Rozmowa z rzecznikiem prasowym Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia
Św. s. Faustyna jest najbardziej znaną w świecie polską świętą. Wydaje się, że napisano i powiedziano już o niej wszystko. Czy Siostrę, jako osobę, która od lat szerzy wiedzę o życiu i duchowości apostołki Bożego miłosierdzia, św. Faustyna wciąż zaskakuje?
Owszem, i to dość często. „Dzienniczek”, który napisała, zawiera wielką głębię tajemnicy Bożego miłosierdzia. Kiedy czytamy go pierwszy raz, wydaje się nam, że wszystko pojmujemy. Jednak gdy sięgamy po niego powtórnie, odkrywamy nowe niezwykłe prawdy. Tacy właśnie są mistycy. Dlatego nigdy się nie nudzą. Podobnie jak Ewangelia, która zawsze jest świeża, nowa i rzuca światło na nasze życie tu i teraz, w tych konkretnych sytuacjach, jakie przeżywamy.
Dzięki s. Faustynie znamy lekarstwo na całe zło tego świata. Jak najkrócej ująć istotę Bożego miłosierdzia? „Jezu, ufam Tobie”, czyli...
...zdaję się całkowicie na Ciebie. Słowo „ufam” u s. Faustyny znaczy tyle samo, co w Biblii „wierzę”. Najkrócej mówiąc, ufność to pełnienie woli Bożej. Wsłuchiwanie się w nią, objawioną w przykazaniach, słowie Bożym, obowiązkach stanu, i pełnienie jej. Wiele osób myśli, że ufność to wiara w to, iż Bóg wszystko może. I to jest prawda, ale w nabożeństwie, które Jezus przekazuje przez s. Faustynę, chodzi o coś więcej: nie tylko mamy uwierzyć, że Bóg jest wszechmogący, ale mamy uznać, że Jego plan miłości wobec naszego życia jest lepszy, i zdać się na ten plan, przyjąć go w swoim życiu. Bóg powiedział do s. Faustyny: „Jestem miłością i miłosierdziem samym”, dlatego nie może chcieć dla człowieka czegoś, co byłoby złe.
Jak właściwie pojmować Boże miłosierdzie, by nie mylić go z pobłażliwością?
Tak się składa, że bardzo często mylimy Boże miłosierdzie z pobłażliwością, zaprzeczeniem sprawiedliwości lub z litością. Jednak to tylko rozumowanie człowieka, tymczasem Boża logika nie ma z tym nic wspólnego. W Panu Bogu miłosierdzie łączy się ze sprawiedliwością: On jest nieskończenie miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy. Nie jest pobłażliwy wobec zła, o czym najpełniej świadczy Chrystusowy krzyż. Według sprawiedliwości to my powinniśmy na nim wisieć, bo zapłatą za grzech jest śmierć. Sprawiedliwość wypełnia się w Jezusie, On przyjmuje nasze grzechy, bierze je na siebie, bo my nie jesteśmy w stanie zadośćuczynić Bogu za zło, które popełniliśmy. Może to uczynić tylko Syn Boży. Krzyż najpełniej mówi o sprawiedliwości i miłosierdziu Boga. Ludzie często myślą tak: miłosierdzie jest wielkie, dlatego mogę robić wszystko. Należy jednak pamiętać, że dwa spośród grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, które nie będą odpuszczone ani w tym, ani w przyszłym życiu, są związane z fałszywym pojęciem Bożego miłosierdzia: zuchwałość i rozpacz. Te grzechy nie będą odpuszczone nie dlatego, że Bóg tego nie może zrobić, ale dlatego, że człowiek o to nie poprosi, bo jego serce będzie zatwardziałe i niezdolne do prośby o miłosierdzie. Pierwszym z grzechów przeciwko miłosierdziu jest zuchwałość, czyli grzeszenie w nadziei miłosierdzia Bożego: mogę dopuszczać się zła, bo Bóg i tak mi wybaczy. Pociąga to za sobą olbrzymie złe skutki dla naszego życia. Drugim - rozpacz, czyli mam tak ciężkie przewinienia na sumieniu i tak daleko odszedłem od Boga, że nie ma już dla mnie ratunku, a więc moje grzechy są większe niż Boże miłosierdzie. Człowiek żyjący w takiej rozpaczy nie prosi Boga o miłosierdzie, bo wydaje mu się, że nie jest tego godny. Zatem Boże miłosierdzie nie jest pobłażliwością wobec grzechu.
Która z myśli św. s. Faustyny dla nas, ludzi XXI w., powinna być szczególnie ważna?
Słowa, jakie powinniśmy mieć nieustannie na ustach i rozważać je, to: „Jezu, ufam Tobie!”. Rozmyślanie nad tym krótkim aktem strzelistym, który s. Faustynie podyktował sam Jezus, oznacza, iż coraz głębiej wejdziemy w przyjaźń z Jezusem, a w związku z tym nie będziemy sami przeżywali naszej codzienności, ale z Bogiem. Wówczas ta rzeczywistość, chociaż byłaby najcięższa, z Jezusem nie będzie tak trudna. Św. Paweł mówi: „Wszystko mogę z tym, który mnie umacnia” (Flp 4,16). A Ten, który mnie umacnia, żyje we mnie. I ufam Temu, który żyje we mnie. Jest przecież bliżej niż drugi człowiek. Oczywiście, warunkiem jest czyste serce. I to są ludzie szczęśliwi. Dlatego na pytanie o drogę do szczęścia należy odpowiedzieć: zaprzyjaźnij się z Jezusem, pozwól Mu zamieszkać w swoim życiu. Pozwól - bo Bóg, chociaż jest wszechmocny, nie naruszy naszej wolności, nie będzie się narzucał ani nie złamie człowieka. On czeka na zaproszenie z naszej strony. To ogromnie ważne, właściwie decydujące.
Czy może Siostra opowiedzieć o współczesnym działaniu apostołki Bożego miłosierdzia? Św. s. Faustyna napisała bowiem w „Dzienniczku”, że jej prawdziwa misja zacznie się dopiero po jej śmierci.
Rola i działanie św. s. Faustyny w Kościele dostrzegalne są przysłowiowym gołym okiem, o czym wspominał już w czasie jej beatyfikacji Jan Paweł II, odnosząc się właśnie do tych słów z „Dzienniczka”. Misję świętej kontynuuje Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia zrodzony z jej charyzmatu i doświadczenia mistycznego. Tworzą go różne zgromadzenia zakonne: męskie i żeńskie, kontemplacyjne, czynne, wspólnoty, bractwa, apostolaty, stowarzyszenia, ale też ludzie indywidualnie podejmujący misję uobecniania w świecie tajemnicy Bożego miłosierdzia, głoszenia jej własnym życiem w duchu zaufania Bogu i miłosierdzia wobec bliźnich, poprzez czyny, słowo czy modlitwę. Obecnie jest to chyba najliczniejszy ruch w Kościele. Tworzą go bowiem miliony osób na całym świecie, które, czytając „Dzienniczek”, zapalane są do tego, by dzielić się z innymi darem orędzia Bożego miłosierdzia, nieść nadzieję i radość z tego, że nie jesteśmy sami. Z nami jest Ten, który wszystko może, do którego należy czas i wieczność, który jest samą Miłością.
Dlaczego współcześni ludzie tak chętnie szukają pomocy za wstawiennictwem św. Faustyny?
Myślę, że przede wszystkim pociąga jej miłość, a także fakt, iż wiodła życie bardzo zwyczajne, ale też pełne cierpienia. Zatem doświadczała tego wszystkiego, czego doświadcza każdy człowiek. Wszyscy bowiem dotykamy cierpienia, stając się wówczas bezradnymi. Św. s. Faustyna w takich chwilach mówi, że nie ma sytuacji beznadziejnych, pokazując jednocześnie drogę wyjścia. Jest nią ucieczka do Bożego miłosierdzia. Sama natomiast bardzo wstawia się za wszystkimi, którzy o to proszą. Jest po prostu dobrą siostrą. Ukazuje Boga sprawiedliwego, ale też miłosiernego, kochającego. To rzeczywistość, która nas pociąga. Chcemy być kochani i chcemy kochać. Św. s. Faustyna pokazuje, że bez względu na to, czego w życiu doświadczamy, Bóg obdarza nas miłością. Nawet jeśli zagubiliśmy się, zawsze możemy do Niego wrócić. Apostołka Bożego miłosierdzia jest przy tym skuteczną orędowniczką.
To prawda. Spektakularnych dotknięć Pana Boga za wstawiennictwem św. s. Faustyny jest bardzo wiele. Świadczą o tym chociażby wpisy na stronie internetowej Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach.
To tylko wpisy zamieszczane przez internautów. Na adres mailowy naszego zgromadzenia przychodzi rocznie kilkanaście tysięcy świadectw. Znajdują się w nich opisy nie tylko spektakularnych cudów, ale też łask otrzymanych w życiu codziennym. W jednym z nich młoda matka opowiada, że poróżniła się z wychowawczynią przedszkolną swojego dziecka. Sytuacja była dość trudna. W pewnym momencie konflikt sięgnął zenitu: kobieta nie chciała prowadzać dziecka do tej placówki, ale... nie miała wyjścia. Zaczęła się modlić, poszła na Mszę św., podczas której usłyszała słowa: „Podziel się władzą”. Pan Jezus obdarzył ją łaską i zobaczyła, że wina leży nie tylko po stronie opiekunki, ale także jej, mamy. W rezultacie doszło do przeprosin, pojednania. Kobieta twierdzi, że nie zrobiłaby tego sama. Doświadczyła łaski Bożej w zwykłej sprawie. I to jest piękne, że dostrzegamy miłosierdzie Boże w codzienności. Wtedy miłosierna miłość Boga staje się nie tylko piękną, ale abstrakcyjną prawdą, lecz czymś bardzo konkretnym w życiu, a my poczujemy się szczęśliwi, kochani.
W jaki sposób my, ludzie XXI w., możemy stać się apostołami miłosierdzia Bożego?
Na pewno nie trzeba zapisywać się do żadnej organizacji, choć we wspólnotach formacyjnych jest łatwiej. Wystarczy zgłębiać tajemnicę miłosierdzia Bożego i odpowiadać na nią postawą ufności, czyli pragnieniem i pełnieniem woli Boga w codziennym życiu, oraz spełniać akty miłosierdzia wobec bliźnich. Już samo świadectwo życia jest najwspanialszym i podstawowym głoszeniem orędzia o Bożym miłosierdziu. Niewiele pomoże krzewienie go słowem, jeśli w ślad za nim nie idzie nasze życie. Na Kongresie Apostołów Bożego Miłosierdzia miałam okazję spotkać się z wieloma ludźmi, którzy dzielili się swoim doświadczeniem. Okazuje się, że żadna przestrzeń, w której żyje człowiek, a więc np. ulica, przystanek, praca, szkoła, szpital, sklep, więzienie, nie jest wyłączona z możliwości szerzenia miłosierdzia. Bóg i Duch Święty podpowiadają, co w danym momencie należy czynić.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 40/2014
opr. ab/ab
(obraz) |