Posiedzenie jawne SN ma zakończyć się przyjęciem uchwały dotyczącej ważności wyborów prezydenckich. Sąd rozpatrzył protesty wyborcze. W niektórych komisjach doszło do nieprawidłowości. Liczba niewłaściwie przypisanych głosów była jednak znacznie niższa niż różnica między kandydatami.
„Sąd Najwyższy informuje, że posiedzenie jawne w celu podjęcia uchwały w przedmiocie stwierdzenia ważności wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, przeprowadzonych w dniach 18 maja 2025 r. i 1 czerwca 2025 r. (sygn. akt I NSW 9779/25), zostało wyznaczone na 1 lipca 2025 r. o godz. 13:00, sala A” – czytamy na stronie SN.
Pomyłki w obie strony
Do SN trafiło ok. 54 tys. protestów wyborczych. Zgodnie z polskim prawem, protest powinien wskazywać na konkretne nadużycie, np. niewłaściwą liczbę głosów wpisaną w protokole danej komisji, albo uniemożliwienie komuś oddania głosu. Tymczasem 49 598 protestów powiela schemat napisany przez posła KO Romana Giertycha (zatem mowa nie o 49 tys. nadużyć, ale jednej treści napisanej 49 tys. razy). Kolejne 3960 protestów zawiera treść proponowaną przez europosła Michała Wawrykiewicza. Są też listy z ogólnym protestem przeciwko wyborom.
Sąd rozpatrzył te protesty, które odnosiły się do konkretnych błędów. Ustalił, że w Bychawie głosy na Rafała Trzaskowskiego (163) oraz na Karola Nawrockiego (260) zostały odwrotnie. Po naprawieniu tego błędu przewaga Nawrockiego wzrosła więc o 194 głosy. W jednej z komisji w z Gdańska obu kandydatom przypisano po jednym nieważnym głosie. Zdarzały się też sytuacje, kiedy to Trzaskowski zyskał głosy po ponownym przeliczeniu.
Ogółem jednak, jak stwierdził SN, błędy nie miały wpływu na wynik wyborów. Miałaby, gdyby suma stwierdzonych pomyłek niwelowała przewagę Karola Nawrockiego wynoszącą 370 tys. głosów.
Nie od dzisiaj
Kwestią ważności wyborów prezydenckich zajmie się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ta sama izba decydowała już o ważności wyborów parlamentarnych w 2019 r. i 2023 r., wyborów do europarlamentu w 2019 r. i 2024 r. oraz wyborów prezydenckich 2020 r. Środowiska rządowe, w tym minister sprawiedliwości Adam Bodnar twierdzą, że Izba nie jest sądem. Dotychczas jednak nie usiłowano z tego powodu uniemożliwić objęcia mandatów przez parlamentarzystów czy europarlamentarzystów.
Źródło: sn.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.