Komentarz do wszelkich form pobożności adresowanych do Serca Jezusowego p.t. "Serce Jezusa" - fragmenty
ks. Andrzej Zwoliński Serce Jezusa |
Stefan Żeromski w powieści Nawracanie Judasza opisał m.in. swoje spotkanie z bratem Albertem: „Wiedziano, że «waryuje», to znaczy, że chodzi nocami po najdalszych przedmieściach, po zaułkach, po krańcach, że podnosi z rynsztoków opuchlaków, nędzarzy potyfusowych, głodomorów, kostniejących z zimna, pijaków w delirium, wyrzuconych na bruk ze szynków, łajdasów, (...) nędzę bez nazwy i kierunku swej zbrodni, zdychającą na ziemi. Wiedziano, że zaczepia po gliniankach, wystygłych cegielniach, szopach w polach i rowach starych wałów kanalię, zmawiającą się na zabój. Widywano go w towarzystwie takich oto ludzi, prowadzącego ich dokądś, zmierzającego na ich czele w jakimś kierunku. Nie było wówczas pogotowia ratunkowego, ani przytułków noclegowych. Było tylko jego zabłąkane serce. Zrazu myślano, że może w obłędzie przystał do zbójów i dał się namówić do zbrodni. Później przekonano się, że to jest święty oprawca, zbierający ludzką padlinę. Chrystusowy ceklarz (Chrystusowy pachołek), który się głupim stał dla miłości człowieka”.
Totalne, całkowite oddanie się na służbę człowieka jest możliwe tylko wówczas, gdy zrozumie się wartość tej Miłości, która wpierw nas umiłowała. To dla Miłości Boga, w odpowiedzi na Jego Dar, człowiek jest zdolny do tak radykalnych postaw, które mają w części odpowiedzieć podobną miłością.
W przypowieści o miłosiernym Samarytaninie wszyscy otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie: „Kto jest moim bliźnim?”. Obala ona wszelkie mury, w których mogłoby być uwięzione serce człowieka. Jezus nakazuje nam na nowo stanąć w obliczu miłości nieskończonej, której nie ograniczają więzy krwi czy jakiekolwiek inne wspólnoty naturalne. Bliźnim każdego z nas jest ten, kogo Bóg położył nam na sercu poprzez daną sytuację i jej sens, choćby nas z nim nie łączyły więzy przyjaźni, rodowe lub narodowe. Konkretny człowiek staje się naszym bliźnim, gdyż w nim woła Chrystus: „Byłem głodny, a nakarmiliście mnie”. Na tym polega nieskończony wymiar miłości, którą nam zadał Jezus. Ta miłość nigdy nie jest skończona, sięga poza wszelkie granice, bo jest odpowiedzią na Jego Miłość, która jest nieskończonego majestatu.
Tylko Bóg jest nieskończonego majestatu. „Majestat Jego góruje nad ziemią i niebem” (Ps 148,13). On wyniósł Swój majestat nad niebiosa (por. Ps 8,2). Nawet samo Jego Imię jest wzniosłe i pełne majestatu (por. 2 Mch 8,15). Zapowiedziany Mesjasz ma przyjść „w majestacie imienia Pana, Boga swego” (Mi 5,3a) i „rozciągnie swą potęgę aż po krańce ziemi” (Mi 5,3b).
Jezus w ziemskim swym życiu, w śmierci i zmartwychwstaniu był pełen nieskończonego majestatu. Chóry aniołów zwiastowały Jego narodzenie (por. Łk 2,10-11). Mędrcy ze Wschodu oddali Mu najwyższą cześć jako samemu Bogu. Chodząc po ziemi palestyńskiej, Jezus objawiał ludziom swoją Boską moc. A wywyższony na drzewie Krzyża, przyciągnął wszystkich do swego Boskiego Serca. Dokonawszy dzieła odkupienia — jak mówi Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański — „zasiadł po prawicy Boga, Ojca Wszechmogącego, skąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych, a Królestwu Jego nie będzie końca”.
Wielkość Boga i Jego majestat sięgają poza wszelką skończoność. Obecność Boga rozsadza ramy czasu i przestrzeni. Świetnie wyraził to św. Teofil z Antiochii, żyjący ponad 1800 lat temu: „Cechą Boga najwyższego, wszechmocnego i prawdziwego jest nie tylko być wszędzie, ale także wszystko widzieć, wszystko słyszeć. On nie jest ograniczony miejscem, bo inaczej obejmujące Go miejsce byłoby większe od Niego (...). Bóg nie jest objęty żadnym miejscem, lecz sam jest miejscem wszystkiego (...). On sam dla siebie jest miejscem i starszym jest niż czas”.
Pismo Święte powoli odsłaniało ludziom prawdę o majestacie Boga, a zwłaszcza o potędze Jego miłości. Chociaż „Boga nikt nigdy nie widział” (J 1,18), On jednak objawiał się w gestach i słowach, stopniowo, w całej historii zbawienia, aż do owej pełni objawienia Jednorodzonego Syna, który jest w łonie Ojca i który o Nim pouczył (por. J 1,18). Historia zbawienia stała się równocześnie historią postępującego objawienia Boga i Jego miłości. Ludzie coraz dokładniej i lepiej mogli poznać kochające Serce Boga. Człowiekowi o sercu zatwardziałym trudno było pojąć tajemnicę Boga, więc widział Go przede wszystkim jako sprawiedliwego. Ważnym momentem w poznawaniu Boga było doświadczenie Mojżesza (por. Wj 32-34), który na Synaju, ukryty w jaskini skalnej, słyszał głos obwieszczający: „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność” (Wj 34,6). Później objawiła się owa Miłość Boga jako miłość oblubieńcza (por. Oz 2), która nie cofa się nawet wobec niewierności oblubienicy. Mówi o sobie jako o miłości ojca, czułego i wrażliwego, nawet jeśli syn jest zawzięty w swej niewierności (por. Oz 11). Miłość oblubieńcza i ojcowska staje się także radością oblubieńca, Stwórcy, tak że może kochać swoje stworzenie (por. Iz 62,5). Ta miłość staje się niezawodną nadzieją, jak radość powrotu z wygnania, co jest źródłem jej euforii (por. Iz 49,19). Streszczeniem nauki Starego Testamentu o miłości Boga do swojego ludu jest Psalm 103 („Bóg jest miłością”), określany jako „Te Deum Starego Testamentu”: „Błogosław, duszo moja, Pana, i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego! Błogosław, duszo moja, Pana i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach”. Ogromna i niepojęta Miłość Boga pobudza serce człowieka do błogosławieństw, śpiewu i wywyższania Pana. Później, już po ukazaniu ludziom nowej Ikony Miłości, jaką stał się Chrystus, papież Pius XII zdefiniuje kult Serca Jezusowego „kultem miłości Boga, która objawia się nam w Sercu Chrystusa”. Wierząc przesłaniu Jezusa, „uwierzyliśmy miłości” (1 J 4,16).
Serce Jezusa jest ze wszech miar godne majestatycznego traktowania. W Nim bowiem objawiła się cała pełnia Miłości Boga. Święty Paweł kilkakrotnie mówi o chwale majestatu Jezusa: „A wszystko to w celu ukazania majestatu tej chwały, którą nas już obdarzył w swoim umiłowaniu Syna” (Ef 1,6); „abyśmy naszym istnieniem ukazywali chwałę Jego majestatu” (Ef 1,12). Chwała majestatu Jezusa to odbicie wszystkich doskonałości Boga Ojca. A my, ludzie, będziemy mieli udział „we wzięciu nas na własność [przez Boga] ku większej chwale Jego majestatu” (Ef 1,14).
Człowiek nie może zamykać swego serca, ograniczać go kłamstwem, zdradą, podstępem, udawaniem, pogardą, nienawiścią. Powinien otworzyć je radykalnie, najszerzej, nieskończenie — to jedyny sposób odpowiedzi na to wszystko, czego Bóg dokonał i Kim On jest.
Już w starożytnym dialogu Platona Fajdros można przeczytać: „Szaleństwo miłości jest największym błogosławieństwem niebios”. W perspektywie chrześcijańskiej szaleństwo miłości jest odpowiedzią na nieskończony majestat Boga, który tak bardzo ukochał swe stworzenie.
opr. aw/aw