Historia obrazu Matki Bożej Kodeńskiej nadaje się na film… i taki film powstaje!
Historia cudownego obrazu Matki Bożej doczeka się ekranizacji. Trwają właśnie prace nad realizacją fabularyzowanego dokumentu na podstawie powieści Zofii Kossak-Szczuckiej pt. „Błogosławiona wina”.
Pomysł nakręcenia filmu wyszedł od Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, kustoszy kodeńskiego sanktuarium. - Wszyscy ojcowie bardzo dobrze znają treść tej książki i są pełni podziwu dla swady, z jaką autorka ją napisała. Od dawana byliśmy przekonani, że dzieło może być podstawą niezłego scenariusza filmowego. W przeszłości podejmowano już próby znalezienia producenta, ale zwykle rozbijały się one albo o brak przekonania co do idei nakręcenia filmu religijnego, który mało kto zechce obejrzeć, albo o brak funduszy - tłumaczy o. Mirosław Skrzydło OMI, rzecznik kodeńskiego sanktuarium.
Jednak - jak mawiają - co się odwlecze, to nie uciecze. Okazja do rozmów o filmie pojawiła się podczas wizyty w Kodniu słynnego fotografa Jana Pawła II Arturo Mariego, który przyjechał na osobiste zaproszenie senatora Grzegorza Biereckiego, a także by promować emitowany przez telewizyjną „Jedynkę” serial pt. „Metr od świętości”.
W spotkaniu wziął udział również Przemysław Häuser, reżyser wspomnianego dokumentu. - Kiedy opowiedzieliśmy senatorowi Biereckiemu oraz P. Häuserowi o pomyśle przeniesienia na ekran „Błogosławionej winy”, od pierwszej chwili podeszli do naszej propozycji z entuzjazmem, twierdząc, iż może z tego powstać wciągający thriller historyczny - opowiada o. Mirosław.
Do projektu reżyser zaprosił scenarzystę Wojciecha Dardę-Ledziona, współreżysera Przemysława Reichela. Prace nad realizacją filmu ruszyły.
13 sierpnia odbyło się spotkanie robocze, w którym wzięli udział: kustosz sanktuarium o. Bernard Briks, rzecznik o. M. Skrzydło, dyrektor biura senatora G. Biereckiego, producenta filmu, Robert Gmitruczuk, reżyserzy, scenarzysta oraz kierownik produkcji Mateusz Skrzypiec.
- Filmowcy przedstawili swój zamysł realizacji dokumentu oraz poprosili o podzielenie się informacjami dotyczącymi sanktuarium, historii cudownego obrazu Maryi, ruchu pielgrzymkowego, łask uproszonych przez Matkę Bożą, a także Kodnia. Zaznaczyli, że chcą, by to, co napisała Z. Kossak-Szczucka, poparte było dowodami historycznymi, dlatego zwrócili się o pomoc w odszukaniu konkretnych źródeł, publikacji itd. Twórcy wyrazili także nadzieję na duchowe wsparcie tego ambitnego przedsięwzięcia - podkreśla zakonnik.
Film będzie fabularyzowanym dokumentem. Jak tłumaczy rzecznik sanktuarium, chodzi o to, by widz miał świadomość, że to nie jest beletrystyczna opowieść. Niektórzy przewodnicy bądź publikacje przekazują bowiem legendę, która stanowi literacką fikcję mającą niewiele wspólnego z faktami. - Dlatego chcemy przedstawić w filmie dowody historyczne potwierdzające, że to, co wydarzyło się w XVII w., choć wielu wydaje się nieprawdopodobne, rzeczywiście miało miejsce - zaznacza o. M. Skrzydło, przyznając, iż misjonarze oblaci starają się merytorycznie pomagać w powstawaniu scenariusza, np. wyszukując historyczne źródła, podpowiadając, kogo poprosić o konsultacje itd. - Z wielkim zapałem wziął się do pracy scenarzysta W. Darda-Ledzion, który przesiaduje w archiwach, bada, tropi. W swoich odkryciach jest kilka kroków przed nami - chwali dociekliwość filmowca o. Mirosław.
Film będzie opowiadał o Mikołaju Sapiesze, o kontekście historycznym czasów sapieżyńskich Polesia Lubelskiego, zuchwałej kradzieży obrazu z kaplicy papieskiej w Rzymie, a następnie sprowadzeniu do Kodnia Madonny Gregoriańskiej, zwanej dzisiaj Matką Bożą Kodeńską, o dziejach sanktuarium. Producenci chcą też ukazać, że mimo upływu 400 lat od przybycia cudownego wizerunku, procesu zeświecczenia społeczeństwa i propagandy o rzekomym spadku znaczenia życia religijnego, do Kodnia każdego roku przybywają tysiące pielgrzymów. - Dlatego pierwsze zdjęcia do „Błogosławionej winy” były realizowane w czasie głównego odpustu, czyli 14 i 15 sierpnia. Warto dodać, że choć film będzie kręcony w Kodniu, to większa część materiału powstanie na zamku krzyżackim w Gniewie, a także w Rzymie - dodaje rzecznik kodeńskich oblatów.
- Jako kustosze sanktuarium bardzo się cieszymy, że wreszcie doczekaliśmy się takiej produkcji. Osobiście uważam, iż film będzie też hołdem złożonym Z. Kossak-Szczuckiej, jej wielkiemu talentowi, patriotyzmowi i pobożności. Z tego, co mówi producent, wynika, iż będzie to obraz nakręcony z wielkim rozmachem. Ekranizacją „Błogosławionej winy” interesują się już zagraniczne stacje telewizyjne - twierdzi o. M. Skrzydło.
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Wojciech Darda-Ledzion, scenarzysta, autor książek
Czytał Pan „Błogosławioną winę” Z. Kossak-Szczuckiej? Dlaczego ta historia, tzn. dzieje obrazu, to dobry materiał na film?
Dla mnie niesamowitym znakiem jest to, że książkę tę ofiarowano mi na Boże Narodzenie 2005 r. wraz z życzeniami i... opłatkiem. Wtedy „Błogosławioną winę” - może ktoś, kiedyś napisze doktorat na temat tego genialnego tytułu - przeczytałem w ciągu dwóch świątecznych dni. Fabularność narracji nie podlega dyskusji. I według mnie największą wartością przekazu Z. Kossak-Szczuckiej jest fakt, że życie dalej tę książkę pisze.
Pierwszy klaps już padł. Jakie wrażenia z pierwszych dni w Kodniu?
W Kodniu? Nie! Nasze spotkanie z Sapiehową historią obrazu zaczęło się kilkanaście kilometrów przed Kodniem. Jedziemy z ekipą filmową na odpust. Jest 14 sierpnia br. Słoneczny ranek. Pola, łąki, lasy, powietrze przezroczyste o zapachu dobra i wijąca się między nimi szosa. O jakże piękna jesteś, podlaska ziemio! I raptem... wśród tej całej boskiej scenografii idzie kilkusetmetrowa pielgrzymka. Młodzi, starzy, dzieci w wózkach, głośniki i modlitwa... Stoimy na poboczu i patrzymy z tą samą fascynacją ojca i syna na obrazie „Bociany” Józefa Chełmońskiego... Oto tu XXI w., a dla nas jakby czas się zatrzymał. Jakby gdzieś na początku tego tłumu wiernych szedł wojewoda nowogródzki Mikołaj Sapieha Pius. Dumny, że to już tyle wieków.
Jak będą przebiegały prace? Kiedy ekipa filmowa wraca do Kodnia?
Pracujemy równocześnie na dwóch równoległych poziomach. Pierwszy - to część fabularna. I z tą materią sobie radzimy, mając tak zapisaną „Błogosławioną winę”. Nawiązaliśmy współpracę z zamkiem w Gniewie. Jarosław Struczyński, kasztelan gniewski, ma pod swoim władaniem chorągiew husarską, piechotę, regimenty. W jednym zdaniu trudno o tym opowiedzieć, ale jest to nieobliczalna wielkość pasjonatów tamtej epoki. Świadomość i rzetelność historyczna, a przy tym ich wielka siła, bo nawet szlachetne konie mają jaźń istnienia kamery. No i jeszcze ten gniewski zamek i jego tajemne wnętrza. A drugi poziom? Trwają żmudne prace dokumentacyjne. Bo zamysł jest taki, aby do fabuły dołączyć faktograficzność związaną z cudownością Matki Bożej Kodeńskiej.
Czy wiadomo, kto wystąpi w rolach głównych?
Jak wspominał o. Mirosław, pierwsze rozmowy na temat filmu rozpoczęły się przed świętami Wielkiej Nocy. I nie chcę, by to, co powiem, było postrzegane jak nadinterpretacja, ale czy to nie zaskakujące, że - mimu tylu lat starań oblatów - dopiero podczas wizyty senatora G. Biereckiego, reżysera P. Häusera i słynnego watykańskiego gościa A. Mariego w Kodniu zaiskrzyło tak, że prace nad „Błogosławioną winą” ruszyły, w dodatku w ekspresowym tempie?
W lipcu spotkaliśmy się na pierwszych rozmowach roboczych. Zaczęliśmy planować, a nawet trochę marzyć. Jednak tu z pokorą zacytuję: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz Mu o swoich marzeniach”. I mamy takie! A że w każdym z nas istnieje Boża cząstka, to nikogo nie będę rozśmieszał. Wstępną obsadę rozpisaliśmy, ale minęło zaledwie kilkanaście tygodni. W tej chwili trwają intensywne rozmowy z potencjalnymi odtwórcami poszczególnych postaci. Za wcześnie jednak na konkrety.
Kiedy widzowie będą mogli obejrzeć film?
To mogę ogłosić, oczywiście, prosząc Matkę Kodeńską o przyzwolenie. Efekty pracy będzie można zobaczyć we wrześniu 2015 r. Plenerowa prapremiera filmu odbędzie się w Kodniu, jednak - idąc wciąż z naszą pielgrzymką - zmierzamy za Mikołajem Sapiehą do Watykanu. Tam też producenci zamierzają zorganizować światową premierę filmu.
Dziękuję za rozmowę.
JKD
Echo
Katolickie 28/2014
opr. ab/ab