Odkąd importowano z Zachodu kult ciała, wyretuszowane komputerowo postacie zapełniają filmy i gazety. Wywierana jest presja na odbiorcach, by zbliżali się do aktualnego ideału piękna
Odkąd importowano z Zachodu kult ciała, wyretuszowane komputerowo postacie zapełniają filmy i gazety. Wywierana jest presja na odbiorcach, by zbliżali się do aktualnego ideału piękna. Patrząc później w lustro, przypisują sobie defekty, zamiast dostrzec niepowtarzalną urodę. Problem dotyczy ludzi w każdym wieku i obu płci.
Siłownia staje się najważniejsza dla niektórych mężczyzn, rezygnujących z innych obszarów życia i poświęcających relacje z ludźmi na rzecz... budowy masy mięśniowej. Okazuje się to kolejną ucieczką od życia, która nic nie daje. Istnieje nawet choroba związana z chodzeniem na siłownię: to bigoreksja, charakteryzująca się obsesją na punkcie masy mięśniowej. Może mieć opłakane skutki, prowadząc do sięgania po szkodliwe dla zdrowia sterydy.
Coraz powszechniej znane jest zjawisko bulimii, związane z napadami obżarstwa czy anoreksji, prowadzącej do zaniżonej wagi ciała, a nawet do śmierci z wyniszczenia organizmu. Tzw. zaburzenia jedzenia mogą też objawiać się obsesyjnym odchudzaniem się, stosowaniem rygorystycznych i niewłaściwych diet. Niechęć to własnego ciała też może być chorobliwa. Wśród tego typu zaburzeń jest irracjonalny lęk przed swoją urojoną brzydotą (dysmorfofobia). W naszej epoce, szukającej wiecznej młodości i pogardzającej osobami starszymi, ludzie obawiają się nieuchronnej starości. Próbują ją maskować, często z komicznym efektem. Leciwe panie wyglądają tak, jakby przebrały się za swoje córki, a posunięci w latach panowie farbują włosy na smoliście czarny kolor.
Coraz modniejsze stają się modyfikacje ciała. Do niedawna były tylko kolczyki w nietypowych miejscach i tatuaże. Jednak wraz ze wzrostem zamożności niektórych grup społecznych pojawił się trend operacji plastycznych. Coraz więcej osób decyduje się na zabiegi botoksu, powiększania lub zmniejszania różnych części ciała. Zamożni Polacy potrafią wydawać horrendalne pieniądze na korektę swojej urody. Może to próba urozmaicenia sobie życia lub nawet rodzaj inwestycji „w siebie”? Jak bardzo oszukują się ludzie, próbujący budować swoje szczęście w oparciu o tak kruchy fundament! „Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł, słowo zaś Pana trwa na wieki” (1 P 1, 24–25).
Jakie jest właściwe podejście do swojego wyglądu? Można szukać „złotego środka”, ale najlepiej zmienić swoje spojrzenie.
Nasze ciało to tylko ciało. Część nas samych, ale tylko część. Wspaniały dar Boży, ale do właściwego użytkowania. Bo ciała przede wszystkim używamy – jest naszym środkiem, nie celem. Jak podkreślał św. Paweł: „Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? (…) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 Kor 6, 15; 6, 19–20).
Dlatego Kościół głosi, że „nie wolno człowiekowi gardzić życiem ciała” (KKK 364). Powinien zamiast tego „utrzymywać ciało własne w świętości i we czci” (1 Tes 4, 4), a nawet „miłować swoje ciało” (Ef 5, 28). Pan Bóg zaprasza nas, by zaakceptować swoje ciało – nie dlatego, że samo w sobie jest godne uwielbienia, ale z powodu tego, że może być częścią Ciała Chrystusa i świątynią Ducha Świętego.
opr. aś/aś