Śnił mi się Pan Jezus

Opowieść góralki z Sopotni Małej w Beskidzie Żywieckim

W naszych snach pojawiają się czasami zmarli z najbliższej rodziny, którzy pomagają nam w rozwiązywaniu problemów, a czasem zapowiadają nadchodzące wydarzenia. Taki charakter mają opowieści dwóch góralek z Sopotni Małej w Beskidzie Żywieckim. Jedną z opowieści zamieszczamy poniżej

Zbliżało się Boże Ciało, a to ja przeważnie ubierałam na procesję figurki i tak samo kościół ubierałam. Ale wtedy nie myślałam o tym w ogóle, bo moja córka Helenka zachorowała na serce i miała iść na operację. Dzień przed procesją postanowiłam się zapytać, czy wszystko przygotowane, okazało się, że nie ma nikogo do noszenia i ubierania figurek i obrazów. Mało co było zrobione, to się wzięłam za przygotowania. Zaczęłam ubierać obrazy i zdobić je w kwiaty, i też tę figurkę Pana Jezusa, co proboszcz ją dostał z Ameryki. Ta figurka zamiast w kościele, stała zamknięta u księdza na plebanii. Po Mszy poprosiłam parę osób, żeby mi pomogły. Jak już wzięliśmy się do pracy, to uklękłam przy tym Panu Jezusku, a sama wtedy w pokoju byłam i głaszcząc Go po twarzy, tak do Niego powiedziałam: „Mój Jezusku, mój Jezusku, uzdrów mi tę córkę, a nie będziesz już więcej w więzieniu na plebanii siedział”. No i rzeczywiście, po procesji córka lepiej się poczuła, rozmowna była, taka fajna.

Po oktawie trzeba było wszystko posprzątać. Poszłam do kościoła, patrzę — figurki Pana Jezusa nie ma. Pytam się kościelnego, gdzie ona. A on na to, że na plebanii. Stanęłam, popatrzyłam się w stronę plebanii i tak powiedziałam: „E, zanieśliście Pana Jezuska na plebanię, to niech tam jeszcze rok będzie”. Wróciłam do domu. Przed północą córka strasznie źle się poczuła, wydawało się, że to już koniec. Zabrało ją pogotowie. Wtedy przypomniałam sobie, jak obiecałam Jezusowi. Pobiegłam rano na plebanię i powiedziałam wszystko księdzu. Ksiądz się strasznie zdenerwował, ale w końcu zgodził się oddać figurkę. Kupiłam na nią ubranie, obmyłam i ustawiłam w kościele. Ksiądz jeszcze się upierał, ale postawiłam na swoim. Powiedziałam, że nie oddam Pana Jezuska z powrotem do więzienia i przyrzeczenie wypełnię, choć nie wiem, czy to dlatego córka jest chora. Zgodził się i nawet przeniósł Pana Jezusa z zakrystii, gdzie miał stać, do kościoła i postawił obok głównego ołtarza. I tak stoi do dzisiaj. Tej nocy po tym, jak Go przenieśliśmy do kościoła, to śnił mi się Pan Jezus. Przyszedł do mnie, a był bardzo radosny. Cieszył się, że stoi wreszcie w kościele.

Do dzisiaj przed większymi świętami zawsze biorę Go do domu, ubieram i modlę się do Niego.

Anna Kupczak

, ur. w 1916 r.

opr. ab/ab

List
Copyright © by Miesięcznik List 11/2003

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama