. Mt 25,31) i ustanowi nowe niebiosa i nową ziemię (por. 2 P 3,13; Ap 21,1), dopóki jednak trwa czas, w sercu ludzkim wciąż toczy się walka pomiędzy dobrem a złem.

Nauczanie Pisma Świętego o losach królestwa Bożego nie pozostaje bez związku z życiem społeczności doczesnych, które - zgodnie z tym określeniem - istnieją w czasie i w konsekwencji znamionuje je niedoskonałość i przemijalność. Królestwo Boże obecne w świecie, nie będąc ze świata, oświeca porządek społeczności ludzkiej, a energie łaski przenikają go i ożywiają. W ten sposób można lepiej zrozumieć potrzeby społeczeństwa godnego człowieka, naprawić wypaczenia, zachęcać do odważnego działania w służbie dobra. Do tego dzieła przepajania duchem Ewangelii rzeczywistości ludzkich powołani są, razem ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, chrześcijanie, a w szczególny sposób świeccy”.

I to jest właśnie urzeczywistnianie królowania Chrystusa w świecie.

KS. ANDRZEJ ADAMSKI
Echo Katolickie 47/2012

Z Listu Episkopatu Polski na Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata 2012 r.

Od momentu przyjścia Chrystusa urzeczywistnia się w świecie królestwo Boże. Nie ma ono nic wspólnego z jakąkolwiek formą panowania człowieka w świecie. Oznacza - jak usłyszymy w dzisiejszej prefacji - „wieczne i powszechne królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Trudno się więc dziwić, że marzy się nam realizacja takiego królestwa w świecie, bez najmniejszych zakłóceń. Myślenie jednak, że wystarczy obwołać Chrystusa Królem Polski, a wszystko się zmieni na lepsze, trzeba uznać za iluzoryczne, wręcz szkodliwe dla rozumienia i urzeczywistniania Chrystusowego zbawienia w świecie.

Przede wszystkim królestwo Jezusa już się realizuje. Chrystus Król każdemu oferuje możliwość udziału w nim. Natomiast od nas zależy, na ile z łaski królestwa Bożego korzystamy i w jakim zakresie rozwijamy je w sobie i pośród nas, czyli na ile postępujemy jak Jezus, służąc Bogu i ludziom.

Nie trzeba więc Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron. Bóg Ojciec wywyższył Go ponad wszystko. Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z perspektywą życia na wieki. Realizacja zadania zakłada przyjęcie tego, co Jezus daje, domaga się życia Jego miłością i dzielenia się Nim z innymi. Chodzi o umiłowanie Jezusa do końca, oddanie Mu swego serca, zawierzenie Mu naszych rodzin, podjęcie posługi miłości miłosiernej i posłuszeństwo tym, których ustanowił pasterzami.

Ten konkretny program nie potrzebuje jakiejkolwiek formy intronizacji. Konieczne jest szerokie otwarcie drzwi Jezusowi, oddanie Mu swego życia. Gdy dokonamy tego w naszych domach i parafiach, zmieni się oblicze naszej ojczyzny i Kościoła. Szczególną drogą może być uznanie królowania Jezusa poprzez umiłowanie Jego Najświętszego Serca. Początkiem tej drogi niech będzie odnowienie dziś, we wszystkich świątyniach, aktu poświęcenia rodziny ludzkiej Jezusowi Chrystusowi Królowi Wszechświata. (...)

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama