Staramy się realizować pięć celów harcerstwa: zdrowie, charakter, zmysł praktyczny, służba i Bóg. Ale harcerz musi pamiętać, że jego obowiązki zaczynają się w domu.
"Idziemy" nr 43/2009
Ze Zbigniewem Mindą, nowo wybranym komisarzem federalnym Stowarzyszenia Federacja Skautingu Europejskiego, rozmawia Irena Świerdzewska
W sanktuarium maryjnym w La Salette spotkałam w tym roku grupę harcerzy z chustami spiętymi malutką dziesiątką różańca. Czy to właśnie skauci z Federacji Skautingu Europejskiego?
We Francji istnieje dużo grup skautowych. Skauci Europy są najliczniejsi – jest ich 28 tys. Są największym ruchem młodych ludzi działającym w Kościele katolickim. Z ruchu skautowego dużo jest powołań kapłańskich. Mówi się, że obecnie ponad 1/3 kleru francuskiego wywodzi się ze skautów Europy. We Francji nasz ruch ma znaczenie ewangelizacyjne. Przychodzą tam ludzie nieochrzczeni, niebierzmowani. Dzięki skautingowi nawracają się, odkrywają wiarę. Trzeba powiedzieć, że Francuzi stanowią też najliczniejszą grupę w Federacji Skautingu Europejskiego, która liczy 55 tys. członków w 18 krajach. Potem są Włosi – 20 tys. członków. Po 1,5 tys. członków mają Niemcy, Belgia. Również w Polsce półtora tysiąca osób zrzeszonych jest w Stowarzyszeniu Harcerstwa Katolickiego „Zawisza" FSE. W dalszej kolejności są Portugalia, Szwajcaria. W Europie Wschodniej dobrze się rozwijamy w Rosji, na Białorusi, Ukrainie, Słowacji.
Czy Federacja Skautingu taki sam nacisk kładzie na wychowanie religijne jak sprawnościowe?
Staramy się, by zachowane były jednakowe proporcje w wychowaniu. Na obozach zastęp sam buduje cały obóz, kaplicę, kuchnię. Nie przywozimy ze sobą stołów, krzeseł. Wszystko wykonujemy sami. Jadąc do lasu, naszymi siłami staramy się wprowadzać tam cywilizację. Staramy się, by wyposażenie było starannie i estetycznie przygotowane, a posiłki smaczne. I to się chłopakom podoba. Są szczęśliwi, przeżywają wspólnie przygodę. Harcerki przygotowują obóz dokładnie tak samo. Na pewno mają ładniejsze dekoracje. Na obozach skautingowych modlitwa jest częścią dnia rano, w południe i wieczorem. Modlimy się przed posiłkami i po nich. Wieczorem śpiewamy przy ognisku pieśni harcerskie, a na zakończenie mamy wspólną modlitwę. Wędrownicy mają godzinę drogi czy moment światła, czyli godzinną ciszę, w czasie której każdy sam się modli. Na obozach jest Msza św., wystawienie Najświętszego Sakramentu, czuwanie. Jest ksiądz, którymi z nami rozmawia. U 13–14-latków, którzy wracają do kościoła parafialnego, widać niesamowitą zmianę, mówią: „To jest mój Jezus”. Skauting daje przeżycie intymnego spotkania z Bogiem. Takie odkrycie Boga w atmosferze przygody, przyjaźni porywa młodych chłopców i dziewczyny.
Do czego prowadzić ma wychowanie w skautingu?
Jak mówił Jan Paweł II do młodzieży: „Jesteście w wieku, kiedy budzi się człowiek wewnętrzny, budzą się ideały”. W wieku 14–15 lat chce się zmienić cały świat. Skauting ma uświadomić: „Weź stery wielkiej łodzi, którą jest Twoje życie, w swoje ręce”. Staramy się realizować pięć celów harcerstwa: zdrowie, charakter, zmysł praktyczny, służba i Bóg. Ale harcerz musi pamiętać, że jego obowiązki zaczynają się w domu. Nie wystarczy zająć się młodszym bratem, posprzątać pokój i rozładować zmywarkę. Głównym obowiązkiem w domu jest nauka. Harcerstwo może być niesamowitą dźwignią motywacyjną.
Czy przygoda w lesie może być dzisiaj atrakcyjna, kiedy bez wysiłku ma się rozrywkę taką jak gry komputerowe, dyskoteka, kino, koncert?
Jestem przekonany, że chłopcy i dziewczęta są zainteresowani taką przygodą. Naturalną potrzebą młodych ludzi w wieku 12–16 lat jest gra w gronie przyjaciół. Do kina oczywiście mogą chodzić, ale my dajemy im coś więcej. Tu znajdziesz grono przyjaciół, w którym będziesz akceptowany. To ogromna potrzeba chłopaka i dziewczyny. To częsty problem młodzieży, że choć mają swoje środowiska, subkultury, to nie mają kontaktu ze sobą, czują się nieakceptowani. Gry komputerowe powodują, że młody człowiek jest sam ze sobą. Tymczasem oni wszyscy chcą potem w realu przeżyć przygodę. Mają duże zapotrzebowanie na bycie z ludźmi w konkretnych warunkach. My im to oferujemy: zobacz, tu będzie obóz wakacyjny, wielki zlot na 9 tysięcy ludzi. Będziecie mieć zajęcia z Belgami, Francuzami, Włochami.
A co Pana zachwyciło w harcerstwie „Zawiszy”, obecnym we Polsce od 1989?
Zaimponował mi drużynowy. Z nami, 15–16 latkami, student rozmawiał jak z poważnymi ludźmi. Mówił o zmianie świata, Polski. Pamiętam jak cytował fragment papieskiego przemówienia z Westerplatte z 1987 r. Mówił, że mamy być ludźmi, którzy znają swoją wiarę i potrafią jej bronić. To było czymś fascynującym i pociągającym, kiedy świecki człowiek zwyczajnym językiem mówił o Bogu, Polsce, o walce z wadami, pracy nad charakterem, o tym, że mamy być rycerscy wobec dziewcząt i mamy dobrze tańczyć, żeby im imponować. Także o tym, że prawdziwa męskość polega nad panowaniu nad sobą samym. To był niesamowity program, w którym zawierało się wszystko: wtedy w latach po komunizmie także prawda o Katyniu i Związku Sowieckim. Pociągała mnie ta wielka siła wychowania. Harcerstwo wyrobiło we mnie poczucie odpowiedzialności. Zostałem drużynowym, mając 17 lat. Byłem normalnym, leniwym nastolatkiem. Dostałem pod opiekę 20 chłopców. Pomagało mi poczucie, że jestem za nich odpowiedzialny. Nie ma się wtedy roszczeniowej postawy, człowiek uczy się otwierać na osoby o różnych charakterach, uczy się organizacji pracy.
Jak to się stało, że komisarzem federalnym Stowarzyszenia Federacja Skautingu Europejskiego po raz pierwszy został nie-Francuz?
Nasza federacja ma 53 lata, jest ciągle dosyć młoda. W 1956 r. zaczynali tu Niemcy, Francuzi, Belgowie. W 1976 r. przyszli Włosi. Potem po 1989 my z Europy Wschodniej. Ponieważ Francuzi stanowili największą część organizacji, to oni byli ojcami założycielami, najbardziej odpowiedzialni za całą sprawę. Dlatego panowało powszechne przekonanie, że dobrze by komisarz był Francuzem, co pomogłoby w uniwersalnym spojrzeniu na Europę. W tym roku pomyślano o Polaku. W 2003 r. przygotowaliśmy w Polsce międzynarodowy zlot naszych harcerzy, Eurojam. Pracowaliśmy razem z przyjaciółmi Rafałem Grudniem, Zbyszkiem Kordą, Tomkiem Palką, Tomkiem Szydło, Bartkiem Mleczko i wieloma innymi. Na zjazd przybyło 9 tys. skautów z Europy. Przygotowanie takich spotkań mieli już za sobą Włosi i Francuzi, kolejnego nikt nie chciał się podjąć. To było „szaleństwem” z naszej strony. Pokazaliśmy, że chociaż jest nas tylko 1,2 tys., to potrafimy. Był to jeden z najlepszych Eurojamów. Jak oceniano, świetnie przygotowany logistycznie. W ten sposób daliśmy się zauważyć. Potem był Euromood dla wędrowników – 4,5 tys. chłopaków i dziewczyn powyżej 17 roku życia spotkało się na Słowacji i w Polsce w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Wszyscy byli pod wrażeniem. We wrześniu tego roku Francuzi wystawili naszą kandydaturę na komisarza federalnego FSE.
Co chciałby Pan zmienić jako komisarz?
Chciałbym uświadomić Włochom, Francuzom, nam samym, że jesteśmy jednym ruchem. Musimy się na to otworzyć. Trzeba organizować dużo projektów na małym szczeblu, między drużynami z różnych krajów. Wiele pracy kosztuje doprowadzenie do takiego projektu, więcej niż organizacja Eurojamu. Moim celem jest współpraca między zarządami różnych krajów, żeby wytwarzać nową mentalność, bardziej dynamiczną, apostolską. Wykorzystywać potencjał, który jest we Francji i Włoszech i bardziej rozwijać się w innych krajach w służbie Kościołowi. Tak, by było nas więcej na Ukrainie i w Rosji – tam po 1–2 tys., a w Polsce 6 tys. do 2020 r. Włączymy się w organizację Światowego Dnia Młodzieży w 2014 r. w Madrycie. Rozmawiamy wstępnie z komitetem organizacyjnym, bo 3–5 tys. naszych skautów pracować ma w służbie porządkowej w czasie spotkania. Światowe Dni Młodzieży to jeden z priorytetów FSE – liczny udział jako hojna odpowiedź na zaproszenie Papieża.
Zakłada Pan w Polsce 3-krotny wzrost liczby skautów do 2020 r. W jaki sposób?
Na pewno poprzez apostolstwo osobiste. Każdy harcerz i każda harcerka w ciągu roku zapraszają po jednej osobie. Potem poprzez mobilizację dorosłych. Chcemy zainteresować naszą ideą licealistów, studentów przez różne spotkania w szkołach, parafiach, diecezjach, na uczelniach. Przygotowujemy 24 października na UKSW konferencję „Dusza Europy”. Liczmy na efekt zaskoczenia studentów – możesz masz predyspozycje, a tego czego nauczysz się w harcerstwie – zarządzania ludźmi, dobrej organizacji – tego nie nauczy cię żadna firma. Pracujemy, by mieć więcej osób, które po przeszkoleniu będą osobami tworzącymi środowisko. Stawiamy na pomoc rodziców. Jeśli w domu są problemy z 13–14 latkami, to skauting pomoże w ich rozwiązaniu. My możemy oferować szkolenia, a z drugiej strony liczymy na to, że rodzice, księża, parafie szkoły pomogą znaleźć młode osoby w wieku 17–18 lat i starsze do prowadzenia drużyn.
Staramy się realizować pięć celów harcerstwa: zdrowie, charakter, zmysł praktyczny, służba i Bóg. Ale harcerz musi pamiętać, że jego obowiązki zaczynają się w domu.
Zostałem drużynowym, mając 17 lat. Dostałem pod opiekę 20 chłopców. Pomagało mi poczucie, że jestem za nich odpowiedzialny.
opr. aś/aś