Piękno podarowane ludzkości

Felieton poświęcony El Greco (1541-1614), Caravaggio - Michelangelo Merisi da C. (1573 - 1610), Gian Lorenzo Bernini (1598 - 1680), Salvador Dali (1904 - 1989)

Dzięki wystawie czasowej, która trwała jeszcze do połowy września, mogłam w Rzymie zobaczyć i prześledzić malarstwo El Greca. Jednego z najwybitniejszych przedstawicieli sztuki manieryzmu.

Był Hiszpanem pochodzenia greckiego. Malował przede wszystkim obrazy religijne oraz portrety. Przedstawiał w nich sceny z życia Chrystusa i Maryi: Jezus umywa nogi Piotrowi, Jezus przed Piłatem, Adoracja trzech króli, Ukrzyżowanie, Zwiastowanie, (w kilku wersjach), Uzdrowienie niewidomego, Wypędzenie kupców ze świątyni, Adoracja Pasterzy (kilka replik), Koronacja Maryi, Chrystus dźwigający krzyż, Modlitwa w Ogrójcu, Wniebowzięcie Matki Bożej, (najczęściej te obrazy mają kilka różnych przedstawień), Zmartwychwstanie; postacie świętych: Św. Franciszek, (na modlitwie, otrzymującego stygmaty, z bratem Leonem, św. Franciszek w ekstazie), św. Piotr (z kluczami, na modlitwie), św. Magdalena, Magdalena pokutującą, św. Weronika, Święta Rodzina, Ewangeliści, św. Paweł, św. JudaTadeusz, św. Hieronim..

Postacie w jego przedstawieniach są wydłużone, powyginane, zdeformowane, skręcone, uduchowione, patetyczne. Mają wąskie twarze o wielkich oczach (cecha właściwa duchowi Bizancjum). El Greco uczył się u malarzy ikon, znał dobrze mozaiki bizantyjskie w kościołach kreteńskich, należących wówczas do Wenecji. To zapewne kształtowało jego wyobraźnię. Postacie te pojawiają się na tle spiętrzonych obłoków, unoszących muzykujące anioły (Koncert aniołów), w irrealnej przestrzeni, w swobodnych układach przekraczających prawa perspektywy, zanurzone w fosforyzującym, pełzającym świetle, atakujące widza ostrymi, nienaturalnymi barwami.

Ten niebiański świat, pełen ekstaz i uniesień, gwałtownych gestów i wszechogarniającej ekspresji różni się zasadniczo w twórczości El Greco od sfery ziemskiej, co wyraźnie unaocznia jego dzieło, osnute na motywie średniowiecznej legendy Pogrzeb hrabiego Orgaza, gdzie w dolnej partii płótna ukazał malarz wizerunki dostojnych współczesnych grandów, znajomych duchownych a nawet własnego syna. Portrety przedstawiają także właśnie ten ziemski świat na neutralnym tle. Artysta skupia swoją uwagę na twarzy - jej rysach, wyrazie, stara się oddać „wewnętrzny” wizerunek (portret kardynała Tavera).

W czym tkwi piękno dzieł El Greca?

Dla mnie w umiejętności połączenia tradycji: bizantyjskiej - wyrażonej w gestach postaci, dłoniach, oczach wzniesionych ku górze przysłoniętych mgłą łez; weneckiej - z której wziął doskonałość kolorystyczną, głównie od Tycjana; hiszpańskiej - temat, uniesienie religijne. A także, a może przede wszystkim w blasku obrazów, którym nadawał światło wewnętrzne, to, które było w nim samym. Jemu też podporządkowywał całą rzeczywistość, swoje widzenie, kształty ludzi, przedmioty. Jak trzcina kołysząca się na wietrze, tak jego postacie sięgają obłoków.

Caravaggio - Michelangelo Merisi da C. (1573 - 1610)

Innym artystą, o którym - z racji piękna jego malarstwa chciałabym napisać - jest Caravaggio.

Obrazy, o których będę wspominała nie są w jednym muzeum, są w różnych miejscach w Rzymie. W Galerii Borghese - Młodzieniec z koszem owoców, św. Hieronim, Madonna z wężem, Dawid z głową Goliata, św. Jan Chrzciciel i chłopiec włoski przebrany za Bachusa; w Palazzo Barberini: Narcyz, Judyta pokonująca Olofernesa; w kościele Santa Maria del Popolo: Nawrócenie Szawła i Ukrzyżowanie św. Piotra, w Galerii Doria Pamphili: Ucieczka do Egiptu; w kościele San Luigi dei Francesi - Męczeństwo św. Mateusza, Św. Mateusz i Anioł, Powołanie św. Mateusza; w kościele Sant Agostino - Madonna Pielgrzymów i w Pinacotece Vaticana - Złożenie do grobu.

Caravaggio uważany jest za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli stylu, zwanego „maniera nera”, polegającego na rysowaniu obrazów na czarnym tle, w ciemnych pomieszczeniach, oświetlonych jednym światłem. Jego malarstwo rozpoczyna szczególny nurt baroku. Dąży do przedstawiania świata realnego takim jakim jest, w jego obrazach wizje i cuda pokazane są jako rzeczy zwykłe i codzienne. W związku z tym jego widzenie artystyczne w początkowym okresie spotkało się z niezrozumieniem. Obrazy namalowane na zamówienie (do rzymskich kościołów: San Luigi dei Francesi - św. Mateusz i Santa Maria della Scala - Śmierć Maryi), zostały odrzucone. W nich widać (szczególnie w zachowanych obrazach ze św. Mateuszem i Aniołem - druga wersja tego obrazu jest w kościele) próbę zachowania tego, co teoria sztuki XVII wieku nazywała pojęciem dekorum, godnością tematu religijnego, a także zawiłość stosunków w dobie baroku. Caravaggio nie poszedł na kompromis. Odrzucił wszelką idealizację, przedstawiając muskularnych świętych bez aureoli, o łysych głowach, ze zmarszczkami na twarzy, z żylastymi rękami. Następne jego obrazy są wyrazem zerwania z tradycją ikonograficzną. Nawrócenie św. Pawła i Ukrzyżowanie św. Piotra, są wspaniałym przykładem ideału, do którego zmierzał artysta.

W pierwszym z wymienionych ogranicza się do dwóch postaci, pokazanych na tle ciemności, wśród których pada z góry oślepiające światło. Oprócz postaci jest jeszcze koń stojący nad leżącym bezwładnie Pawłem, ogromny, dominujący nad sceną. Z wizji Boga ukazującego się w obłokach, jak bywało w dawniejszych i współczesnych interpretacjach tego tematu, zrezygnował na rzecz symbolicznego światła. Ono jest tu olśnieniem, które zrzuciło Pawła z konia na ziemię.

W Ukrzyżowaniu św. Piotra również widzimy tylko kilka postaci (cztery figury), które wypełniają całą płaszczyznę obrazu, dotykając prawie ram. Wydarzenie rozgrywa się nocą. Światło, zdecydowanie zlokalizowane, pada z niewiadomego źródła, znajdującego się poza obrazem. żadne tłumy, ziemskie czy niebieskie, nie asystują ostatniej chwili świętego. Widać tylko starego człowieka, bez aureoli, przybitego do krzyża, który usiłują podnieść trzej pachołkowie by go ustawić w należytej pozycji. Całe wydarzenie przedstawił Caravaggio współcześnie, bez draperii i zbroi antycznych.

Podobnie namalowany został obraz Powołanie Mateusza; w rzymskiej tawernie, wśród wesołego towarzystwa grającego w karty, ubranego we współczesne stroje. Jezus wyciąga dłoń ku Mateuszowi. Ten zaś pytająco wskazuje na swą pierś. Jakby chciał zapytać, czy to na pewno o niego chodzi. Jest bogato, elegancko ubranym mężczyzną. Kontrast świętości i sceptycyzmu jest w tym obrazie akcentem ideowym kompozycji. Artysta zwracał na siebie uwagę pomysłowością konfiguracji. Możemy znaleźć u niego wszystkie podstawowe schematy kompozycyjne baroku: diagonalę - Madonna Pielgrzymów, św. Jan Chrzciciel, elipsę - Ucieczka do Egiptu, odbicie lustrzane w obrazie Narcyz, gdzie nachylona figura młodzieńca tworzy wraz z jego odbiciem w zwierciadle wody jedną zwartą całość kompozycyjną; układ „wodospadowy” o rytmicznej kadencji - Złożenie do grobu.

Zrywając z harmonią, symetrią, ideałem klasycznego piękna, wprowadzając dynamikę, brzydotę, zanurzając postacie w mroku, zapoczątkował nową, przełomową epokę w dziejach sztuki. Odnalazł inną formę wyrażenia piękna, zasygnalizował swoimi dziełami nowe jego kryteria, nowe przeżycia. Należy jednak dodać, że w surowym realiźmie Caravaggia nie ma nigdy wulgarności ani też żadnej jowialności. Szybko znalazł naśladowców.

Gian Lorenzo Bernini (1598 - 1680)

Rzeźbiarz, malarz i architekt, jeden z najwybitniejszych twórców włoskiego baroku, działający głównie w Rzymie. Jego twórczości poświęcona była piękna wystawa czasowa w Pałacu Weneckim. Uzupełniały ją bogate zbiory w Vilii Borghese i pojedyncze rzeźby w kościołach. Myślę, że warto zatrzymać swoją uwagę na tym człowieku, na pięknie jego sztuki. Wystawa, bardzo bogata, obejmowała obrazy, popiersia papieży i kardynałów, rysunki, studia Aniołów, rzeźby, projekty architektoniczne kaplic, fontann, fasad budynków, projekty organów, świeczników. Wykonał wiele rzeźb, których tematyka oscylowała między mitologią (Apollo i Dafne, Porwanie Prozerpiny - obie w Muzeum Borghese), a religią (Ekstaza św. Teresy, posąg Dawida w Galerii Borghese, nagrobek Ludwiki Albertoni, w kościele św. Francesco a Ripa, grupa św. Teresy i Anioła w kościele Santa Maria della Vittoria). Był autorem wielu nagrobków (Grobowiec Urbana VIII i Aleksandra VII w Bazylice św. Piotra) i fontann (Fontanna Czterech Rzek na Piazza Navona przedstawiająca personifikację Dunaju, Gangesu, Nilu i La Platy, Fontanna Trytona na Piazza Barberini, Fontanna Alp przy via Veneto). Dziełem Gian Lorenza Berniniego jest genialne rozplanowanie placu św. Piotra, wyodrębnienie go monumentalnymi kolumnami z otaczającej zabudowy.

Nie można też zapomnieć, że od 1629 roku kierował budową Bazyliki św. Piotra. Jego dziełem jest Cyborium z postaciami dwóch adorujących aniołów w Kaplicy Najświętszego Sakramentu, Baldachim nad Konfesją św. Piotra i katedra św. Piotra w apsydzie, posąg św. Longina w Bazylice św. Piotra.

Twórczość Berniniego w najpełniejszy sposób odzwierciedla istotę baroku; dążenie do okazałości, dynamiki, ekspresji, łączenie różnych środków wyrazu dla spotęgowania końcowego efektu. Artysta wyrażał przekonanie o konieczności operowania formą jednoznacznie związaną, organicznie zrośniętą z ideą, którą ma wyrażać, a także o konieczności nadawania treści nawet elementom architektonicznym - zdobniczym. Fontanny Berniniego są fragmentami natury, poematami, lirycznymi wizjami, lśniącymi srebrzystą falą, brzmiącymi jej szmerami a nie tworami architektonicznej formy.

Podobnie jest z przedstawieniami religijnymi i mitologicznymi. Forma z ideą przedstawienia jest nierozerwalnie połączona. W wizji święta Teresa pokazana jest w sposób bardzo realny, chciałoby się powiedzieć - zemdlała. To jej przeżycie, ekstaza religijna pokazane właśnie tak, niesie ogromny ładunek emocjonalny, zmysłowy. Trudno uwierzyć, że ołtarz ten jest z marmuru. W pomniku grobowym, np. Urbana VIII, przypominającym grobowce Medyceuszów Michała Anioła we Florencji, nie chodzi tylko o to, by umieścić posąg Papieża, lecz o przekazanie idei, myśli, znaczeń religijnych. Taką funkcję spełniają alegoryczne postacie symbolizujące cnotę miłości - Caritas i męstwo - Fortitudo. Najprawdopodobniej wyrażały też one cnoty, którymi odznaczał się Urban VIII. Ciekawy jest szkielet wyłaniający się z sarkofagu, wypisujący imię Urbana. Daje świadectwo, że jego imię przetrwa w pamięci ludzi, zapewnia o życiu wiecznym.

Wyraźnie w tych interpretacjach rysuje się nam kunszt jego sztuki, który mimo, że opiera się o klasyczną koncepcję piękna, inauguruje nowe rozwiązania; piękna duchowego, idealnego, zmysłowego, cielesnego. Jego dzieła budzą zachwyt, przyciągają wielbicieli sztuki, turystów.

Salvador Dali (1904 - 1989)

Również podczas mojego pobytu w Rzymie miałam możliwość przyjrzenia się z bliska sztuce stworzonej przez Salvadora Dali w Galerii Colonna. Oglądałam jego rzeźby: Wenus z szufladkami, Wenus żyrafa, Słonie, Zegary - upływający czas; grafiki: Znaki zodiaku, litografie - do Modlitwy Pańskiej, Historii Mojżesza, Izraela; ilustracje do Komedii Dantego.

Dali również malował powtarzając ulubione motywy z rzeźb: mianowicie postaci ludzkich z wysuniętymi szufladami, zegarów o płynnych powyginanych kształtach, płonące żyrafy, opowieści z koniem. Częstym tematem dzieł był seks, akty jego muzy, czyli żony Gali.

W obrazach stosował staranną technikę akademicką, która pozostawała w pozornej sprzeczności z przedstawianą przez niego nierealną, halucynacyjną przestrzenią oraz dziwnym, „zjawiskowym”, sennym, marzeniowym sposobem obrazowania. Miał znakomicie opanowane media malarskie. Jego prace są przykładami bujnej, niesamowitej wyobraźni. Niby jest to wszystko dotykalne, substancjalne, ale często to co jest miękkie z natury, zostaje zamienione na twarde, a to co jest twarde, staje się płynne.

Dorobek artystyczny obejmuje projekty biżuterii, sztukę teatralną, udział w kręceniu pierwszych filmów surrealistycznych; napisał kilka tomów barwnej autobiografii.

Przez całe życie kultywował ekscentryczne zachowania, przesadnie akcentując swą skłonność do megalomańskiego ekshibicjonizmu. Przyjął surrealistyczną teorię automatyzmu (wykonywanie czynności bezwiednie, niezależnie od świadomości, bez koncentrowania uwagi), ale przekształcił ją w metodę bardziej pozytywną, którą nazwał krytyczną paranoją. Zgodnie z tą teorią jednostka powinna kultywować prawdziwą iluzję (coś co jest zupełnie nierealne, jest złudzeniem, fikcją, urojeniem) na wzór paranoi klinicznej (obłędu, zupełnego szaleństwa na swoim punkcie), pozostawiając sobie jednak szczątkową świadomość, że kontrola rozumu i woli uległa rozmyślnemu zawieszeniu. Uważał, że metodę tę należy stosować nie tylko w procesie twórczości artystycznej i poetyckiej, ale także w życiu codziennym. Tak jak uważał tak i robił, i chyba tylko dzięki swej ekscentryczności i atmosferze permanentnego skandalu, jaki umiał stworzyć wokół siebie jest postacią z wszystkich surrealistów najbardziej znaną szerszej publiczności.

U Marii Rzepińskiej w książce Siedem wieków malarstwa europejskiego można przeczytać takie zdanie dotyczące Dali: Jego sztukę i sposób bycia można określić jako prestidigitatorstwo. To nie ma nic wspólnego z pięknem, ani ze sztuką w ścisłym tego słowa znaczeniu. Można wobec tego zapytać: dlaczego w takim układzie organizuje się dziś na szeroką skalę pokazy jego dzieł? Wróciłam do Polski i zobaczyłam porozwieszane plakaty o jego wystawie w Królikarni w Warszawie. Ponieważ to co widziałam nie zrobiło na mnie większego wrażenia, pomyślałam sobie, że może zbyt mało wiem o artyście, o sztuce. Sięgnęłam po dwie książki: Salvador Dali i jego muza i Dziennik geniusza. Nie doczytałam ich do końca stwierdziwszy, że mało mnie interesują prezentowane dziedziny życia artysty.

Szukając odpowiedzi na rodzące się we mnie pytania w związku z takim zjawiskiem, myśląc nad tym długo, znalazłam odpowiedź (po części również w tych bezwartościowych książkach).

Jedna tkwi w sytuacji ekonomicznej - jego żona, bez której nie mógł żyć (był chorym człowiekiem), potrzebowała takich sum pieniędzy, że był zmuszony do uciekania się do różnych chwytów propagandowych, do przesunięcia punktu ciężkości z samego dzieła na swoją osobę i swoją działalność reklamową.

Myślę, że dziś dzieje się podobnie, jeżeli ktoś chce sprzedać to co robi (a rynek dzieł sztuki znacznie się powiększył), więcej wysiłku wkłada w reklamę niż próbę stworzenia czegoś dobrego.

Drugi czynnik ma wymiar psychologiczny. Ma swoje korzenie w doktrynie surrealizmu, która podkreślała ważność „sztuki życia”, a nie konkretnej twórczości, jakości artystycznej dzieła. To na pewno nie jest i nie może być zjawiskiem pozytywnym.

Wyraźnie na przykładzie Salvadora Dali widać załamanie, kryzys pojęcia piękna, tego, o którym pisałam we wstępie. Piękno nie było dla niego czymś cennym, nie było zadaniem jego sztuki, a przecież był na tyle zdolny, na tyle obdarzony talentem, że mógł stworzyć coś na miarę XXI wieku. Czego zabrakło?

Pozostawiam pytanie otwartym.

Dla mnie jedynym światłem dla zrozumienia tego typu sztuki, są słowa Papieża zawarte w Liście do Artystów: Nawet wówczas gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie.

 

Podsumowanie

Przedstawieni przeze mnie artyści, poza Salvadorem Dali, bo co do niego mam dużo wątpliwości (nie przekonują mnie również jego prace o tematyce religijnej ani obecność jego dzieł w Muzeach Watykańskich), niewątpliwie spostrzegali trzy pierwiastki w sztuce. Ich piękno to Ten Trzeci, niewidzialny, a wyczuwalny, o którym wspominałam przy Michale Aniele. To zachowanie wspomnienia Boga. Ich twórczość niesie w sobie pewną przemianę wartości estetycznych. Podarowali ludzkości piękno, swój wysiłek, swoje wnętrze, twórczość ubogaconą miarą prawdy i dobra. Dziś mówią do nas przez obrazy. Ich kryteria piękna stały się powszechnie uznane. W ich obronie staje historia, a także na nowo Kościół. Papież w Liście do Artystów pisze, że każda autentyczna forma sztuki jest swoistą drogą do głębszej rzeczywistości człowieka i świata, że ludzkość spodziewa się w dziełach sztuki poznać lepiej swoją drogę i przeznaczenie, gdyż piękno zbawi świat. Myślę, że się nie myli. Jest artystą, kocha piękno, rozumie je i pragnie, by ono zostało wniesione jak pochodnia w dzieje następnych pokoleń. By niosło wszystkich do przystani Piękna.

S. M. Natanaela - Wiesława Błażejczyk, CSSF

opr. ab/ab

Wszystkie artykuły pochodzące z "Kronik Rzymskich" zamieszczone na stronach Opoki:
Copyright © by Kroniki Rzymskie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama