Powołani do obrony życia

Jak dziś mądrze i skutecznie bronić świętości ludzkiego życia?

„Bronić życie i umacniać je, czcić je i kochać - oto zadanie, które Bóg powierza każdemu człowiekowi, powołując go - jako swój żywy obraz - do udziału w Jego panowaniu nad światem”.
                                                               Jan Paweł II, Evangelium vitae

Kiedy wpisuję ich nazwiska w internetową wyszukiwarkę, pojawiają się tysiące wyników. „Stop aborcji”, „Holokaust nienarodzonych czy wybór kobiety”, „Dość milczenia. Aborcja, to nie koniec kłopotów” - to tylko nieliczne tytuły nagłówków portali czy artykułów prasowych informujących o działalności „pro-life”, którą prowadzą od lat. Kim są współcześni obrońcy życia? Jedno jest pewne: to ludzie, którzy „Ewangelię życia” mają mocno zakorzenioną w swoim sercu.

Ciocia Maria od najmniejszych

To było ponad ćwierć wieku temu. Maria Bienkiewicz, lekarka, spotkała koleżankę, z którą studiowała. „Nie umiem sobie z tym poradzić” - usłyszał. Na drugi dzień Maria zjawiła się w klinice, w której na oddziale ginekologiczno-położniczym pracowała koleżanka. Lekarka wskazała na stojące w rogu sali wiadro. Znajdowało się w nim ciało dziecka. Małe rączki, małe nóżki, wszędzie krew. Maria zawahała się, ale sięgnęła do wiadra. Od tamtej pory nic nie było już takie samo. Choć od tamtego momentu minęło wiele lat, ona wciąż trzyma na rękach tamto dziecko. Czasami zastanawia się, kim byłoby dzisiaj, gdyby jego matka nie poddała się aborcji.

- W czasach PRL-u ginekolog nie mógł odmówić wykonania zabiegu przerwania ciąży. Tak to się wtedy nazywało. Dzisiaj mówi się o aborcji. Jednak słowa te niezmiennie znaczą to samo: zabicie dziecka w łonie matki - mówi stanowczo M. Bienkiewicz. - Dopiero od 1993 r. wykonania aborcji można odmówić - wyjaśnia.

Od tamtego momentu stała się jawną obrończynią życia. Skończyły się czasy konspiracji, kiedy lekarze wpisywali w kalendarzu, obok daty umówionego zabiegu, numer telefonu Marii. To właśnie wtedy powstały wstrząsające zdjęcia dzieci zabitych w czasie aborcji. - Zrobiłam te fotografie, bo chciałam, żeby ludzie choć w części doświadczyli tego wstrząsu, jakim jest spotkanie z zabitym, nienarodzonym człowiekiem - wspomina. - Przez dziesięć lat, każdego dnia udawało mi się uratować od trzech do sześciorga dzieci - twierdzi.

Wszystkim kobietom, które wahały się i wahają: urodzić czy nie, M. Bienkiewicz powtarza: „Nie zabijaj, niech twoje dziecko zobaczy słońce”.

- Najtrudniej jednak rozmawiać z matkami, które mogą urodzić chore dziecko - mówi Maria i opowiada historię, która szczególnie utkwiła w jej pamięci. - Podczas rutynowego USG lekarz oznajmił kobiecie, że wszystko wskazuje na to, iż urodzi upośledzone dziecko. Zasugerował, że lepiej przerwać ciążę. Matka płakała. Chore dziecko wydało się rodzicom próbą ponad siły. Spotkałyśmy się na dwa dni przed planowanym zabiegiem. Przytuliłam ją i powiedziałam: „Nawet jeśli urodzi się chore, to znaczy, że Bóg tak chciał, że chciał nas doświadczyć. Większość upośledzonych dzieci umiera przy porodzie lub chwilę potem. Pozwól mu się urodzić. I jeśli ma umrzeć, niech umrze godnie, jak człowiek. Nie każ mu być męczennikiem. Ma tylko siedem miesięcy”. Potem obie płakałyśmy, a ja wciąż szeptałam słowa proroka Jeremiasza: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię; nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” - M. Bienkiewicz drży głos.

I zdarzył się cud. Dziewczynka urodziła się zdrowa. Kilka lat temu zagrała solowy koncert w Filharmonii Narodowej. Jest jednym spośród 47 chrzestnych dzieci Marii. Każde z nich jest cudem. - Żadna z kobiet, które zdecydowały się urodzić, nigdy tego nie żałowała - dodaje M. Bienkiewicz, która dzisiaj prowadzi Fundację „Nazaret”. Walcząc o życie nienarodzonych dzieci, Maria przekonuje, że „życie to dar z tysiącem drzwi”, które ma mnóstwo rozwiązań wszelakich problemów. Wystarczy tylko chcieć.

Kolejny cud to Stefan. - Jego rodzice mieli trzy córki - opowiada Maria. - Matka zabiła kolejną trójkę, on miał być następny. Rodzina była w fatalnej sytuacji materialnej, a kobieta miała problemy ze zdrowiem. Gdy spodziewała się czwartego dziecka, robiłam wszystko, co w ludzkiej mocy, żeby jej pomóc. Ale każdego dnia słyszałam: „Gdybym pani nie posłuchała, to nie musiałabym tak cierpieć” - opowiada Maria. Pewnego dnia przyniosła jej do szpitala książkę kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wtedy kobieta coś sobie przypomniała. „Wezmę. Znałam go, dawał mi bierzmowanie”. W jej oczach pojawiły się łzy. Kilka dni później powiedziała Marii: „Będę prosiła Boga, aby mi przebaczył. Przyjmę od Niego wszelkie cierpienie, które na mnie dopuści, aby tylko wynagrodzić Mu moje zbrodnie. A jeśli urodzę syna, nazwę go Stefan”. Chłopczyk urodził się zdrowy. Jego matka zachorowała po porodzie na stwardnienie rozsiane. Jeździ na wózku. Zajmuje się tym, co Maria: broni życia. I mówi im to, co sama usłyszała od Marii: „Nie zabijaj. Niech twoje dziecko zobaczy słońce”.

Feministka pro-life

O życie nienarodzonych walczy również 27-letnia Joanna Najfeld. Odważna, bezkompromisowa w kwestiach wiary. Kobiety w jej wieku mają inne zainteresowania niż happeningi czy marsze w obronie życia. M. Bienkiewicz mówi o Joannie, że to kobieta pięknie ukształtowana moralnie.

- Dzieciobójstwo jest złem, to zawsze było dla mnie oczywiste - podkreśla J. Najfeld. - Z czasem dotarło do mnie, że aborcja nie jest złem losowym, jak wypadki samochodowe czy kataklizmy, ale szerzą je elity o zapędach eugenicznych oraz biznes aborcyjny, zarabiający na krwi kobiet i dzieci. A ludziom wmawia się, że to „zdobycz ruchu kobiecego”. Podzielam zdanie pierwszych feministek, które były pro-life. Jak się to zrozumie, nie sposób siedzieć cicho i wmawiać sobie, że „to nie moja sprawa” - twierdzi.

J. Najfeld przyznaje, że czara goryczy przelała się na studiach, gdzie usłyszała, że Kościół jest winien AIDS i uciskowi kobiety. - Pokonałam naturalny lęk przed „wychylaniem się”. Przemoc ideologiczna na uniwersytecie odniosła na mnie skutek przeciwny od zamierzonego. Bogu dzięki, nie wyprali mi mózgu. Swoją bezczelnością spowodowali, że zapragnęłam walczyć o prawdę - opowiada.

Kiedy pytam J. Najfeld, czym jest aborcja, odpowiada, że największą masakrą kobiety, jaką tylko potrafi sobie wyobrazić. - Staram się to uzasadniać nie z wiary, ale z natury, racjonalnie, przez fakty o aborcji i jej konsekwencjach - tłumaczy. - Aborcjoniści zawsze chcą debatować abstrakcyjnie, o „wolności wyboru” i „prawach reprodukcyjnych”. Tę zasłonę trzeba zdzierać. Dlatego tak skuteczna jest wystawa „Wybierz życie”, pokazująca zwłoki ofiar aborcji, bo prawda wyzwala - przekonuje.

Czasami na ulicy zaczepiają Joannę obcy ludzie. Okazują wsparcie. - Modlą się za proces karny wytoczony przeciw mnie przez lobbystkę aborcyjną Wandę Nowicką (MamProces.pl). Wbrew propagandzie mediów, w Polsce jest sporo dobrych ludzi. Zawzięci aborcjoniści stanowią margines, mają tylko bardzo mocne tuby propagandowe. A normalnym kobietom wydaje się później, że jest nas mniejszość. Niesłusznie - dodaje.

Co znaczy być dzisiaj obrońcą życia? Według Joanny Najfeld odpowiedzi na to pytanie jest tyle, ile na świecie ludzi. - To nie jest tak, że istnieje jakaś liga obrońców życia, którym „zwykli ludzie” mogą tylko kibicować - zaznacza. - Każdy ma być obrońcą życia, wszyscy jesteśmy do tego powołani! Dla każdego coś się znajdzie: adopcja duchowa, post o nawrócenie aborcjonisty albo za farmaceutów prześladowanych za odmowę sprzedaży środków poronnych, udział w marszu dla życia, wolontariat w organizacji pro-life... Na dobry początek polecam wizytę w kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu. Tam są wszystkie odpowiedzi - puentuje.

Odpowiedzialność mężczyzny

Według Światowej Organizacji Zdrowia każdego roku na całym świecie zabija się 50 mln nienarodzonych dzieci. - W Polsce, w 2009 r. - według oficjalnych danych - wykonano rzekomo 538 zabiegów usunięcia ciąży, m.in. ze względu na wskazania lekarskie. Te wskaźniki są nieprawdziwe. Liczba legalnych aborcji wzrasta, nie mówiąc już o podziemiu aborcyjnym - mówi Mariusz Dzierżawski, prezes Fundacji Pro, która walczy o życie nienarodzonych. Jest również organizatorem wystawy „Wybierz życie”. Przedstawia ona zdjęcia abortowanych dzieci w wieku od 9 do 24 tygodnia życia prenatalanego, zestawione z fotografiami ofiar innych zbrodni. Ekspozycja odwiedziła także Siedlce i Garwolin. Niemal w każdym mieście wystawa budzi kontrowersje. Pojawiają się głosy, że jest zbyt drastyczna, by eksponować ją w publicznym miejscu. - Protestuje przede wszystkim lobby aborcyjne, bo jest to dla nich niewygodne, zależy im na tym, by mordować w ciszy. Ale aborcja zabija nie tylko dzieci. Aborcja niszczy rodziny, niszczy tkankę społeczną - tłumaczy M. Dzierżawski.

Feministki zarzucają mu, że jako mężczyzna nie powinien wypowiadać się w kwestii ciąży, bo brzuch to wyłącznie sprawa kobiety. - Nie tylko. Dziecko ma ojca, który również jest za nie odpowiedzialny. Poza tym feministyczna propaganda jest fałszywa: tu nie chodzi o brzuch, ale o żywego człowieka w łonie matki - podkreśla. - Akceptacja aborcji jest niczym innym jak wstępem do akceptacji śmierci ludzi dorosłych - uważa szef Fundacji Pro, przypominając słowa bł. Matki Teresy z Kalkuty: „Jeśli możemy zaakceptować to, że matka zabija swoje dziecko, to jak możemy mówić innym ludziom, by nie zabijali drugiego człowieka”. - Jest jeszcze nauka Jana Pawła II, który ponoć jest dla Polaków autorytetem: „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”. Warto pamiętać o tych słowach - dodaje M. Dzierżawski.

JKD
Echo Katolickie 11/2011

dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
Życie - wartość absolutna

Dlaczego w ogóle obchodzimy Dzień Świętości Życia? Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach życie człowieka przestało być nadrzędną wartością.

Rzeczywiście, życie ludzkie stało się wartością relatywną, tzn. o tyle jest warte, o ile jest użyteczne dla innych. Przestaje być wartością samą w sobie, rozumianą jako dar od Boga. Jesteśmy świadkami ekspansji takiego podejścia: zaczyna się od dzieci nienarodzonych, w wielu krajach mówi się już o eutanazji po narodzinach - np. kiedy okazuje się, że dziecko przyszło na świat z nieuleczalną wadą czy upośledzeniem, w związku z tym nie przyniesie żadnej korzyści społeczeństwu. Oczywiście w takim przypadku mówi się często, że szkoda takiego malucha, bo takie życie to nie życie itd. Dzisiaj neguje się również wartość życia ludzi starszych. Nie jest ono produktywne, dlatego postuluje się uchwalanie przepisów, które pozwolą je przerwać. To wszystko sprawia, że musimy akcentować, że życie od poczęcia do śmierci jest wartością absolutną i bezwzględną. Historia pokazuje, że negacja życia ludzkiego doprowadziła do wielkich tragedii i wynaturzeń.

Obchodząc Dzień Świętości Życia odpowiadamy na apel Jana Pawła II, który w „Evangelium vitae” postulował wprowadzenie tego święta. Papież chciał, abyśmy w tym dniu szczególnie dziękowali Bogu za dar życia i uświadamiali sobie jego bezwzględną wartość.

Świadomość godności nienaruszalności ludzkiego życia także w fazie embrionalnej wydaje się szczególnie ważna w dobie inżynierii genetycznej. Jak Pan skomentuje coraz częściej pojawiające się głosy, że warto poświęcić życie ludzkie embrionów dla pozyskiwania tkanek i preparatów mających zastosowanie w leczeniu poważnych schorzeń?

Jeśli uświadomimy sobie, że tak naprawdę nie jest to nic innego jak zabójstwo jednej istoty ludzkiej w celu ratowania zdrowia i życia innej ludzkiej istoty, zrozumiemy całą przewrotność i okrucieństwo takiego postępowania. I nie może tu być usprawiedliwieniem fakt, że w wyniku procedur związanych ze sztuczną prokreacją laboratoria dysponują nadliczbowymi embrionami, z którymi nie wiadomo co zrobić. Taki stan rzeczy jest tylko dowodem na to, że procedury pozaustrojowego zapłodnienia naruszają nie tylko godność, ale i prawo do życia człowieka-embrionu, i jako takie powinny być zabronione.

Czy polskie prawo w sposób właściwy chroni życie?

Na tle Europy Polska jest na pewno taką wyspą, gdzie życie ludzkie, szczególnie przed narodzeniem, jest znacznie bardziej chronione niż w krajach sąsiednich. Polska, Irlandia i Malta to właściwie trzy kraje, które w dużym stopniu otaczają troską życie nienarodzonych. Jednak nasze prawo nie jest tu do końca konsekwentne. Dopuszcza bowiem pozbawianie życia dzieci poczętych, w stosunku do których istnieje ryzyko, że mogą urodzić się chore. Zezwala również na przerwanie ciąży, gdy jest ona wynikiem gwałtu lub kiedy zagraża ona zdrowiu i życiu matki. Dobrze byłoby, gdyby polskie przepisy w sposób bardziej konsekwentny chroniły życie wszystkich dzieci poczętych. Warto też zwrócić uwagę na podziemie aborcyjne, które wciąż się rozwija i nie jest przez polskie prawo piętnowane. Niemniej jednak cieszy fakt, że postawa Polaków wobec aborcji ulega zmianie. Sondaże pokazują, że liczba opowiadających się za przerwaniem ciąży na żądanie czy kiedy poczęcie jest skutkiem gwałtu, systematycznie maleje.

Co to znaczy być dzisiaj obrońcą życia?

Działalność na rzecz obrony życia jest ze swej natury działalnością wielowymiarową. Trafnie ujął to znany amerykański obrońca życia dr J. Wilkie, mówiąc: „Służyć życiu to: modlić się, uczyć się, uczyć innych i nieść konkretną pomoc”. MD

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama