Gdyby się zdarzyło, że Biskup Rzymski zrzekłby się swego urzędu, to do ważności wymaga się, by zrzeczenie zostało dokonane w sposób wolny i było odpowiednio ujawnione; nie wymaga zaś niczyjego przyjęcia - mówi nam Kodeks
Nie odpowiada mi medialne określenie „abdykacja” stosowane do słynnego już aktu papieża Benedykta XVI. Jest to bowiem określenie ze świata polityki, dotyczące monarchów i innych panujących władców. Oznacza przedwczesne zrzeczenie się przez nich władzy i przysługujących z tego tytułu praw (od łacińskiego abdicatio).
Jest znaczące, że terminu tego nie używa ani prawo kanoniczne ani inne dokumenty kościelne, gdy mówią o ustąpieniu papieża. Termin ten bowiem ma silne konotacje polityczne i nie przystaje do urzędu papieża, którego władza nie ogranicza się do zarządzania Watykanem, ale wyraża się przede wszystkim w szczególnej funkcji religijnej i moralnej wynikającej z faktu, że jest on następcą św. Piotra i zastępcą Jezusa na ziemi.
Dokumenty kościelne używają w tym przypadku terminu renuntiatio (dosłownie: zrzeczenie się, można tłumaczyć także jako rezygnacja), jak np. w kanonie 332, paragraf 2: „Gdyby się zdarzyło, że Biskup Rzymski zrzekłby się swego urzędu, to do ważności wymaga się, by zrzeczenie zostało dokonane w sposób wolny i było odpowiednio ujawnione; nie wymaga zaś niczyjego przyjęcia” (Kodeks Prawa Kanonicznego wydany przez Jana Pawła II w 1996; podobnych określeń używa starszy Kodeks z 1917, czy też regulacje w tym zakresie ustanowione przez papieża Pawła VI w 1975).
Myślę, że warto używać ścisłej terminologii przystającej do urzędu papieskiego.
opr. aś/aś