Fragmenty książki "Markowe okruchy"
ISBN: 978-83-7505-204-6
wyd.: WAM 2009
Tak, pokusy czyhają na nas... Dlaczego? Bo zły duch się wścieka, że pragniemy coś dobrego uczynić... Robi więc wszystko, byśmy stosując naszą miarę, nie uznawali tego za dobro. Nasze życie to czas dostrzegania dobroci Boga, przejawiającej się we wszystkich aspektach naszego życia. Ale są i pokusy... wciąż te same, choć inne imiona noszą...
Pokusa „pracoholizmu” — praca staje się „bożkiem” (choć można byłoby polemizować, czy praca, czy też wymierny skutek tejże, czyli pieniądz, bogactwo). Dla niej poświęcamy wszystko — w zanadrzu każdy z nas ma setkę argumentów (wątpliwych usprawiedliwień): tak musi być, bo dom, bo rodzina, bo dzieci, bo wspólnota parafi alna... Testem niech będzie pytanie o ilość czasu „bezużytecznie” spędzonego z rodziną. Naprawdę, nie samym chlebem żyje człowiek. Nieprawdą jest, że wszystkie „głody” należy zaspokoić.
Pan Jezus zabiera nas na „pustynię”, byśmy się oderwali, byśmy nabrali zdrowego dystansu i odkryli wartości, dla których czasami warto zrezygnować z „pracy”, z „bogactwa”. zająć się sobą
Pokusa „zajmowania się sobą”, czyli mówiąc wprost egoizm, narcyzm — jakże subtelne formy czasami przyjmuje! Matka zaniedbująca dzieci, bo „muszę mieć czas dla siebie”, ojciec spełniający się poza domem — „robię to przecież dla domu”. To ja jestem w centrum, to wokół mnie ma się kręcić wszystko. Zajmowanie się sobą zaślepia. Jezus Chrystus i Jego odpowiedź — zwrot ku Bogu. Chrystus przyjmuje „codzienność” jako harmonię, każda rzecz ma swoje miejsce (tylko w Bogu można je odkryć).
Pokusa „pojmowania po swojemu” — ustalanie dla wartości moralnych swoich kryteriów. Taka mieszanka — wszystkiego po troszku, tylko to, co dla mnie wygodne. Jakby wrzucić do worka tylko to, co mi pasuje, i powiedzieć: „Taka jest rzeczywistość”. Taka mieszanka zbyt często okazuje się jednak „mieszanką wybuchową”. Sam sobie okrętem i sterem, i ładunkiem. W jakiś sposób uleganie tej pokusie czyni z Boga jednym z elementów mozaiki, w którą musi się tak wpasować, by nie psuć ogólnej koncepcji (to i tamto przykazanie tak, ale te już nie). Pragnienie różnorodności, a w rzeczywistości dążenie do uniformizmu — by wszyscy byli „na mój obraz i podobieństwo”. Odpowiedź Jezusa: Nie moja wola, lecz Twoja [Ojcze], niech się stanie... — innymi słowy: „Ufam Ci, wierzę, oddaję się cały”. Wszechobecność dobra i wszędobylskie pokusy... Mk 1, 12-15
Wszędobylskie pokusy? Być może — a może równie ważna, a rzekłbym nawet ważniejsza, jest wszechobecność dobra? Zająć się królestwem Bożym, które jest pośród nas, to na ten czas dwa wymiary:
„nawracajcie się” — zwracajcie się ku dobru, wszechobecnemu, nie tak krzykliwemu jak „zło-pokusy” oraz „wierzcie w Ewangelię” — wierzcie, poznawajcie, kochajcie, naśladujcie Jezusa Chrystusa, który jest Ewangelią. Potrzebujemy punktu odniesienia — stabilnego, jasnego, trwałego, jednoznacznego... inaczej relatywizm zakróluje!
Wierzcie w Bożym słowie, które czytane i rozważne, przemienia serca... w posługiwaniu drugim, które uwalnia nas od zajmowania się sobą i budowania świata według własnych i tylko tych zasad... w dostrzeganiu różnorodności i radowaniu się nią...
opr. aw/aw