Wprowadzenie w medytację ikony św. Trójcy Andrieja Rublowa
Ikona ze swej istoty nie jest po pierwsze żadnym obrazem do prywatnego rozważania, zwłaszcza gdy chodzi o „ikonę główną” przedstawiającą centralne tajemnice objawienia. Jej teologicznym miejscem jest raczej liturgia, w której uzupełnia ona orędzie słowa orędziem obrazu.
Kto chce więc przyjąć „przesłanie” takiej ikony, nie może dać się prowadzić ani istotowo obcym jej wyobrażeniom, ani czysto subiektywnym odczuciom. Musi raczej dać się prowadzić rozwojowi objawienia w nauce Kościoła, tak jak znajduje ono swój prawomocny wyraz w teologii, liturgii, duchowości i ikonografii.
W tym pokornym wsłuchaniu się w tradycję, wprowadzeni na „drogę Ojców”, możemy jednak odważyć się z kolei na to, by oddać się także naszemu całkiem osobistemu „widzeniu” boskich tajemnic. To widzenie jest postępującą naprzód akcją, której rytm określony jest przez nasz własny, duchowy wzrost. Stąd w obecnym życiu nie można nigdy osiągnąć ostatecznego końca.
Także i to osobiste „oglądanie” jest naśladowaniem Ojców. Dlatego Józef z Wołokołamska opowiadał na podstawie dobrych źródeł o Danile i Andrzeju Rublowie, że wolni od ziemskich trosk, „wznosili nieustannie w górę swego ducha i swoje myśli ku niematerialnemu i boskiemu światłu, a swe zmysłowe oczy ku materialnymi farbami namalowanym obrazom Pana, Jego przeczystej Matki i wszystkich świętych”.
Dlatego nawet w świątecznym dniu jasnego Zmartwychwstania Chrystusa siadali oni na krzesłach przed boskimi i przeczystymi ikonami i patrzyli na nie bez ustanku, napełniając się boską radością i światłem. I czynili tak nie tylko w tym dniu, ale i w inne dni, gdy nie zajmowali się malowaniem obrazów.
*
Pięćdziesiątnica. Pełnia objawienia się Trójjedynego Boga.
Wylanie „Ducha Świętego”. Już nie tylko „moc Najwyższego” (Łk 1,35), ale ów „inny”, „pozostający Paraklet”, którego Syn obiecał na swoje miejsce. Trzecia „Osoba” Trójcy Przenajświętszej.
Kontemplujące spojrzenie spoczywa na świątecznej ikonie mnicha-malarza, Andrzeja Rublowa.
Trzej aniołowie za jednym stołem. Na środku niego tylko jeden jedyny kielich. W tle dom, drzewo i skała.
Biblijną „gościnność Abrahama” przypomina tylko głowa cielęcia w kielichu. Brakuje samych gospodarzy, Abrahama i Sary.
My sami, wierzący, jesteśmy tymi, pośród których Trójca Święta rozbiła swój namiot.
Wydarzenie biblijne, opowiedziane z tak pogodną drobiazgowością w Rdz 18, jest tu maksymalnie skondensowane. Nie jest to żadne historyzujące „streszczenie”.
Boskie światło wypełnienia pochłonęło całkowicie starotestamentowy typos — „pierwotny szkic” i „podobieństwo”.
Przejrzystość tego, co ziemskie, stworzone, dla Boskiej rzeczywistości. Pradawne wydarzenie jako „obraz” wiecznej teraźniejszości.
Kontemplujące spojrzenie wędruje od jednej postaci do drugiej. Rozpoczyna od „pozostającego Parakleta”, wszak jest Pięćdziesiątnica, wędruje dalej ku jedynemu prawdziwemu „egzegecie” Ojca, o którym Duch „daje świadectwo” — ku Synowi, który sam spoczywa in sinu Patris, od Niego pozwala się prowadzić do Ojca, którego poza Nim „nikt nigdy nie widział” i do którego „nikt nie przychodzi inaczej, jak tylko przez Syna”.
Spojrzenie pełne głębokiej czci zatrzymuje się przy Ojcu Przedwiecznym, zanurza się w tajemnicy Jego „monarchii”, w ródle wszelkiego bytu: Syna i Ducha, zgodnie z przedwieczną istotą „zrodzonego” i „pochodzącego” we własny, niepowtarzalny sposób.
Jest On także Źródłem wszelkiego stworzenia, „przez łaskę” obecnego wiecznie w Synu i Duchu, jednak nie jak Oni przedwiecznego, ponieważ stworzenie posiada początek.
Nie było nigdy czasu, w którym Ojciec nie byłby Ojcem Syna i Źródłem Ducha. Ojciec-który-jest, nie Ojciec-który-stał się.
Syn i Duch nie tylko „wywodzą się” od Ojca, ale i skierowani są ku Niemu, co wyrażone jest przez subtelny skłon środkowego i prawego anioła w kierunku lewego.
Spojrzenie obejmuje trzy Boskie Osoby: źródło i cel również wszelkiego bytu stworzonego. Pochodzenie z Serca Ojca, ze źródła „życiodajnej Trójcy”.
Rozważający, który w Duchu został „przybrany za syna” Ojca, odważa się nieśmiało spojrzeć na pierwotną podstawę swego własnego bytu. Widzi, że w tajemniczy sposób posiada swe korzenie w niezgłębionym Misterium trzech przedwiecznych Boskich Osób. Wypowiedziany przez Ojca w Duchu jako „słowo towarzyszące” SŁOWU.
Niewyczerpana pełnia życia, tak przeobfita, że skłoniła samą siebie do stworzenia „przestrzeni” dla istot, które — chociaż nierówne Jej co do istoty — mają jednak udział w Jej pełni bytu z niezasłużonej łaski.
Któż zdołałby kiedykolwiek pojąć dobrze byt stworzony bez objawienia się trójosobowego, niestworzonego bytu istotowo jedynego Boga? Byt, który posiada początek, ale nie ma końca, ponieważ uczestniczy w Tym, który jest nieskończony?
Gabriel Bunge. Trójca Rublowa. Kult i symbolika Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg