Bezmiar Bożego Miłosierdzia

Każdy doświadcza wewnętrznego rozdarcia, które nazywamy skutkami grzechu pierwszych ludzi

Każdy doświadcza wewnętrznego rozdarcia, które nazywamy skutkami grzechu pierwszych ludzi. Ks. Jan Twardowski mówił, że Kościół jest wspólnotą grzeszników, w której niewielu jest świętych. Z powodu naszej grzeszności Jezus zakłada Kościół, byśmy w nim przeżywali nasze nawrócenie, zbawiali się, doświadczając Bożego miłosierdzia.

Obraz miłosiernego Boga przypomina wydarzenie pod Synajem. Podczas nieobecności Mojżesza Izraelici sprzeniewierzają się Bogu poprzez ludzkie wyobrażenie Jahwe w postaci złotego cielca. Prawo zabraniało materializować Boga. Na prośbę Mojżesza zatroskanego o naród Bóg przebacza grzesznym Żydom, by doświadczyli ojcowskiej miłości. Podobną sytuację przeżywa św. Paweł, który w liście do swego ucznia Tymoteusza wyraża ogromną wdzięczność Jezusowi, który wybrał go na apostoła, mimo że prześladował chrześcijan i był Jego największym wrogiem. Doświadczając przebaczenia grzechów, przypomina, że Jezus przychodzi na świat, by zbawić grzeszników, do których on także należał. Głosi Boże miłosierdzie.

Powyższą prawdą Jezus dzieli się, odpowiadając faryzeuszom, dlaczego nie pogardza grzesznikami, a nawet spożywa z nimi posiłek. Klasyczne opowiadanie o zagubionej owcy i zatroskaniu o nią pasterza, a także ukazanie radości kobiety, która odnajduje zagubioną drachmę potwierdzają miłosierną postawę Boga Ojca wobec nawróconego grzesznika. Podsumowanie owych rozważań prowadzi do opowiadania o miłosiernym Ojcu. Ojciec oczekując młodszego syna, wychodzi na drogę i wypatruje jego powrotu. Dzieje się tak każdego dnia. Wreszcie widzi marnotrawnego syna mimo odległości, łachmanów i wychudzenia. Od razu go rozpoznaje i głęboko się wzrusza. Ojciec pierwszy wybiega na spotkanie. W ten sposób przekreśla przeszłość, zamyka ją. Nie pozwala synowi na wypowiedzenie pokornych słów do końca. Nie ma mowy o przyjęciu propozycji degradacji z syna na sługę. Opowiadanie nie mówi o zachowaniu syna. Musiał być jednak chyba totalnie zaskoczony i wzruszony doznaną miłością. Z taką świadomością staje twarzą w twarz z miłością, przebaczeniem i miłosierdziem. U starszego syna poczucie sprawiedliwości nie pozwala przyjąć werdyktu ojca. Tym samym – mimo iż nie opuszcza domu – oddala się od niego wewnętrznie. Staje się obcy. Nie uczestniczy we wspólnej radości. Zamiast tego odczuwa rozgoryczenie, które może zmienić się w zgorzkniałość. Ojciec wobec niego jest taki sam, jak wobec młodszego syna. Mówi: „wszystko, co moje do ciebie należy. Ty zawsze jesteś ze mną!”. Tymi słowami nie przebija jednak muru, jakim starszy syn się od niego odgrodził.

Warto zastanowić się, z którym synem dziś najbardziej się utożsamiam. Może rzeczywistość grzechu – tak jak w sytuacji młodszego syna – oddala mnie od ufnego powierzenia się Bogu? Biblijne orędzie zapewnia: „Nie bój się! Bóg jest blisko skruszonych w sercu!” Jezus Chrystus, w którym zostałem usynowiony, nie oskarża mnie, jak starszy brat z przypowieści. Przeciwnie, oddaje życie w ofierze za grzechy każdego z nas, umożliwiając nam przystęp do Boga Ojca. Może moja sytuacja jest bliższa starszemu bratu? Może zbytnio patrzę na innych, próbując ich osądzać, samemu gubiąc wewnętrzną więź z Bogiem? W tej sytuacji także jest rada: przybliżę się do Boga: „Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością!” – zapewnia nas Psalm 34. Niech spotkanie z Bogiem będzie dla mnie doświadczeniem miłości. Tylko muszę się na Niego otworzyć. Dla wszystkich nas aktualna jest modlitwa: „Jezu, cichy i pokornego serca! Uczyń serca nasze według Serca Twego!” Przez sakrament pokuty otwieramy się na działanie Jezusa, które kształtuje nasze wnętrze.


Bp Antoni Długosz, biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej

 

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama