Sacra conversazione

Tego, co istotne nie da się odnaleźć tylko metodą "szkiełka i oka" - człowiek kryje w sobie zagadkę większą niż wszystkie żywioły

Cechą wspólną starej filozofii greckiej i religii naturalnych było poszukiwanie arché, pierwszej zasady, praprzyczyny bytu. Dla Heraklita i zaratustrian był nią ogień, dla Talesa — bezkres, dla pitagorejczyków — liczba, a dla Demokryta i wielu dzisiejszych przyrodników — cząsteczkowa struktura materii. Grecy dość szybko doszli jednak do wniosku, że człowiek kryje w sobie zagadkę większą niż wszystkie żywioły, co w konsekwencji skłoniło ich do sformułowania filozoficznej koncepcji osoby.

Podobnego odkrycia na gruncie religijnym dokonał wcześniej judaizm. Biblijny Adam na długo przed Arystotelesem i Platonem uświadomił sobie niepowtarzalność boskiego tchnienia, które z gliny uczyniło go człowiekiem, istotą wolną, odpowiedzialną i zdolną do miłości. Pierwsze karty Biblii mówią zarazem, że człowiek nie może zawładnąć arché, może w niej tylko uczestniczyć. W porządku posiadania istota bytu jest owocem zakazanym, z natury niedostępnym. Jednak w porządku miłości jest dostępna każdemu, gdyż ona sama jest miłością. Nie można jej posiadać ani pożądać, ale można jej pragnąć i służyć jej, można ją także przyjąć, a zarazem wcale jej nie posiadając można ją komuś podarować. Istota bytu jest kochającą osobą, która stwarza, woła po imieniu, troszczy się i cieszy naszym życiem bardziej niż my sami.

Jan Chrzciciel wiedział, że Bóg zjawił się na ziemi w ludzkiej postaci. Widział łany gotowe do żniwa. Matka przekazała mu szeptem rodzinne tajemnice dotyczące jego cudownych narodzin, nie pomijając niczego z jeszcze bardziej tajemniczych narodzin jego kuzyna Jezusa. Dzięki słowom matki Jan jak wiedział o nim więcej niż święte księgi, dlatego uważnie przyglądał się ludziom. Szukał wśród nich Syna Bożego. Pytał każdego niczym Bóg w raju: „Kim jesteś?”, a ludzie sami wyznawali swoje grzechy, bo i oni przeczuwali bliskość Boga.

Nie wszyscy. Byli bowiem i tacy, którzy patrzyli na Jana ze zdziwieniem i traktowali go jak pobożnego fantastę, aczkolwiek i oni byli pod pewnym wpływem jego uroku. Nie wierzyli w to, co mówi Jan, nie czekali na Mesjasza, ale wiedzieli, że mogą do niego przyjść i wypytać go o wszystko w najdrobniejszych szczegółach.

Zachodnia sztuka, wyzbywając się własnych kanonów, utraciła zdolność milczenia, patrzenia w oczy i kontemplacji. Zachodni człowiek zaptarzony w barokowe płótna nie słyszy sacra conversazione, świętej rozmowy Madonny z Dzieciątkiem w towarzystwie świętych. Dlatego sam jest dla siebie zagadką i tylko zagadką. Życiem na szkiełku. 

 

Ewangelia na trzecią niedzielę Adwentu (J 1, 6-8. 19-28)
Św. Jan Chrzciciel przygotowuje przyjście Chrystusa

Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.

Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem:„Kto ty jesteś?”, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: „Ja nie jestem Mesjaszem”. Zapytali go: „Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?” Odrzekł: „Nie jestem”. „Czy ty jesteś prorokiem?” Odparł: „Nie!” Powiedzieli mu więc: „Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?” Odpowiedział: „Jam głos wołającego na pustyni: «Prostujcie drogę Pańską», jak powiedział prorok Izajasz”.

A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: „Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?” Jan im tak odpowiedział: „Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”.

Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

Wpis z blogu Autora, opublikowany 11.12.2011

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama