Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał wyniki badań ukazujących zaangażowanie katolików w Polsce w praktyki religijne. Jacy jesteśmy?
8 stycznia Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał wyniki badań ukazujących zaangażowanie katolików w Polsce w praktyki religijne. W 2017 r. o 1,6% więcej osób uczestniczyło regularnie w niedzielnych Mszach św. niż rok wcześniej. Ponadto o 1% wzrosła liczba osób przystępujących do Komunii Świętej. Pierwszy wskaźnik oznacza, że w świątyniach podczas badania było ok. pół miliona więcej katolików niż w roku 2016, zaś drugi - Komunię Świętą przyjęło 300 tys. więcej osób niż rok wcześniej.
Podczas dorocznego liczenia wiernych w parafiach w 2017 r. uczestniczyło w Eucharystii 38,3% zobowiązanych do tego katolików, natomiast do Komunii Świętej przystąpiło 17% (odsetek ten dotyczy wszystkich wiernych, którzy mają taki przywilej, a nie obecnych na Mszy św.). W 2016 r. dane te wyglądały odpowiednio 36,7% i 16%. Najwyższy wskaźnik dominicantes (obecnych na Mszy) odnotowano w diecezjach tarnowskiej (71,7%), rzeszowskiej (64,1%) i przemyskiej (59,8%). Najniższy: w szczecińsko-kamieńskiej i łódzkiej (24,6%) oraz koszalińsko-kołobrzeskiej (25,6%). Wskaźnik communicantes (przyjmujących Komunię Świętą) był najwyższy w diecezjach tarnowskiej (27,6%), zamojsko-lubaczowskiej (22,5%) i pelplińskiej (22,1%), zaś najniższy w sosnowieckiej (11,2%), szczecińsko-kamieńskiej (11,2%) oraz koszalińsko-kołobrzeskiej (11,4%) i archidiecezji łódzkiej (11,6%).
Dane ISKK wielu zabolały. Jak to, przecież miało być inaczej? Kościół miał tracić wiernych, sekularyzacja miała być nieuchronna? Dlaczego tylu młodych dalej mu ufa?
W diecezji siedleckiej podczas jesiennego badania w 2017 r. w Eucharystii niedzielnej uczestniczyło 46,8% wiernych do tego zobowiązanych, zaś odsetek communicantes wyniósł 20,9%. Warto zauważyć, że np. w 1992 r. pierwszy wskaźnik wynosił 59,7%.
W 2017 r. istniały w Polsce 10 392 parafie katolickie. Pracowało w nich 24 917 księży. Najwięcej w diecezjach tarnowskiej (1,6 tys.), krakowskiej (1,2 tys.) oraz katowickiej (1,1 tys.). Najmniej w diecezjach drohiczyńskiej (268 księży), elbląskiej (274) oraz Ordynariacie Polowym (52 księży). Najwięcej alumnów przygotowuje się do święceń kapłańskich w diecezjach warszawskiej (160), tarnowskiej (150) oraz krakowskiej (92). W diecezji sieleckiej znajduje się 247 parafii, w tym 236 parafie diecezjalne i 11 zakonnych. Liczbę księży inkardynowanych (przypisanych do diecezji) ISKK oszacował na 684, w tym pełniących posługę duszpasterską w parafiach - 482. Reszta to kapłani pracujący poza duszpasterstwem parafialnym, prowadzący działalność naukową, emeryci, przebywający na urlopach zdrowotnych. Aktualnie w naszym seminarium kształci się 52 kleryków.
Pod względem życia sakramentalnego w stosunku roku 2016 do 2017 w diecezji siedleckiej odnotowano spory wzrost ilości chrztów - z 8177 do 8844. Liczba zawartych sakramentalnych małżeństw pozostała na podobnym poziomie (wzrost z 3801 do 3812).
Rodzi się pytanie: czy cyfry, procenty, centyle itp. są w stanie odwzorować rzeczywistość tak delikatną i tak „niepoliczalną”, jak doświadczenie religijne, wiara, relacje z Panem Bogiem i z bliźnimi? Ewangelie stosunkowo mało miejsca poświęcają matematyce. Liczby, jeśli nawet występują w Piśmie Świętym, zazwyczaj mają znaczenie symboliczne. Nie da się obliczyć skali Bożego miłosierdzia, gdy Piotr pyta Jezusa, ile razy ma przebaczać (czy aż siedem?) słyszy: siedemdziesiąt siedem, tzn. zawsze (por. Mt 18,21-35).
Faktem jest, że dobre, rzetelne badania statystyczne są pomocne w opisie rzeczywistości eklezjalnej, pozwalają wychwycić tendencje, wyjść naprzeciw nowym wyzwaniom duszpasterskim.
Cieszy wzrost liczby wiernych obecnych na niedzielnej Mszy św. W poprzednich latach dało się zauważyć w tym aspekcie badawczym wahania w obie strony (lekki wzrost i spadek). Charakter stały wykazuje tendencja zwiększania się odsetka katolików przykładających coraz większą wagę do troski o pogłębione życie duchowe, angażujących się w działalność stowarzyszeń i grup modlitewnych, wolontariat itp. Communicantes w wielu miejscach w Polsce (w naszej diecezji również) stanowią ponad 50% uczestniczących w niedzielnej Eucharystii. Czy jest to tożsame ze zwiększeniem wrażliwości na realną obecność Pana Jezusa? A może wynika to z osłabieniem wrażliwości na grzech - zjawisko daje się zaobserwować od lat np. w Niemczech, gdzie praktycznie nikt się nie spowiada, za to wszyscy uczestnicy liturgii przystępują do Komunii Świętej. Kwestię da się rozstrzygnąć jedynie w ludzkich sumieniach...
Pytań jest więcej. Warto byłoby zapytać, jak do opublikowanych danych ma się struktura wiekowa respondentów? Czy za zwiększeniem się odsetka praktykujących idzie głębsza recepcja prawd wiary w życiu? W szczegółowych badaniach przeprowadzonych w naszej diecezji z racji jubileuszu 200-lecia jej istnienia pojawiły się jeszcze niepokojące kwestie, szczególnie w odniesieniu do akceptacji nauczania moralnego Kościoła w codziennej życiowej praktyce. Wkrada się zabójczy relatywizm, co zaskakujące, w większym stopniu dający się zauważyć w środowiskach wiejskich (uchodzących dotąd za ostoję tradycji, konserwatyzmu) niż miejskich. I tak na pytanie o akceptację tzw. wolnych związków (życie z partnerem bez żadnego ślubu) 58% badanych określa je jako niedopuszczalne, przeciwnego zdania jest 8%. Odpowiedzi „to zależy” udzielił blisko co czwarty z respondentów (23%). Relatywizm pojawi się jeszcze wiele razy - np. podczas pytania o ocenę robienia zakupów w „dzień święty”, co sprzeciwia się przecież trzeciemu przykazaniu Dekalogu. Prawie połowa pytanych mówi: „to zależy” (47%). Co piąty (18%) jest zdecydowanym zwolennikiem niedzielnych „procesji” do sklepu, co czwarty uważa je za niedopuszczalne. Życie chrześcijańskie bez pojednania z rodziną, sąsiadami lub innymi osobami jako niedopuszczalne ocenia 51% badanych, 8% uważa, że - pomimo skłócenia z bliźnimi - wszystko jest OK, zaś 27% twierdzi, że „to zależy”. 11% procent nie ma w tej kwestii wyrobionego zdania.
Kasandryczne wizje pustoszejących gwałtownie kościołów, snute przez czerwono-różowo-lawendowe środowiska, póki co nie sprawdziły się. To cieszy. Będąc ostoją stałości, fundamentem tradycji, rodziny - w świecie, gdzie już prawie wszystko zostało zrelatywizowane - Kościół musi wzmacniać swoją wierność Chrystusowi. Być niezależnym. Dążyć o tego, by nie dać się zastraszyć, nie ulec poszturchiwaniom i pohukiwaniom, że jest „zaściankiem” i „obciachem” dla nowoczesnej Europy. Nie może stać się zakładnikiem politycznej poprawności. Konieczna jest zmiana języka przepowiadania Ewangelii - powszechne są dziś utyskiwania, że homilie, kazania, listy pasterskie są niekomunikatywne, panuje w nich „wir” składniowy, są nafaszerowane niezrozumiałymi teologicznymi frazesami, jak „tłusta kasza skwarkami”. Fatalnie skonstruowane są programy nauczania katechezy. Litościwym całunem milczenia należałoby okryć system przygotowania młodzieży do sakramentu bierzmowania, w znacznej mierze oparty na kolekcjonowaniu pieczątek, zaliczaniu nabożeństw i sakramentów „na podpis”. Coś tu nie gra! Ale też można spojrzeć na problem z drugiej strony: w którym miejscu dziś bylibyśmy, gdyby nie nauczanie katechezy w szkole, konsekwentna formacja całego społeczeństwa w kwestii świętości życia (stale rośnie liczba osób sprzeciwiających się legalizacji aborcji w Polsce, nieakceptujących homomałżeństw)? Jak wyglądałaby Polska, gdyby nie codzienna, żmudna praca duchownych i świeckich, miliony godzin spędzanych w konfesjonałach, na ambonie, w szkole, na uczelniach? Gdyby nie katolickie stacje radiowe, telewizyjne, gazety, które wpisały się na stałe w rodzimy krajobraz medialny?
Jeśli będziemy odważni, zadbamy przede wszystkim o jakość naszej wiary, przetrwamy. Liczby, choć cieszą oko, nie są najważniejsze. Ludzie potrzebują mocnego fundamentu. I jasnej perspektywy, po co i dla Kogo mają żyć.
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Echo Katolickie 3/2019
opr. ab/ab