150 odpowiedzi na pytania wierzących i niewierzących
„Dawać odpowiedzi potrafią wszyscy, do zadawania prawdziwych pytań potrzeba geniuszu”. Oscar Wilde, wyrafinowany pisarz angielski z XIX w., ale także błyskotliwy aforysta, ujął tym zdaniem ten aspekt ludzkiej świadomości, który niemal wiek wcześniej wyczuł diuk de Lévis, francuski pisarz moralista, w swoim zbiorze Maksymy, zasady i refleksje: „Geniusz człowieka łatwiej ocenić na podstawie jego pytań niż odpowiedzi”. Tom, który czytelnik ma przed sobą, to właśnie księga pytań, nie wiem na ile genialnych, ale zapewne znaczących; zwracały się z nimi do mnie w ciągu wielu lat osoby, których niemal nigdy bezpośrednio nie spotkałem, ale z którymi prowadziłem dialog za pośrednictwem czasopism czy telewizji, właśnie odpowiadając na ich pytania ze sfery religii czy filozofii.
Często były to pytania nieoczekiwane, których sam sobie nigdy nie postawiłem i które nawet czasami mnie dziwiły. Niekiedy trafiały się też kwestie, które wydawały mi się całkowicie marginesowe i drugorzędne, gdy tymczasem wielu uważało je za ważne. Nierzadko pytania były tak radykalne, fundamentalne i kategoryczne, że muszę wyznać, iż już w trakcie redagowania odpowiedzi czułem jej niewystarczalność. Trafiały się także, co oczywiste, pytania polemiczne czy prowokacyjne, czasem nawet mające cechy złośliwości. One także należą do istoty konfrontacji. Nie znalibyśmy wyraźnego stanowiska Jezusa z Nazaretu w sprawach polityczno-ekonomicznych, tak ważnych w społecznej historii Zachodu, gdyby nie to pytanie faryzeuszów i zwolenników Heroda rzucone, „by pochwycić Go w mowie” [cytaty w przekładzie tłumacza, chyba że zaznaczono inaczej; podobnie zawartość nawiasów kwadratowych to dodatki tłumacza]: „Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?” (Mk 12, 13-17 [BT]).
Niemało pojawiło się też pytań retorycznych, nie tylko dlatego, że odpowiedzi były oczywiste, lecz raczej dlatego, że piszący szukał jedynie potwierdzenia swoich idei, podejrzewając zatem zasadniczą bezużyteczność samej odpowiedzi. W związku z tym warto przypomnieć — choć dotyczy spraw ducha — inne piękne powiedzenie Clive'a S. Lewisa, zmarłego w 1963 r. XX-wiecznego kolegi Wilde'a: „Często mówimy, że Bóg nie odpowiada na nasze pytania, ale w istocie to my nie słuchamy Jego odpowiedzi”. Wreszcie przy tak wielkiej różnorodności moich czytelników [Autor dość często określa ich także mianem rozmówców, ale we wszystkich przypadkach, zgodnie z przyjętym zwyczajem, użyto słowa „czytelnik”] można było czasami dostrzec szczyptę sarkazmu, próbującego demitologizować samo pytanie, może w celu uniknięcia poważniejszej refleksji i odkrycia elementów, które skłaniałyby do zmiany poglądów czy decyzji. Przypomina to trochę sytuację, w jakiej znaleźli się uczniowie Chrystusa, gdy On, odrzucając marzenia o triumfalnym mesjanizmie, oznajmił, iż zostanie aresztowany, osądzony i skazany na niechwalebny koniec: „Oni nie rozumieli tych słów, które były dla nich tak tajemnicze, że nie mogli zrozumieć ich sensu. Dlatego lękali się Go o to pytać” (Łk 9, 45).
Słuszną jest zatem rzeczą zadawać sobie — nawet w sposób bardzo uproszczony — pytania o stawianie pytań, by naszkicować zarys gramatyki czy teorii pytania ze świadomością, że jest ono duszą dialogu, a więc współżycia ludzi i społeczności. Odkrywamy w ten sposób, że istnieje prawdziwa ars interrogandi, potwierdzająca fundamentalną ważność stwierdzenia Wilde'a. Już samo słownictwo w różnych językach ukazuje rozmaite, tęczowe barwy tematu: na przykład po włosku [i podobnie po polsku]: domandare [pytać, prosić (o coś)], chiedere [prosić, żądać], consultare [prosić o radę, szukać informacji], interpellare [żądać wyjaśnień], postulare [żądać, domagać się], indagare [badać, dociekać], cercare [szukać], scrutare [dociekać, badać] itd. nie pokrywają się co do znaczenia i nie są wzajemnie w pełni synonimami. Wymowne, na przykład, jest w łacinie rozróżnienie, którego uczyliśmy się w szkolnych ławach, pomiędzy quaerere „pytać, by wiedzieć”, a petere „prosić, by mieć”.
Na pewno u korzeni pytania leży poszukiwanie sensu, należące do struktury człowieka, zgodnie z tym, co mawiał słynny bohater Platońskiej Pochwały Sokratesa: „Życie bez poszukiwania nie zasługuje na to, by nim żyć”. To właśnie dlatego dzieci zawzięcie pytają „dlaczego?”. Tętnią w nich czyste i jeszcze niewyjałowione — przeciwnie niż u powierzchownych, rozczarowanych czy pozbawionych złudzeń dorosłych — pragnienie wiedzy, udręka wynikająca z chęci rozumienia i ciekawość odkrywania. Wszystkie poważne pytania są częścią tego radykalnego dążenia i w pewien sposób wyrażają zasadnicze pytanie o ostateczny sens istnienia, o decydujące wybory, o wartości, których należy poszukiwać. Bez kwiatu pytań, z których każde porównać można do jego płatka, nie ma potem owoców odpowiedzi (jednak nie zawsze pojawiają się one w sposób automatyczny i pewny) wskazujących drogę czy cel życiowej wędrówki.
Właśnie dlatego pytanie jest duszą religii, nie tylko z tego powodu, że modlitwa jest błaganiem, prośbą, przyzywaniem pomocy czy objawienia: pomyślmy o biblijnych psalmach czy o starożytnej praktyce stawiania pytań wyroczni bóstwa, także pytań bardzo konkretnych, jak to o wszczęcie wojny (zob. 1 Sam 14, 37) czy o uwolnienie od choroby (zob. 2 Krl 8, 8). W przypadku pytań religijnych istnieje inna, głębsza motywacja i jest nią zgłębianie misterium Boga, Jego transcendencji i tego, iż jest On niepojęty. Nadzwyczajna jest pod tym względem biblijna Księga Hioba będąca stale wzorem pytań kierowanych ku pozornie milczącemu niebu: „Zapytaj także mnie”, mówi Hiob do Pana, „a ja odpowiem, albo zapytam ja, a Ty odpowiesz” (Hi 13, 22). Na końcu Bóg przerywa milczenie i ironicznie pyta swego rozmówcę: „Jeśli nie brak ci męstwa, przepasz sobie boki, Ja cię zapytam, a ty Mnie pouczysz!” (Hi 38, 3). Właśnie zadziwiający koniec stanowić będzie wspaniała mowa Boga podczas epifanii, którą znajdziemy w 38 i 39 rozdziale księgi, paradoksalnie zbudowana na fundamencie pytań, jakie Bóg kieruje do Hioba, pytań zawierających już w sobie jądro oczekiwanej odpowiedzi.
Ciekawe jest to posługiwanie się pytaniami w celu znalezienia rozwiązania. Niewątpliwie, samo w sobie może być także sposobem podkreślenia, że tajemnica jest niezbadana czy niezgłębiona. Mówi się czasem, że Żyd odpowiada na pytanie, stawiając inne. Stawiając pytania, potwierdzamy i podkreślamy wysiłek poszukiwań religijnych, dzięki którym, jak mówi Psalmista, „w Twojej światłości widzi się inną światłość” (Ps 36, 10) w pewnym crescendo obejmującym etapy otrzymanego objawienia, ale będącym także bodźcem do dalszego nieprzerwanego postępu. Podobnie dzieje się w miłości, gdzie podbój jest zawsze nie—skończony, ponieważ takie są jej doświadczenie i przedmiot. Pieśń nad pieśniami, biblijny poemat o miłości, nie kończy się uściskiem, ale kolejnym biegiem: „Biegnij, mój kochany, podobny do gazeli albo jelenia, po górach pełnych wonności!” (Pnp 8, 14).
Czasami jednak pytanie zwrócone ku Bogu spada na tego, który rzuca je ku górze. Zdarza się zatem, że jak pazur — podobny w pewnym stopniu do zachodniego znaku graficznego, jakim jest pytajnik — rani ciało i duszę. To typowe zjawisko w pytaniach kierowanych przez cierpiących, dla których wzorem jest początek Psalmu 13: „Jak długo jeszcze, Panie, nie będziesz o mnie pamiętać. Jak długo ukrywać będziesz przede mną swe oblicze? Dokąd w mej duszy kłębić się będą myśli, smutek przez cały dzień? Do kiedy przeważać będzie nade mną mój nieprzyjaciel?” (Ps 13, 1-3). Są to pytania płynące z cierpienia, z doświadczenia życiowego zła, z opuszczenia i rozpaczy, często zastygające w krótkim i raniącym „dlaczego?”, równoległym do „jak długo jeszcze?”, czterokrotnie powtórzonego przez Psalmistę. Zadawanie pytań może zatem mieć silne konotacje egzystencjalne i rozciągać się nawet na fundamenty własnej tożsamości. Znaczące jest, na przykład, pytanie skierowane przez Chrystusa do Jego uczniów: „A wy, za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16, 15). To problem analogiczny do tego, jaki każdy może sformułować wobec siebie — „A ty kim jesteś?” — wyłącznie w głębi swego sumienia. Są to pytania, które mogą poplątać życie, pogmatwać uporządkowaną banalność codzienności czy zakłócić spokój życia pełnego przyzwyczajeń.
Na zakończenie refleksji nad ważnością pytania koniecznie trzeba dodać pewną uwagę dotyczącą wszelkich nauk, zarówno technicznych, jak i humanistycznych. Właśnie to wyjaśnia precyzyjnie inny autor, francuski powieściopisarz Honoré de Balzac w swym dziele Jaszczur (1831): „Kluczem całej nauki jest bez wątpienia pytanie. Wiele zawdzięczamy wielkim odkryciom związanym z pytaniem jak? Ale życiowa mądrość polega może na stawianiu, w związku z każdą sprawą, pytania dlaczego?”.
Fundamentem gromadzonej wiedzy jest stałe zadawanie pytań, po których następują odpowiedzi dające możliwość zadania kolejnych pytań i dopiero na tej ogromnej piramidzie możemy kontemplować coraz większe obszary rzeczywistości. Jest faktem znaczącym, że fundamentem tradycji religijnej Izraela jest nieustanne zadawanie pytań — odpowiadanie z udziałem całych pokoleń, jak to ma miejsce podczas Paschy: „Kiedy przyjdą wasze dzieci i zapytają was: jakie znaczenie ma dla was ten ryt?, odpowiecie im” (Wj 12, 26-27). A odpowiedź na pewno jest związana z pamięcią o przeszłości, ale jest także uzasadnieniem teraźniejszości, pełnej wolności i otwarcia na przyszłość, ku pełni mesjańskiej wolności. Właśnie to w języku hebrajskim nosi nazwę zikkarôn, „memoriał”: syn zwraca się tu do ojca, by ten „wspomniał dni dawno minione i rozważył dawne lata” (Pwt 32, 7), ale przede wszystkim po to, by mieć świadka, który poprowadzi go ku nowym horyzontom zrozumienia, nadziei i zbawienia.
opr. ab/ab