Serce w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone

Komentarz do wszelkich form pobożności adresowanych do Serca Jezusowego p.t. "Serce Jezusa" - fragmenty

Serce w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone

ks. Andrzej Zwoliński

Serce Jezusa

ISBN: 978-83-7580-168-2
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Wybrane fragmenty
Z historii kultu Serca
Serce Syna Ojca Przedwiecznego
Serce w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone
Serce ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone
Serce nieskończonego majestatu
Serce, świątynio Boga

Serce w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone

Jan Dobraczyński, znany polski pisarz katolicki, w zbiorze opowiadań A znak nie będzie mu dany zamieścił m.in. rozmowę, jaką w obozie jenieckim w czasie II wojny światowej prowadzą dwaj polscy oficerowie. Rozmawiają na temat współczesnych świętych, wspominając m.in. brata Alberta Chmielowskiego i siostrę Faustynę Kowalską. Jeden z rozmówców zauważa: „Przychodzi czas, gdy chrześcijaństwo będzie polegało na nurkowaniu w masie ludzkiej i służeniu jej, zanim będziemy jej mogli mówić o Bogu... Na nurkowaniu... Pan ma rację, społeczna doktryna chrześcijańska nie może być tylko jedną z tych, które zapewniają wygodniejsze ułożenie sobie życia. Z samej wygody nie rodzi się lepszy stosunek człowieka do człowieka. Raczej odwrotnie: z lepszego stosunku człowieka do człowieka powstają wygodniejsze stosunki życiowe. Dlatego trzeba najprzód przeżywać (...)”. Interesującą rozmowę kończą oczywistym dla nich wnioskiem: „Jeżeli światu potrzeba Miłosierdzia, to przecież Jego Miłosierdziem jest Ona... Przed rozejściem się w świat apostołowie zebrali się wokół Niej... Bo wtedy także, panie majorze, był czas nurkowania (...)”.

Miłosierdzie, o którym rozmawiają polscy oficerowie w niewoli, to konkretna pomoc ludziom w potrzebie, dostrzeganie ich problemów, to owoce, które rodzi miłość niepoprzestająca jedynie na słowach. Miłosierdzie to najważniejszy efekt miłości.

Cała tajemnica Wcielenia przedwiecznego Słowa wpisana jest w Matkę, która pozostała Dziewicą. Było to możliwe tylko dlatego, że wszystko stało się za sprawą Ducha Świętego. To niedostępna dla możliwości poznawczych człowieka Tajemnica, mówiąca o udziale Trzeciej Osoby Trójcy Świętej w zrodzeniu Syna Bożego, którą wyrażają znane słowa: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i osłoni Cię moc Najwyższego” (Łk 1,35). W ten tajemniczy sposób, z udziałem Maryi, Duch Święty rozpoczął swą misję Uświęciciela. Szczególne znaczenie ma to, że serce Syna Człowieczego zostało ukształtowane w łonie Dziewicy i Matki. Wspomniano o tym, zanim jeszcze Jezus się narodził, gdy Elżbieta mówiła do Maryi: „Błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1,42). Niezwykłość ziemskich narodzin Syna Bożego polega także na tym, że jego elementem jest ukształtowanie się bosko-ludzkiego serca Jezusa. Mamy prawo przypuszczać, że odziedziczyło ono wszystko, co najlepsze, po sercu Dziewicy i Matki. Dziewica to ta, która jest rozmiłowana w swoim Oblubieńcu, co wyraziła słowami pełnego Mu oddania: „Oto ja, służebnica Pańska”. Matka to uosobienie miłości względem swych dzieci. Między Sercem Matki a Sercem Dziecka trwa nieustanne porozumienie, łączność, obustronne zrozumienie. Przypomnienie o roli Maryi w kształtowaniu Serca Jezusa przywołuje na myśl Jego cielesność, której Syn Boży doświadczał w wieloraki sposób. Przy spotkaniu z Samarytanką św. Jan Ewangelista wspomina o zmęczeniu Pana. Święty Mateusz dołączył uwagę dotyczącą ciała Jezusa, przedstawiając kuszenie na pustyni. Najgłębsze i najboleśniejsze zejście Jezusa na dno ludzkiej ułomności uzależnienia człowieka od swojego ciała objawiło się w słowach będących wyrazem trwogi konania. Święty Jan zanotował: „Potem Jezus, świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę»” (J 19,28). Zawarto tu prośbę o ugaszenie pragnienia, skierowaną do katów. Objawiają one tajemnicę Bożej pokory Tego, który „wyrzekł się samego siebie i stał się Sługą”. W tym kulminacyjnym momencie ciało odgrywa ważną rolę, jest sposobem „zamieszkania między ludźmi”, „zanurkowania” w pełen bólu świat człowieka. Słowa stają się zbędne. Wystarcza sama Jego obecność.

