Krzyżowa Droga do Zwycięstwa
Może to kogoś zbulwersuje, może to kogoś zgorszy, ale ta stacja się źle nazywa. Powinno być: „Pierwsze powstanie Chrystusa”. Bo to, że Pan Jezus upadł to siła grawitacji, może jakiś kamień, o który się potknął, wyczerpanie organizmu — to przyczyny upadku. Ale że wstał, to czysta miłość. Czysta miłość. Chciał tą drogę krzyżową dokończyć, nikt Mu nie zabierał życia, On je po prostu oddawał. Oddawał samego siebie, Bogu w ofierze.
Upadki człowieka — tak bardzo nas fascynują czasami, coraz częściej w telewizji: „ten zdradził...”, „ten ukradł...”, „ten upił się...” i takie informacje często cenimy. W naszych rozmowach też w szeptach: „słyszałeś, co on zrobił?”, „słyszałeś, co ona zrobiła?”. Niby się oburzamy, a gdzieś w głębi serca czasami cieszymy się, że współbrat umarł. To nasze jedyne lekarstwo na niską samoocenę. A naprawdę człowiek jest człowiekiem wtedy, kiedy powstaje. Jaka szkoda, że nie można nakręcić filmu o ludzkich spowiedziach... Tajemnica konfesjonału, tajemnica sakramentu. Ale ludzie są wtedy tacy piękni, kiedy przychodzą i ci najwięksi twardziele mówią: „przepraszam, upadłem, postaram się tego naprawdę nie robić”. Człowiek jest taki piękny, kiedy powstaje. Konfesjonały otoczone aurą świętości i tajemnicy mogłyby na ten temat dużo powiedzieć.
Słowa, które wypowiada kapłan na końcu sakramentu pojednania: „Idź, ja odpuszczam Twoje grzechy”, to jedne z najpiękniejszych słów, jakie wypowiada się w ogóle na świecie. To jest najpiękniejsza poezja, szczególnie doceniana przez grzeszników.
Trzy stacje Drogi Krzyżowej mówią o upadku Jezusa. Co to znaczy? Że to ważny temat. Że to częsty temat. Że to temat, który wszyscy muszą dobrze przerobić. Bo chyba nie ma człowieka, na pewno oprócz Jezusa i Maryi nie było takich ludzi, którzy nie popełniali żadnego grzechu. Musimy się nauczyć właśnie z tych grzechów powstawać. Kiedy człowiek upadnie, nachodzi go taka pokusa, by już leżeć — „niech krzyczą, niech kopią, ale leżeć, już nie iść, dać temu organizmowi, płucom, sercu chwilę oddechu”. Jest taka pokusa, żeby leżeć. „Że będę pił, że będę kradł, że będziemy cudzołożyć — już nie ma sensu z tego powstawać.
Kiedyś Piotr powiedział: „Panie Jezu, całą noc łowiliśmy, nic żeśmy nie złowili, ale na Twoje słowo zarzucę sieć. Na Twoje słowo wstanę”. Wbrew nadziei, contra spem spero.
Tak więc jest to stacja powstania, pierwszego powstania Chrystusa, a w Nim powstania wielu grzeszników na przestrzeni dziejów. Słowo „wstań”. Proszę zwrócić uwagę, w Biblii często Pan Bóg, jak kogoś posyłał do pełnienia misji czy ktoś sam odczytywał w głębi swojego serca, że jest powołany, to zaczyna się to od słowa „wstań”. Powiedział Pan Bóg do Jonasza: „wstań i idź Niniwie głosić nawrócenie”. Powiedział do Jeremiasza: „wstań, idź głoś moje słowo”. Powiedział do Józefa: „wstań, idź, weź Maryję, twoją żonę i uciekajcie do Egiptu”. Wstań. Pierw trzeba wstać. Nie da się rządzić światem leżąc na wersalce, leżąc wygodnie w fotelu, popijając piwo, oglądając telewizję, reformując całą kulę ziemską. Trzeba pierw wstać. Wstać, podejść do człowieka, który potrzebuje pomocy, wstać, żeby zmienić otoczenie, które może namawia mnie do grzechu, wstać siedemdziesiąty siódmy raz.
W popularnym swego czasu filmie „Rocky”, stary bokser decyduje stoczyć walkę z przeciwnikiem. Spotyka swego syna, który mówi: „tato, nie wygłupiaj się, jesteś już starym sportowcem, jesteś już stary. Nie dasz rady tej walki wygrać”. A on mówi: „pamiętaj, że dobry bokser to nie tylko taki, który potrafi zadać cios, ale który potrafi ustać na nogach, kiedy w niego walą pięści przeciwnika”.
Może nie odniesiemy wielkich sukcesów duchowych, może nie będziemy na pierwszych stronach gazet, ale stać na nogach, opartym o Chrystusa, kiedy szatan atakuje — wstać i nie dać się znokautować, nie dać się pokonać, nie dać się rozbić w proch.
Kiedy człowiek upada, często pierw się zachwieje, poślizgnie, próbuje opanować swoje ciało, żeby stać, nie upaść — wygląda to niekiedy komicznie. Wszyscy się śmialiśmy, kiedy kolega, koleżanka, gdzieś tam na stoku górskim się potknął, przewrócił. Cała salwa śmiechu. Ale kiedy Chrystus niósł krzyż i upadał pod nim trzykrotnie, zapewne byli tacy, którzy też śmiali się, przecież oni pod krzyżem kpili z Niego.
Dać się wyśmiać — to było może bardziej bolesne niż niejeden gwóźdź wbity w rękę przez tych, którzy Go krzyżowali, przez tych, których On kochał, przez tych, których On miłował. To było dla Niego źródło cierpienia. Ci, za których oddawał życie, za których umierał, oni Go wyśmiewali. Też można tak krzyżować brata i siostrę. Z wszystkich się śmiać, być cynikiem, inteligentnym, wygadanym, który potrafi kąśliwą uwagą, jakimś ironicznym zdaniem drugiego człowieka zniszczyć. Stawajmy w obronie tych „śmiesznych”, tych właśnie, którzy śmiesznie się chwieją, tych, którzy śmiesznie nie dają sobie rady z życiem. W nich jest także Chrystus, któremu powinniśmy — jak Szymon Cyrenejczyk — pomóc nieść także ten krzyż, zachowując powagę sytuacji, majestatu. Kiedy stajemy na Drodze Krzyżowej.
Zapraszamy do sięgnięcia po płytę "Krzyżowa Droga do Zwycięstwa". W XIV stacjach drogi krzyżowej autorzy pokażą Ci, jakie konkretne lekcje płyną z każdego etapu najważniejszej i najtrudniejszej drogi Jezusa Chrystusa. Drogi, która tylko pozornie prowadziła do klęski, bo okazała się największym zwycięstwem w dziejach ludzkości!
Nagranie dostępne w dobrych księgarniach i na stronie www.rtck.pl - Krzyżowa Droga do Zwycięstwa
opr. ab/ab