Czym jest dla mnie szczęście?
Iz 40,1-5.9-11; 2 P 3,8-14; Mk 1,1-8
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, z Twoją pomocą rozpoczynam rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na II Niedzielę Adwentu.
Fragment dzisiejszego psalmu responsoryjnego porusza bardzo ważną rzecz, o której często zapominamy. Szukamy szczęścia w niekoniecznie złych rzeczach, a nie u samego źródła, którym jest Bóg. Często widzimy szczęście w bogaceniu się, życiowych sukcesach, a przecież tylko Bóg jest prawdziwym jego źródłem. Tylko On może nam pomóc. Dlatego Jezus mówi, żeby wszyscy nieszczęśliwi i utrapieni przyszli do Niego, a On ich pokrzepi.
Niestety, często dopatrujemy się szczęścia w grzechu. Bo przecież tylko dlatego grzeszymy, ponieważ zdaje się nam, że będziemy szczęśliwsi. Jest to jednak ułuda, której źródłem jest Szatan. Zapominamy o tym, że tylko Bóg może nam zagwarantować szczęście doczesne i – co dużo ważniejsze – wieczne. W rzeczywistości po grzesznym czynie nie odczuwamy szczęścia, ale bardzo często wyrzuty sumienia.
Wielu chrześcijan uważa, że Bóg jest Bogiem tych, którym się nie udało w życiu, którzy są biedni, chorzy, nieszczęśliwi. On jednak kocha wszystkich, jest Bogiem każdego człowieka. Ten, komu się w życiu poszczęściło, może mówić, że Bóg mu pobłogosławił. A pobłogosławił, znaczy „uszczęśliwił”.
Przemyślę w tym tygodniu:
1. Czym jest dla mnie szczęście?
2. Jakie szczęście jest dla mnie ważniejsze – doczesne czy wieczne?
3. Co robię, by innych uszczęśliwić?
Powyższa refleksja została zaczerpnięta z książki Kajetana Rajskiego „Wsłuchani w Słowo. Refleksje na niedziele i święta roku B” (Biblos 2011)
opr. aś/aś