Ewangelizacja Europy

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (28/2002)

Jan Paweł II często powtarza, że Europa potrzebuje nowej ewangelizacji. Różni różnie jednak ją rozumieją. W minionym tygodniu usłyszałem dyskusję na temat Unii Europejskiej i stosunku do niej papieża w kontekście zalecenia Brukseli, by zalegalizować aborcję i ułatwić dostęp do środków antykoncepcyjnych. Euroentuzjaści powoływali się na Jana Pawła II, który widzi Europę jako wspólnotę narodów żyjących w zgodzie i pokoju, natomiast eurosceptycy w oparciu o ten sam autorytet dowodzili, że papież chce chrześcijańskiej Europy, a skoro UE taka nie jest (wspomniane zalecenia o tym dobitnie świadczą), Ojciec święty jest jej przeciwny. Czy te dwa stanowiska wykluczają się wzajemnie?

Papież pełni posługę Piotrową. A jak to z Piotrem było? Czy był on za niewolnictwem, dzieleniem ludzi na obywateli Rzymu i motłoch? Czy Piotr był entuzjastą krwawych widowisk, podczas których gladiatorzy zabijali się na arenach ku uciesze gawiedzi? Czy Piotr pochwalał orgie na ucztach i czczenie boskich cezarów? Pytania te mogą pozostać retoryczne. Piotr poszedł jednak do Rzymu i powoli „zaraził go cywilizacją miłości”. Ewangelizacja nie opiera się na pogardzie i separowaniu się od „nieczystych” w chrześcijańskich rezerwatach, ale na byciu przekonującym świadkiem życia w miłości wśród tych, „którzy się źle mają”. Jest to misja bardzo trudna, ale na progu XXI wieku jesteśmy w lepszej sytuacji niż Piotr na progu wieku I. On był z garstką ludzi; nas (chociaż w parlamentach mniejszość) w Europie są miliony. Jemu groziła śmierć; nam (póki co) najwyżej ośmieszenie. On nie miał szans zostać senatorem; my tak. On nie miał pewności, czy się uda (ale wierzył); za nami są dwa tysiące lat chrześcijaństwa. Tylko czy dorównujemy mu wiarą, że warto i można być „solą i światłem”?

Autor jest wykładowcą filozofii Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama