Jaki jest biblijny obraz Boga?
„Opowiedział im też inną przypowieść:
— Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich powiedział mu: »Ojcze, daj mi już teraz tę część majątku, która przypadłaby mi w spadku!«8. I ojciec się zgodził. Podzielił swoje mienie pomiędzy synów. Po kilku dniach młodszy syn, po upłynnieniu wszystkiego co otrzymał, wyjechał do dalekiego kraju i tam, żyjąc rozrzutnie, roztrwonił swój majątek. Kiedy już wszystko wydał, popadł w nędzę. Na dodatek w kraju tym nastał straszny głód. Zaciągnął się więc do pracy u jednego z tamtejszych obywateli, a ten wysłał go do swojej posiadłości na wsi, by doglądał tam jego świń. Chłopak marzył o tym, by móc zaspokoić głód choćby strąkami, które żarły świnie, lecz zarządca nie pozwalał mu tego uczynić.
Gdy wreszcie przemyślał sobie swe postępowanie, tak sobie powiedział: »Iluż to robotników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja ginę tu z głodu. Zbiorę się i wrócę do mego ojca. Powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie. Już nie jestem godny nazywać się twoim synem. Uczyń mnie jednak choćby jednym z twoich robotników!'« i zabrawszy się wyruszył do swego ojca.
Kiedy był jeszcze daleko, jego ojciec dojrzał go i wzruszył się ogromnie. Wybiegł mu naprzeciw, wziął go w ramiona, przytulił go i ucałował. Wtedy syn tak się do niego odezwał: »Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie. Już nie jestem godny nazywać się twoim synem«.
Lecz ojciec przerwał mu i polecił swym sługom: »Przynieście tu szybko najlepszą szatę i odziejcie go! Włóżcie też mój pierścień na jego dłoń i obuwie na jego stopy!. Złóżcie też w ofierze utuczone cielę! Następnie będziemy ucztować i radować się, że mój młodszy syn, choć był już jak umarły, to jednak wrócił do życia; zginął, a jednak się odnalazł«. I zaczęli się cieszyć” (Łk 15,11-24 NPD).
Jakże piękny obraz Boga ukazują nam te dwie historie! Ta historia biblijna zwana jest często „Przypowieścią o synu marnotrawnym”, ale wydaje mi się, że należałoby ją zatytułować „Oczekujący ojciec”. W obu opowiadaniach, a szczególnie w przypowieści biblijnej, widoczne są trzy aspekty charakteru dobrego ojca, które pomogą nam zrozumieć ojcowskie serce Boga.
Ojciec kochał syna tak bardzo, że pozwolił mu opuścić dom. W tradycji żydowskiej ojciec długo i starannie przygotowywał syna do wejścia w wiek dorosły. Oznaczało to wielogodzinną cotygodniową naukę praw Bożych. Jednak w chwili przełomowej, choć wiedział, jakiego rodzaju nieszczęście może spotkać jego młodszego syna i mimo całego starania, jakie wcześniej włożył w jego wychowanie na prawego i odpowiedzialnego członka gminy żydowskiej, bez słowa sprzeciwu czy nacisku, w całej swej mądrości, pozwolił mu odejść. Ten ojciec zrozumiał znaczenie dyscypliny i wychowania. Bardziej niż na zewnętrznym posłuszeństwie zależało mu na zdobyciu serca swego młodszego syna. W chwili gdy syn osiągnął wiek, w którym, jak zezwala tradycja żydowska, mógł upomnieć się o swoją część majątku rodzinnego, ojciec mu nie odmówił, chociaż żądanie ze strony tak młodego i upartego syna było, delikatnie mówiąc, bardzo obraźliwe, butne i zarozumiałe.
Dając synowi wolność decyzji, ojciec stwarzał warunki dla zaistnienia pomiędzy nimi autentycznej więzi. Choć w głębi serca ubolewał nad postępowaniem syna, nie próbował mu narzucić swoich odczuć. Był po prostu na miejscu, aby mu służyć tak, jak to zawsze czynił. Dał synowi tak dużą swobodę postępowania nie dlatego, że się z nim zgadzał, ale dlatego, że go miłował i był na tyle mądry i cierpliwy, by poczekać aż jego syn zechce odwzajemnić to uczucie. Wcześniej przez wiele lat pouczał go o tym, jak powinien żyć. Spędził setki godzin, przekazując mu mądrość zawartą w Słowie Bożym. Od chwili jego narodzin otaczał młodszego syna swoją serdecznością i przyjaźnią. Teraz wybór należał już tylko do syna.
I ojciec pozwolił mu odejść. Wiedział, że zmuszając go do pozostania wbrew jego woli, wymagałby zewnętrznego posłuszeństwa bez miłości. Rozumiał drogi Boże na tyle, aby wiedzieć, że zewnętrznie można żyć według Prawa Mojżeszowego, a równocześnie wewnętrznie, w swoim sercu tęsknić do innych bogów i im hołdować. On nade wszystko pragnął serca swego syna, a nie tylko zewnętrznego posłuszeństwa. Jednak na to trzeba było zaczekać. Modlił się więc i czekał. Jego serce podążało za synem, ale on sam musiał czekać na jego własny powrót do domu. Taka reakcja ojca na bunt syna świadczy o tym, iż dobrze rozumiał on naturę prawdziwego ojcostwa, a więc naturę ojcowskiego serca Boga. Bóg z królewską hojnością dał człowiekowi wolną wolę, a tym samym „zaryzykował”, że może zostać odtrącony. Bóg nigdy nie pragnął „religii” to znaczy bezosobowego i automatycznego przestrzegania ustanowionych zasad. Pragnął serdecznej więzi z tymi, których stworzył. Pozostawienie komuś wolności wyboru jest zawsze ryzykowne, ale bez takiego ryzyka nikt nigdy nie przekona się, czy druga strona żywi prawdziwą miłość. Nie chodzi o to, że Bóg daje człowiekowi szansę na odrzucenie Go, ale o to, że jakiekolwiek inne wyjście z pominięciem wolności osobistej wykluczałoby prawdziwą miłość i przyjaźń. Możemy naruszyć ten rodzaj wolności, jeśli nie obdarzymy innych taką samą wolnością, jaką daje nam Bóg. Jeśli próbujemy wymusić zgodę, zaufanie (wiarę) czy posłuszeństwo przy pomocy nacisku, gróźb, przepisów, odmawiania przyjaźni czy wysuwania żądań lub w jakikolwiek inny sposób, wbijamy miecz w samo serce chrześcijaństwa. Wkładając brzemiona legalizmu religijnego zaprzepaszczamy Bożą łaskawość! Aż nazbyt często ludzie, którzy nie czują się bezpiecznie, usiłują znaleźć swoje poczucie bezpieczeństwa w zewnętrznym przestrzeganiu przepisów religijnych lub akceptacji okazywanej im przez innych zamiast raczej zwrócić się do osobistej więzi z Jezusem Chrystusem, która stała się możliwa dzięki Jego śmierci na krzyżu.
Ojciec kochał swego syna tak głęboko, że codziennie wypatrywał jego powrotu do domu. Znana jest historia pewnego przemysłowca, który co wieczór przychodził do pewnego kościoła, by posłuchać, jak sławny kaznodzieja głosił Dobrą Nowinę. Przychodził tam co wieczór, lecz mimo tego pozostawał niewzruszony w swym przekonaniu, że nie ma powodu, aby wyjść do przodu i, odpowiadając na publicznie wezwanie, zadeklarować poddanie swego życia Jezusowi Chrystusowi. „Przecież mogę modlić się tu, gdzie siedzę”, myślał ten człowiek. I powracał co wieczór, aby usłyszeć jeszcze więcej, zawsze siadając na tym samym miejscu. Każdego wieczoru uprzejmy młody człowiek, pełniący funkcję porządkowego, podchodził do tego zamożnego gościa, pytając, czy nie zechciałby on wyjść do przodu i publicznie wyrazić swe poddanie Jezusowi. Za każdym razem ów człowiek odpowiadał porządkowemu: „Młody człowieku, równie dobrze mogę modlić się tu, gdzie siedzę. Nie potrzebuję wychodzić naprzód, żeby się pomodlić czy zostać chrześcijaninem!”. A porządkowy zawsze uprzejmie odpowiadał: „Przepraszam, myli się pan. Nie może pan modlić się tutaj. Jeśli chce pan przyjąć Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela musi pan wyjść naprzód”. Rozmowa ta powtarzała się co wieczór prawie słowo w słowo, ale ów człowiek był zdecydowany nie robić z siebie „widowiska”, jak to określał.
Nadszedł wreszcie ostatni wieczór tamtego cyklu spotkań. Ów wyróżniający się porządnym wyglądem człowiek zajął swoje stałe miejsce. Po wygłoszeniu kazania ewangelista po raz ostatni wezwał ludzi, aby wyszli na środek i publicznie wyrazili swoje pragnienie poddawania swego życia Jezusowi Chrystusowi. Po raz kolejny porządkowy zachęcił mężczyznę do wyjścia na środek. „Jeśli chce pan poddać swe życie Jezusowi, proszę wyjść na środek”. I dodał: „Chętnie pójdę tam z panem”. Tym razem mężczyzna spojrzał na niego ze łzami w oczach. Kazanie bardzo głęboko go poruszyło. Tym razem, odpowiadając młodemu człowiekowi, rzekł: „O tak, bardzo proszę, niech pan ze mną pójdzie. Pragnę poddać moje życie Chrystusowi. Jestem gotowy wystąpić na środek i modlić się”. A wtedy porządkowy odparł: „Proszę pana, wcale nie musi pan wychodzić na środek, aby poddać swe życie Jezusowi. Może pan pomodlić się tu, gdzie pan siedzi!”.
Kiedy ten wyróżniający się w tłumie mężczyzna gotów już był się uniżyć, PAN mógł go wysłuchać tam, gdzie siedział. Zaginiony syn przyjął w końcu taką samą postawę. Uznał swą winę, a wówczas w jego sercu zaszła zmiana. Podobnie i ojciec z przypowieści chciał, aby syn doszedł do tego kryzysowego punktu załamania się i zasmucenia własnym grzechem. Ojciec szczerze pragnął nierozerwalnej więzi serca ze swym błądzącym synem, ale wiedział też, że nie będzie to możliwe, o ile nie zmieni się serce syna. Każdego dnia ojciec wypatrywał syna. Jakże bardzo tęsknił za jego powrotem! Jak wielka był jego cierpliwość i miłosierdzie! Syn nie mógł obwiniać ojca za swoje niepowodzenia. Z powodu własnej głupoty skończył między świniami, żywiąc się tym, co i one. Gdy uświadomił sobie swą własną głupotę, zaczął żałować popełnionej samowoli i postanowił wrócić do domu, do czekającego ojca. Widzimy w tym opowiadaniu, że łaska wychodzi naprzeciw żalowi za grzechy. Wiedząc, że ojciec bardzo go kocha, syn postanowił wrócić do domu i przyznać się do własnych błędów i złego postępowania. To właśnie świadomość ojcowskiej miłości przywiodła go wreszcie do stanu, w którym zaczął żałować swych grzechów. Wierzę, że „znać Ojca” znaczy kochać Go! A jeśli Go kochamy, to do Niego wracamy. Nasz Ojciec w Niebiosach tęskni za naszym powrotem „do domu”. Niezależnie od tego, jaki masz kłopot czy przeszkodę, Ojciec czeka, żebyś zwrócił się z tym do Niego. Pismo św. mówi:
„Lecz PAN wyczekuje, byście wrócili do Niego. A On wtedy powstanie i okaże wam swoją łaskawość i swoje współczucie. Zapamiętajcie na zawsze, że PAN jest Bogiem prawym. Szczęście osiągną ci, którzy pomocy od Niego wyczekują!” (Iz 30,18 NPD).
W innym zaś miejscu:
„A może z powodu lekceważenia Jego cierpliwości, wielkoduszności i łagodności, umyka ci to, że celem Bożej dobroci jest doprowadzenie cię do osobistego opamiętania?” (Rz 2,4 NPD).
Bóg jest Ojcem wyczekującym.
Kochał swego syna tak bardzo, że gdy ten wreszcie powrócił do domu, nie potępił go za jego złe postępowanie, ale przebaczył mu i wyprawił z okazji jego powrotu wielką ucztę! Cóż to za wspaniałomyślny ojciec! Gdy raz jeszcze przeczytamy tę przypowieść, zobaczymy, że ojciec z przypowieści jest nie tylko ojcem tym, który czeka, lecz również ojcem, który wybiega naprzeciw. Gdy ujrzał brudnego, zmęczonego, pełnego skruchy syna wracającego z daleka do domu, niepewnego reakcji ojca i gotowego się wycofać, ojciec wybiegł do niego, rzucił mu się na szyję i serdecznie go przytulił. W jego sercu nie było żadnej rezerwy wobec grzesznika. Przebaczył mu absolutnie wszystko. Świadczy o tym jego rozradowanie.
|
Fragment pochodzi z książki:
Floyd McClung jr.
Ojcowskie serce Boga
|
„Zobaczcie, jak wielką miłością obdarzył nas Ojciec!” (1 J 3,1 NPD). On nie zmusza nas, abyśmy do Niego należeli. Wybór należy do nas, a jeśli się zbuntujemy i działamy samowolnie, On nie zmienia swego stosunku do nas, nie staje się wobec nas chłodny albo nieczuły, ani nas nie ignoruje. Jego serce jest rozdarte, ale On nadal na nas czeka. Każdego dnia wypatruje nas, oczekując naszego powrotu. A kiedy wracamy, wyprawia z tego powodu wielki bankiet. Nasz Bóg, nasz Ojciec w Niebiosach nie pochwala naszego buntu i samowoli, nie akceptuje naszego grzechu. Grzech jest przeciwny Jego naturze i smuci Go, gdy widzi, jak ranimy siebie i innych. Wiemy, co jest grzechem w naszym życiu, bo nieraz nam o tym mówił. Czynił to poprzez swoje Słowo, albo poprzez sumienie, jakie w nas wbudował. On czeka, aby nasze serca nawróciły się ku Niemu. Jeśli prawdziwie Go miłujemy to nie będziemy chcieli Go zasmucać ani łamać Jego serca, ani lekceważyć Jego miłosierdzia i ciągłej gotowości obdarowywania nas miłością, ponieważ prawdziwa miłość do Niego objawia się w zaufaniu i posłuszeństwie. Nie sądźmy jednak, że skoro On jest zawsze gotów nam przebaczyć, to Jego miłość jest tanim sentymentalizmem. Uporczywy bunt i hipokryzja wywołują w Nim gniew, z którego potęgą nic na świecie nie może się równać! Jego gniew jest przerażający! Ale nigdy nie wybucha on z uwagi na czyjąś słabość i nigdy nie jest podyktowany względami emocjonalnymi. Jego gniew jest zawsze sprawiedliwy. Bóg jest święty i sprawiedliwy, i dlatego trwanie w buncie wobec Niego albo życiowa hipokryzja, pobudzają Jego gniew. Siła Bożego gniewu leży w Jego emocjonalnym spokoju i absolutnie pewnej sprawiedliwości — nie może o tym wątpić nikt, kto Go prawdziwie zna. Jego gniew nie jest wybuchem emocjonalnym pozbawionym merytorycznej treści. Nie jest odreagowywaniem niezrównoważonych emocji czy słabości, co tak często dzieje się w ludziach. To Jego świętość jest podstawą Jego gwałtownej nienawiści do zła i do podwójnego myślenia, którego On nie znosi! Jednocześnie Jego litość i przeogromne miłosierdzie spotyka wszystkich, którzy szczerze żałują swego złego postępowania i się od tego postępowania odwracają. Dla takich osób Jego miłosierdzie nie ma granic. On zna serce każdego człowieka i wie wszystko o naszych najskrytszych myślach. W Jego czystym, przenikającym duszę spojrzeniu mieści się wielkie bezpieczeństwo dla wszystkich, którzy szczerze pragną stać się jak Jezus, którzy pragną iść Jego śladami i wrastać w Jego charakter i świętość.
Pismo św. na wiele sposobów przedstawia charakter naszego kochającego Ojca i nie pozostawia żadnej wątpliwości co do Jego doskonałej sprawiedliwości. Chociaż wielu ludzi obarcza Go odpowiedzialnością za swoje własne niepowodzenia i cierpienia, jest rzeczą jasną, iż Jego charakter jest bez skazy. Przypatrzmy się niektórym z Jego cech i przymiotów, o jakich mówi Biblia:
1. Stwórca
Ten, który stworzył nas na swój obraz, dał nam wolność odpowiedzi na Jego miłość.
„Żyjemy bowiem tylko dzięki Niemu i tylko dzięki Jego łaskawości mamy również możliwość codziennego funkcjonowania!” (Dz 17,28 NPD).
„Lecz spójrz na nas, PANIE,
Ty przecież ciągle jesteś naszym Ojcem!
Jesteśmy jak glina w Twych garncarskich rękach!
Twoim dziełem jesteśmy, Tyś nas ukształtował!”
(Iz 64,7 NPD).
2. Zaspokajający potrzeby
On z radością zaspokaja nasze prawdziwe potrzeby materialne, emocjonalne, umysłowe i duchowe.
„Jeśli zatem wy — choć zepsuci jesteście — potraficie dawać swoim dzieciom dobre dary, to o ileż bardziej wasz Ojciec z Niebios, daje to, co dobre, tym, którzy Go proszą!” (Mt 7,11 NPD).
3. Przyjaciel i doradca
On chce trwać z nami w bliskiej przyjaźni. On z radością udziela nam rad i pouczeń.
„Nazwano Go imieniem: Cudowny Doradca, Bóg
Wszechmocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”
(Iz 9,5 NPD).
„(...) prowadź mnie przez życie według swojej woli”
(Ps 73,24 NPD).
4. Mądry wychowawca
On, wytykając błędy, czyni to z miłością i z miłością przeprowadza nas przez proces korygowania i dyscyplinowania.
„Synu, nie lekceważ karcenia, któremu PAN cię poddaje, ani nie podupadaj na duchu, gdy On cię koryguje. PAN bowiem zawsze kształtuje serce i charakter, każdego kogo tylko przyjmuje do rodziny. On dyscyplinuje tych, których pragnie dobrem obdarować” (Hbr 12,5-6 NPD).
„Gdybyście nie doświadczali karcenia, którego Bóg używa do wychowywania swoich dzieci,
to by jedynie oznaczało, że nie jesteście prawdziwie Jego dziećmi, ale jakimiś bękartami lub przybłędami”
(Hbr 12,8 NPD).
„Każde zaś karcenie, w chwili gdy się go doświadcza, nie wydaje się radosne, lecz bolesne. W konsekwencji jednak — tym, którzy skutecznie przeszli przez proces wychowawczy— przynosi pełen pokoju owoc prawości” (Hbr 12, 11 NPD).
5. Odkupiciel
On wybacza swym dzieciom ich winy, a ich niepowodzenia i słabości obraca w dobro. On jest Tym, który odnajduje nas, gdy jesteśmy zagubieni.
„PAN jest miłosierny i bardzo życzliwy, nieskory
do gniewu i pełen łaskawości” (Ps 103,8 NPD).
„I jak bardzo odległy jest wschód od zachodu, tak
daleko odsuwa nasze nieprawości. Jak ojciec, który
dzieciom miłość okazuje, tak PAN się lituje nad ludem
bogobojnym” (Ps 103,12-13 NPD).
6. Pocieszyciel
On pamięta o nas i pociesza nas w chwilach potrzeby. „Niech w Jezusie Chrystusie, naszym PANU, będzie wysławiany nasz Bóg i Ojciec, ponieważ to On jest Ojcem wszelkiego miłosierdzia — Bogiem, który udziela wszelkiego potrzebnego wsparcia i pocieszenia”
(2 Kor 1,3 NPD).
7. Obrońca i wybawca
On jest Tym, który w każdej chwili jest gotów swoje dzieci
chronić, bronić i wybawiać od zła.
„Kto się oddaje w opiekę Najwyższemu,
kto u Wszechmocnego wytchnienia poszukuje,
ten mówi do PANA: »Tyś moją ucieczką!
O, Boże, ma warownio, Tobie zaufałem!«
On może cię wybawić z podstępnej pułapki
i ustrzec przed straszną, niszczącą chorobą.
On swymi ramionami troskliwie cię otuli
i swoją wiernością osłoni jak tarczą.
Strach nocą cię nie przejmie
ani zagrożenie za dnia nadchodzące;
żadna zaraza, co w mroku się wykluwa,
ani zagłada w dzień jasny szalejąca.
Nawet gdyby tysiące legły obok ciebie,
a dziesiątki tysięcy ginęły wokoło,
ciebie to nie spotka, ty będziesz bezpieczny”
(Ps 91,1-7 NPD).
8. Ojciec
On jest Tym, który uwalnia od wszelkich zniewoleń i fałszywych bóstw, aby samemu stać się naszym Ojcem.
„Bo, jak obiecał PAN Wszechwładny, On będzie wam Ojcem, a wy będziecie Mu synami i córkami” (2 Kor 6,18 NPD).
9. Ojciec sierot
On jest Tym, który troszczy się o bezdomnych i o wdowy.
„Bóg, który przebywa w swym świętym przybytku,
jest ojcem dla sierot i dla wdów obrońcą”
(Ps 68,6 NPD).
10. Ojciec miłości
On jest Tym, który objawił się nam w Jezusie Chrystusie i w Nim dał nam szansę na pojednanie z sobą samym.
„Albowiem Ojciec sam pierwszy ukochał wszystkich, którzy mnie pokochali i zaufali temu, że pochodzę od Boga” (J 16,27 NPD).
W Piśmie św. jest wiele innych określeń oddających charakter Boga Ojca. Poniżej podaję listę niektórych z nich wraz z odpowiednimi odnośnikami, które może zechcesz sprawdzić, rozważając charakter naszego cudownego Boga.
Jest On:
Mimo że Pismo św. tak wyraźnie ukazuje nam Boga jako miłującego i sprawiedliwego Ojca, był w moim życiu okres, kiedy Go szanowałem, ale nie miłowałem. Bałem się Go z powodu Jego groźnej potęgi, nie kochałem Go z uwagi na Jego dobroć i łaskawość. Dopiero wtedy, kiedy wykroczyłem poza moje własne wyobrażenia o Bogu, poza pokusy ciągłego argumentowania i nieustannych dyskusji, i poprosiłem Boga, aby objawił mi stan faktyczny mojego ducha, zacząłem doświadczać głębszego związku z Bogiem. To wówczas odkryłem, że mój grzech łamie Boże serce.
Odpowiedzi na te pytania, znajdą Państwo w dalszej części książki „Ojcowskie serce Boga”.
opr. ab/ab