Świat doświadczeń ludzkich jest różnorodny, wielobarwny. Stara pieśń religijna Murzynów z południowych stanów Ameryki nosi tytuł „Nikt nie zna trudności, z którą się zmagałem”. Opisuje ona to, czego doświadcza każdy człowiek: „Czasami czuję się wspaniale. / Czasami czuję się potwornie, o, tak, Panie. / Czasami po prostu prawie padam, / O, tak, Panie”. Chrześcijanin powinien zauważać, że podlega naturalnym rytmom: wzrostu, nabierania sił, odczucia swych możliwości, upadków, słabości i umierania. Różnorodność jest stałym motywem jego aktywnego życia. Stare powiedzenie mówi, że „zbyt dużo słońca sprawia, że powstaje pustynia” — rutyna może doprowadzić do znudzenia, samozadowolenia, zniechęcenia, a w końcu do depresji. Za potrzebą zmian przemawiają naturalne cykle zmieniających się nastrojów. Grecki niewolnik, Epiktet, napisał: „Jeżeli człowiek jest nieszczęśliwy, to z własnej winy”. Słowa te wyrażają prawdę o łatwym poddawaniu się nastrojom niezadowolenia i zniechęcenia, odczuwaniu nieszczęścia, gdy tymczasem pamięć o własnej kondycji jest prawdą o nas. Jesteśmy stworzeni do różnych doświadczeń, a przyjęcie ich jako woli Bożej pozwala trwać człowiekowi w bliskości Boga, który zawsze daje radość. Słowa Listu św. Pawła zachęcają wszystkich bez względu na okoliczności: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4,4).

W jednym z dawnych listów można przeczytać o zwyczaju, jaki kultywowano w domach polskich w związku z narodzinami nowego dziecka: „Za każdym razem, gdy w jakiejś rodzinie naszej wioski przychodziło na świat dziecko, było to święto. Chociaż byliśmy mali, to po ucałowaniu go w kołysce, ktoś ze starszych osób brał je ostrożnie w ramiona, a następnie oddawał z ogromną delikatnością w nasze ręce, równocześnie zachęcając: weź go, to twój braciszek, nie bój się! Zawsze odczuwałem lęk, że maleństwo wypadnie mi z rąk, albo że nie znajdzie u mnie wygodnego miejsca. Podobne przeżycia powtarzają się za każdym razem, gdy obejmuję jakieś dziecko. Dźwięczy we mnie echo głosu tych starszych ludzi: weź go, to twój braciszek, nie bój się!”. Otwarcie się na świat ludzi, na spotkanie z innymi, jest stałym obowiązkiem każdego człowieka. To przecież wezwanie Jezusowego Serca, zrodzonego z Maryi: „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5).

Jezus „zanurkował” w świat ludzi, stał się „jednym z nas”. W ten sposób Jego Serce zaczęło bić wespół z innymi sercami ludzi. Łączy nas wszystkich, dzieci Jednego Boga, wielka jedność. Zobowiązuje ona do lojalności wobec innych. To dlatego czujemy się zobowiązani wobec własnej Ojczyzny, własnej rodziny, najbliższych, tych, którzy przez miłość stali się nam szczególnie bliscy. Odruchowo stajemy w obronie biednych, skrzywdzonych, chorych czy potrzebujących, gdyż — bez słów — czujemy z nimi wspólnotę człowieczeństwa. Gdzieś, w sercu człowieka, zawarte są słowa, które się z trudem wyraża, słowa „nie do powiedzenia”, których nie potrafi wyrazić nasz rozum nawet przy dobrej woli. Bo w sercu człowieka zamknięta jest miłość, odczucie więzi z innymi, oczywista zdolność do ofiary i zapomnienia o sobie. Serce Jezusa, ukształtowane w łonie Maryi Matki i Dziewicy przez Ducha Świętego, jest pełne tych słów „nie do wypowiedzenia”, czyli Bożych Tajemnic.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama