• Pytania o wiarę

Dziecięce Boże Narodzenie

Skąd się to bierze, że nawet zwyczajny piernik na choince pachnie naszym dzieciom niby ósmy cud świata? Łatwo nie domyślić się, że to ja sam noszę w sobie utajoną tęsknotę za życiem pięknym i czystym, i że to również we mnie znajduje się to przedziwne pragnienie, żeby wychodzić naprzeciw kochającemu mnie Bogu! – zauważa felietonista Opoki, o. Jacek Salij OP.

Znany filozof i psychiatra Antoni Kępiński twierdził, że dziecko głębiej odczuwa podświadome warstwy psychiki swoich najbliższych niż człowiek dorosły, który swoje doświadczenia i obserwacje potrafi sobie uświadamiać i opisywać w zdaniach. Dziecko jakoś czuje filozofię życiową swoich rodziców, wyczuwa ciepło lub zimno ich wzajemnych stosunków, jakimś szóstym zmysłem wie o ukrywanych przed nim konfliktach i kłopotach, potrafi się nawet domyślić, że rodzice nie pozwolili urodzić się jego braciszkowi lub siostrzyczce.

Zatem warto się zastanowić, jaką prawdę o naszych podświadomych tęsknotach i pragnieniach wyraża ta niecierpliwa radość, z jaką nasze dzieci czekają na łamanie się opłatkiem, choinkę, śpiewanie kolęd. Coś jednak musi w tym być, że podarki Bożonarodzeniowe mają w oczach naszych dzieci jakiś niepowtarzalny urok, którego nawet porównać się nie da z radością przyjmowania podarków w różnych innych sytuacjach. Skąd się to bierze, ze nawet zwyczajny piernik na choince pachnie naszym dzieciom niby ósmy cud świata?

Myślę, że jest z tym chyba jakoś tak: nasze dzieci instynktownie rozpoznają w naszej podświadomości głębokie, choć przez nas samych często niezauważane, przeświadczenia o tym, iż życia nie wolno oceniać tylko w perspektywie dnia powszedniego. Nasze codzienne zabieganie, zmęczenie, kłopoty, błądzenia, cała ta nieustanna szarpanina i szarzyzna, to nie jest wszystko w naszym życiu.

Nawet w samo Boże Narodzenie możemy sobie tego nie uświadamiać, ale gdzieś głęboko wiemy o tym, iż sens naszego życia jest aż tak wielki, że przekracza możliwości naszego zrozumienia. Nasza podświadomość co najmniej domyśla się tego, że istnieje coś takiego jak autentyczna i ofiarna miłość, że Boże przykazania stoją na straży naszego dobra, a nie licząc się z nimi, działamy przeciwko sobie samym. Gdzieś na dnie ludzkiego serca – zapewne również u takiego człowieka, któremu wydaje się, że w Boga nie wierzy – znajduje się utajone przeświadczenie, że jesteśmy drodzy samemu Bogu, który jest Miłością i który nie przestaje nas kochać nawet wówczas, kiedyśmy się bardzo zaplątali.

Cała ta wiedza o ostatecznym sensie naszego istnienia w niejednym z nas uległa zapomnieniu, przywalona, niby ciężkim kamieniem, bylejakością naszego życia. Ale gdzieś głęboko ta wiedza w nas jest i dzieci swoimi tajemnymi receptorami ją w nas zauważają – i chyba właśnie dlatego jest w tej ich radości tyle niepowtarzalnego Bożonarodzeniowego blasku.

Krótko mówiąc: nasze dzieci (jeśli jeszcze zależy nam na tym, aby święta były dla nich dniami szczególnej radości) odzwierciedlają swoją Bożonarodzeniową radością najlepszą cząstkę nas, ich rodziców i bliskich. Cząstkę może zagubioną i sponiewieraną, ale jednak w nas obecną. Ta cząstka nawet w ludziach niewierzących, jeśli tylko pamiętają jeszcze jakoś o swoich chrześcijańskich korzeniach, wciąż jeszcze wierzy w Boga, który jest Miłością. W Boga, który postanowił tak bardzo się z nami spokrewnić, że Jego Jednorodzony Syn stał się jednym z nas.

Ale jakże łatwo w ogóle nie zauważyć tego, że to jakaś dobra cząstka nas samych odbija się w oczach i radości naszych dzieci. Jakże łatwo nawet nie domyślić się, że to ja sam noszę w sobie utajoną tęsknotę za życiem pięknym i czystym, i że to również we mnie znajduje się to przedziwne pragnienie, żeby wychodzić naprzeciw kochającemu mnie Bogu! Jakże łatwo potraktować te święta jako zwyczajny przerywnik w naszej prawie bezsensownej egzystencji, po którym będziemy żyli tak samo oddaleni od Boga, jak dotychczas.

A przecież ten blask, którym w Boże Narodzenie promieniują nasze dzieci, mógłby przyczynić się do tego, że nasza codzienność stanie się odtąd piękniejsza – bo bardziej nasycona obecnością Tego, który tak bardzo nas umiłował, że własnego Syna nam dał!
 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama