O Ofiarowaniu Pańskim w polskiej tradycji nazywanym świętem Matki Bożej Gromnicznej
2 lutego obchodzimy święto Ofiarowania Pańskiego. Prorok Malachiasz przepowiedział to wydarzenie, pisząc: „Przybędzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie” (Ml 3,1). Dziecię Jezus, wniesione na rękach Maryi, przyszło do swojej własności...
Ofiarowanie Pańskie należy do jednych z najdawniejszych świąt obchodzonych w Kościele katolickim i jest silnie zakorzenione w Starym Testamencie. Żydzi pamiętali o tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce podczas niewoli egipskiej. Bóg, karząc kraj faraona, posłał anioła śmierci, który zabierał ze sobą wszystkich pierworodnych synów. Straszna kara nie dotknęła tylko Izraelitów. Na pamiątkę tych wydarzeń każde pierwsze dziecko płci męskiej było od tej pory poświęcane Bogu i należało je wykupić. Ojciec musiał wypłacić kapłanowi pięć „świętych” szekli. Matka natomiast po 40 dniach od urodzenia chłopca - w ramach własnego rytualnego oczyszczenia - musiała złożyć w świątyni baranka lub parę gołębi albo synogarlic. Maryja i Józef, będąc posłusznymi wobec nakazów prawa, przynieśli Dziecię Jezus do jerozolimskiej świątyni, jednak ich wizyta w Domu Bożym była szczególna...
Kiedy wczytamy się dokładnie w słowa Ewangelii o Ofiarowaniu Pańskim, dostrzeżemy, że Józef nie dokonał wykupu. Opiekun Jezusa nie dopełnił tego obrzędu, bo nie był rzeczywistym Ojcem dziecka Maryi. Prawo żydowskie mówiło, że jeśli ktoś nie został wykupiony jako dziecko, miał spełnić ten obowiązek sam, jako dorosły. Każde pierwociny (a więc zarówno człowiek, jak i zwierzę) musiało przejść ten ceremoniał. W przypadku niedopełnienia prawa należało takiego człowieka poświecić Bogu przez zabicie.
Początkowo każdy pierworodny w Izraelu był poświęcany Bogu i oddawany na służbę kapłańską. Kiedy ten obowiązek przejęli Lewici, wymagany był jedynie wykup. Jezus wypełnił ten przepis do końca. W prefacji wielkanocnej słyszymy: „On stał się Kapłanem, Ołtarzem i Barankiem ofiarnym”. On był pierworodnym Boga, więc prawo do Jego wykupu miał tylko sam Bóg. Przez oddanie Go we władanie śmierci, wykupił wszystkich do prawdziwego i wiecznego życia. Żaden człowiek nie mógł sprawić, by wykup uwalniał od grzechu i śmierci. Taką wartość mógł nadać tylko Stwórca.
Ofiarowanie Pańskie nazywano świętem oczyszczenia. Podkreślano wolę wyzwolenia się kobiety z dziedzictwa grzechu Ewy i zwrócenia się ku światłu Łaski Bożej. Maryja także poddała się temu ceremoniałowi, zgodnie z nakazem Prawa. Nie musiała jednak tego robić, nie dotknął jej bowiem grzech pierworodny, a Jezusa poczęła i urodziła w dziewictwie.
Ten dzień obchodzono także jako święto spotkania. Podkreślano, że podczas ofiarowania w świątyni po raz pierwszy małego Jezusa zobaczyli ci, którzy go wyczekiwali. Symeon i Anna byli przedstawicielami wszystkich czekających z wiarą na Mesjasza.
Scena z jerozolimskiej świątyni inspirowała wielu malarzy. Dzieła przedstawiające to wielkie wydarzenie łączy jedno: na każdym z obrazów Maryja nad ołtarzem (symbolem ofiary) podaje Dziecię Jezus bogobojnemu starcowi.
Spotkanie z Mesjaszem przyniosło radość, bo wreszcie zaczęły spełniać się proroctwa. Oto nadeszło obiecane zbawienie. Niestety, osoba Jezusa będzie też powodem rozłamu, On sam doświadczy cierpienia, aby wypełniła się do końca wola Jego Ojca. Symeona można nazwać nowotestamentowym prorokiem, który przewidział przyszłe wydarzenia. Starzec nie ogłosił tego wszystkim ludziom. Pierwszą, która usłyszała przepowiednię, była Maryja. Usłyszała także „A Twoją duszę miecz przeniknie...”. Ofiarowanie miało Ją przygotować na przyszłą mękę i śmierć jedynego Syna.
Przyjście na świat Jezusa, oprócz radości i poczucia spełniania się zapowiedzianych przed wiekami proroctw, przyniosło ze sobą także smutek i ból. Już same narodziny oraz ofiarowanie powiązane były ze śmiercią, cierpieniem i odrzuceniem. Nie wiemy, jak zareagowała Maryja na słowa Symeona. Ewangelista pisze, że gdy rodzice Jezusa wypełnili swoje obowiązki względem Boga, wrócili do Nazaretu. Ten moment na pewno nie odszedł jednak w zapomnienie...
Ofiarowanie Pańskie w polskiej tradycji nazywane jest świętem Matki Bożej Gromnicznej. Tego dnia przychodzimy do kościoła ze świecami, które podczas Mszy św. zostają poświęcone. Płomień ma nam przypominać o Światłości Wiecznej, czyli o Jezusie. Przez wieki święto nabrało charakteru maryjnego. Pamiętajmy, że Maryja jest Tą, która przyniosła Światło na ziemię. Ona daje nam Jezusa, ale tego dnia to Jezus jest postacią pierwszoplanową.
Gromnice miały chronić od wszelkiego zła. Zapalano je podczas gwałtownych burz i stawiono w oknie, prosząc o ratunek Matkę Boga. Świecę do dziś wkłada się w ręce umierających. W takich chwilach wskazuje ona na światło życia wiecznego, do którego wprowadza nas Chrystus. Gromnica jest wówczas symbolem czuwania. Na obrazkach przedstawia się Matkę Bożą Gromniczną idącą przez uśpioną wieś. Ma ona na głowie chustę, w ręku zaś trzyma świecę. W oddali widać stado wilków, które chcą dostać się do domostw ludzkich; odpędza je światło gromnicy. Ta symboliczna scena przypomina, że Maryja broni nas przed złem, ilekroć Ją o to poprosimy. Jest przecież Matką Światłości Świata...
W Księdze Wyjścia czytamy: „Oddasz wszelkie pierwociny łona matki dla Pana. Pierworodnych ludzi z synów twych, wykupisz. Zapyta cię syn: Co to oznacza? Powiesz: Pan wybił wszystko, co pierworodne w ziemi egipskiej. Pamiętaj, że Pan potężną ręką wywiódł nas z Egiptu” (Wj 13).
Stoję dziś w świątyni i słyszę Słowa Boga, które nakazują mi pamiętać dzień, kiedy zostałem uwolniony ze śmiertelnej niewoli grzechu. Rozważam i nie potrafię powstrzymać błogosławionej natarczywości Ducha Świętego, który stawia mnie przed obliczem Jezusa Chrystusa. On każe mi patrzeć prosto w Jego oczy, których blask, pełen miłości, zapowiada śmierć dla Niego i życie dla mnie.
Każde pierworodne dziecko ofiarowane Panu według Prawa, było następnie wykupione przez rodziców. Każde... poza Nim. Jeśli pierworodny owoc łona nie został wykupiony, przeznaczony był na śmierć. Wtedy właśnie zapadł na Niego wyrok. Nie chciał być wykupiony, chciał wykupić... mnie i ciebie. Bo dość już w naszym życiu podzielenia, bo nie należymy już do tego świata, ale do Boga i nie „również do Boga”, ale „tylko do Boga”. Widzisz to? Czy zbyt wiele osób i rzeczy przysłania ci Boga i zaciemnia twój wzrok? Oto objawia się „Światło na oświecenie pogan”. Może teraz? „Ja jestem światłością świata...” (J 8,12) - powiedział. Nie bój się Światła, nie mruż oczu, nie chowaj się, stań przed Nim taki, jaki jesteś i powiedz: oddaję Ci moje życie, przyjmij moje ofiarowanie i wykup z krainy śmierci oraz: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju (...), bo moje oczy ujrzały Twe zbawienie”.
opr. aw/aw