Bóg jest twoim pracodawcą

Zdarza się, że pieniądze powodują moralne dylematy. Czy musimy mieć wątpliwości? Z odpowiedzią chce przyjść nauka społeczna Kościoła.

Żyjemy w czasach, które zarażają nas wirusem posiadania i gonitwy za bliżej nieokreślonym szczęściem - mówi dr hab. Adam Zadroga, adiunkt w Katedrze Życia Społecznego Rodziny KUL. Dodaje: - Rzadko mamy okazję usłyszeć naukę o chrześcijańskiej wizji pracy i zarządzania pieniędzmi. A szkoda.

Mój stosunek do zarządzani pieniędzmi pokazuje stan mojej duszy, dowodzi, w kim pokładam nadzieję i kto jest moim panem - formułuje naczelną zasadę, do której dołącza myśl: „pokaż mi swoje podejście do pieniędzy i pracy, a powiem ci, jakim jesteś człowiekiem i chrześcijaninem”. Na temat pokusy posiadania A. Zadroga mówił m.in. podczas IX Diecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn do Pratulina ph. „Bądź odporny jak uderzone kowadło” - tym bardziej że trzy kluczowe wyzwania w życiu mężczyzny - małżeństwo, ojcostwo, karierę i związane z tym zarabianie pieniędzy - trudno ze sobą pogodzić. To ważny temat - zwrócił uwagę, zaczynając prelekcję i odwołując się do Biblii. - Po pierwsze - sposób, w jaki zarządzamy pieniędzmi, ma wpływ na głębię naszych relacji z Chrystusem. Po drugie - pieniądze są największym rywalem Chrystusa, jeśli chodzi o sprawowanie władzy, ponieważ „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie (Mt 6,24). Po trzecie - sposób traktowania pieniędzy jest wskaźnikiem naszego życia duchowego - Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie (Mt 16,10) - wyjaśnia.

Bóg właścicielem, ja - zarządcą

Odpowiadając na pytanie, jaką postawę chrześcijanin winien przyjąć wobec kwestii związanych z zarabianiem pieniędzy, A. Zadroga zastrzega: - Musimy nabrać przekonania w trzech sprawach. Najpierw, że wszystko należy do Boga. To On jest właścicielem mojego życia, czasu, także portfela, a ja - tylko tego zarządcą, administratorem, menadżerem. Świadomość, że zarządzam Bożym majątkiem, to oczywiście powód do dumy, radości, ale też spora odpowiedzialność, ponieważ jako Boży manager mam realizować wolę właściciela. Trzeba też pamiętać, że Bóg panuje i czuwa nad wszystkim - taka postawa usuwa lęk, który jest następstwem poczucia bezradności i nieprzewidywalności. Poza tym Bóg zaspokaja wszystkie moje potrzeby - w myśl słów - „Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę” (Flp 4,19) - mówi z uwagą, że ta obietnica Boga dotyczy zaspokojenia naszych podstawowych potrzeb, a więc kwestii mieszkania, ubrania i pożywienia, a nie zachcianek.

Jak wydawać? Po Bożemu!

Rozważając sprawę wydawania pieniędzy, A. Zadroga odwołuje się do Biblii, w której wskazówek jest pełno. Grunt to być zadowolonym z takiej sytuacji finansowej, w jakiej postawił nas Bóg. Podpowiedzią jest List do Filipian, w którym św. Paweł stwierdza: „ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować”. - Św. Paweł pisze „nauczyłem się”. Zatem uczymy się dziękować Bogu za to, co mamy, doceniać najmniejszą rzecz. Nie oznacza to, że nie mamy być ambitni. Pan chce nam błogosławić także w sferze materialnej, dbajmy tylko o priorytety i wolność serca w stosunku do pieniądza, dóbr materialnych i naszej kariery - radzi dr A. Zadroga. Kolejna wskazówka dotyczy unikania chciwości i pożądania, a zawarta jest w pouczeniu św. Pawła: „A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy” (Tmt 6,9-10a). Z chciwości i pożądliwości bierze się wiele innych grzechów, m.in. bałwochwalstwo; powodują też, że bardziej zależy nam na pieniądzach, rzeczach, osobach niż na Bogu. A Dekalog przypomina, że pierwsze miejsce należne jest Panu Bogu.

- Wydając pieniądze, nie porównuj się z innymi - zaleca A. Zadroga, przywołując słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: „Nie bierzcie wzoru ze świata”, jak i obiegową opinię dotyczącą panoszącego się obecnie konsumpcjonizmu: „Ludzie kupują rzeczy, których nie potrzebują, za pieniądze, których nie mają, by być lepszymi od ludzi, których nie lubią”. Warto zrobić też rachunek sumienia, czy nie ulegamy działaniu reklam i czy nie zdarza nam się kupować pod wpływem impulsu.

- Żyj prosto. Żyj skromnie - zaleca A. Zadroga z sugestią, że otaczanie się zbytkiem jest dla życia duchowego obciążeniem, kulą u nogi. Psalm 62 mówi: „do bogactw, choćby rosły, serc nie przywiązujcie”. W sukurs zdrowemu rozsądkowi idzie stworzenie planu wydatków. - Ktoś kiedyś powiedział, że pieniądze są złym panem, ale dobrym sługą. Plan jest potrzebny, by pieniądze były moim sługą. Planowanie budżetu to narzędzie racjonalizowania wydatków - tłumaczy. I dodaje, że uspokajanie się słowami: „jakoś to będzie”, „byle do pierwszego” wynika z braku planu i życia w iluzji.

Więcej szczęścia jest w dawaniu

Dylematy, czy i z kim dzielić się tym, co mamy, nie omijają nikogo, choćby najhojniejszego i najlepiej sytuowanego człowieka. Okazji nie brakuje, a i Kościół zaleca jałmużnę. - Ważne jest, by dawać z właściwym nastawieniem. Św. Paweł zachęca w Liście do Koryntian: „Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg”. Dzielenie się jest formą miłości Boga. Poza tym dawanie pozwala gromadzić skarby w niebie i oczyszcza nasze serce od przywiązania do dóbr tego świata - ocenia A. Zadroga. I dodaje: - Dlaczego Morze Martwe jest martwe? Bo tam woda tylko wpływa, a nie wypływa. Warto pamiętać o tym w kontekście finansów osobistych - „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Powinniśmy dawać nasze ofiary przede wszystkim ubogim - Pan Jezus przypominał: „Bo ubogich zawsze macie u siebie”. Warto podkreślić: datki dawać mamy w tych miejscach, skąd otrzymujemy błogosławieństwo, a więc wspierać potrzeby lokalnego Kościoła, parafie i wspólnoty - radzi.

Chrześcijanina praca ubogaca

W obiegowym przekonaniu pracujemy po to, by zarabiać pieniądze, a przez to zaspakajać potrzeby swoich i bliskich. Jak przekonuje A. Zadroga, to daleko idące uproszczenie. Wiemy z Biblii, że Bóg stworzył pracę dla naszej korzyści w wolnym od grzechu środowisku ogrodu Eden. Praca jest więc błogosławieństwem i darem od Boga. Taki od początku był zamysł Stwórcy. Zauważmy, że trud pracy pojawia się dopiero po grzechu pierworodnym. Nie możemy zatem myśleć o pracy jak o karze, trudzie, istnym Bożym dopuście.

- Praca jest konieczna. W Księdza Wyjścia znajdujemy Boży nakaz: „Sześć dni pracować będziesz”. A św. Paweł dokłada: „Kto nie chce pracować, niech też nie je”. Skoro taki jest zamysł Pana Boga, praca ma sens, przy czym nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy. Praca formuje osobowość człowieka. Pracą jest również to wszystko, co staje się moim ludzkim wysiłkiem także w domu, kiedy coś naprawiam czy sprzątam. Wychowanie dzieci to również praca. Żona, która prowadzi dom, zajmuje się dziećmi, pracuje na dwóch albo trzech etatach. Krzywdzące jest określenie „siedzi w domu” - podkreśla. I prosi, by rodzice pamiętali o wychowawczej roli pracy: - Warto dzieci formować, polecając im drobne obowiązki. Wynoszenie śmieci, nakrywanie do stołu, zagrabianie liści - to kształtuje ich charakter.

- Trzeba wyrobić w sobie przekonanie, że pracuję dla Chrystusa, jestem na służbie Pana. On jest moim pracodawcą i dał mi pewne talenty. Dlatego pracując, nie mogę ofiarować Bogu jakiejś partaniny. Winniśmy pracować dobrze. „Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił!” - czytamy w Księdze Koheleta. To oznacza, że nie możemy unikać ciężkiej pracy. Warto wziąć sobie do serca prostą zasadę: pracuję tak, żeby nie narobić Panu Jezusowi obciachu. Nie możemy dać Mu miernoty. Sposób podejścia do pracy potraktujmy jak świadectwo naszej wiary - mówi A. Zadroga. I porusza aspekt uczciwości w pracy. Warto pracować solidnie, nie kraść, nie kłamać, okazywać szacunek pracodawcy. Nikt nie widzi? Widzi nas Pan Bóg!

Puentą czyni A. Zadroga wskazówkę, by, pracując rzetelnie, nie przepracowywać się. - Współcześnie mamy z tym coraz większy problem. Nie umiemy odpoczywać, przeginamy z ilością czasu na pracę. Bywa, że to forma ucieczki od obowiązków w domu, od trudności. Troszczmy się o odpoczynek w niedzielę, by był to czas dla Boga, ale też dla rodziny -zaznacza.

LI

opr. nc/nc

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama