Świeckie media: o pielgrzymkach można pisać tylko źle

W minionych tygodniach na wielu dużych internetowych portalach informacyjnych i w tabloidach pojawiły się - zaskakująco do siebie podobne co do treści i sposobu ujęcia tematu - teksty o pielgrzymach podążających na Jasną Górę. Trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia ze swoistym déjà vu. Identycznie o pielgrzymkach pisali komuniści.

 

Najpierw próbka pątniczych „rewelacji” z portalu tokfm. „Romanse wśród młodych na pielgrzymkach to norma, seks również. Wstrzemięźliwości od wysokoprocentowych trunków też wiele osób nie przestrzega” - czytamy. „Nie wszyscy podczas tych wypraw są «ogarnięci» religijnie” - tłumaczy 22-letni Jan. „Niektórzy rzucają wulgaryzmami, piją alkohol, też w nadmiarze, tańczą na stołach, czasem w negliżu [...] seks «zdarza się nierzadko»” („Odchudzanie, pijaństwo, seks. Pielgrzymki to dla wielu «przygoda życia»”).

Zdaniem innych rozmówców część osób, poza aspektem duchowym i religijnym, „długą wielodniową wędrówką obiera sobie za cel np. schudnięcie”. Poza tym [pielgrzymka] „jest dużo tańsza niż wyjazd do modnego kurortu, za to z dużo większą dawką wrażeń” - tłumaczy19-letnia Dominika z Pabianic w tekście przygotowanym przez Onet („«Wulgaryzmy, alkohol i seks». 22-latek obnażył ciemną stronę pielgrzymek”).

Według „Faktu” (cytującego [??] m.in. wypowiedzi internautów, którzy byli na pielgrzymce) pielgrzymka to „Sodoma i Gomora”, okazja do imprezowania i rwania dziewczyn, „rozmodlona hałastra” pozostawiająca po sobie brud, smród i stosy zużytych prezerwatyw, to „dzicz terroryzująca mieszkańców”, a po 15 sierpnia Częstochowa wygląda jak po najeździe Hunów. Niestety, internauci nie zostawiają suchej nitki na idei pielgrzymowania. „Czy rzeczywiście te święte wędrówki przypominają bardziej Sodomę i Gomorę niż Eden?” - to podpis pod jednym ze zdjęć ukazujących pielgrzymów.

Oszczędźmy sobie cytowania pozostałych rewelacji. Zaskakująco do siebie podobnych, powołujących się na „świadectwa” tych samych osób. Podkreślających, że owszem, może idą też ludzie z czystych pobudek, chcą się modlić, ale... z tekstów wynika, że jest ich mniejszość!

Jest aż tak źle? Cytując klasyka, pytamy: „Co z tą pielgrzymką?!”.

Ale... to już było!

Ktokolwiek kiedykolwiek był na pielgrzymce, czytając powyższe opisy zapewne rwie sobie włosy z głowy. Kłamstwo goni kłamstwo. Pielgrzymowałem na Jasną Górę blisko 30 razy, jako „zwykły” pątnik, pracując w pielgrzymkowych służbach, będąc kilkukrotnie zastępcą przewodnika całej pielgrzymki. Nie pamiętam, by którakolwiek z opisywanych sytuacji (w skali sugerowanej przez tabloidy i portale informacyjne) miała miejsce. Owszem, mogły się zdarzać pojedyncze przypadki złamania regulaminu - natychmiast jednak takie osoby były usuwane. Piszącym o pielgrzymce jako „alternatywnych, tanich wakacjach” spieszę z odpowiedzią: niech przejdą dwa dni w deszczu i 35-stopniowym upale, a natychmiast wywietrzeje im z głów myśl o lajtowym wypoczynku. To jednak zbyt słaba motywacja. Poza tym, wcale nie jest tak tanio, biorąc pod uwagą np. konieczność zakupu dobrych butów, namiotu, śpiwora, prowiantu. Zdecydowanie lepiej można się zabawić gdzie indziej.

Czytając pełne (jadowitej) troski o pielgrzymów rewelacje, zautoryzowane rzekomo obojętnością duchownych („Co na to wszystko księża? - Oni są ludźmi i dobrze wiedzą, jak jest. Nikogo jakoś specjalnie nie strofują” - opisuje 22-latek), trudno nie oprzeć się wrażeniu - notuję to z perspektyw starego pielgrzyma, który rozpoczął przygodę z pielgrzymką w czasach jeszcze głębokiej komuny początku lat 80 - że... to już kiedyś było. Podobnie o pielgrzymce pisano przed laty. Pamiętam podcinanie linek w namiotach, podrzucanie kompromitujących materiałów, częstowanie pielgrzymów wodą zaprawioną chemikaliami, które później powodowały różne nieprzyjemne dolegliwości.

W archiwach IPN zachowało się sporo materiałów dokumentujących tamten okres. Na ich podstawie m.in. swego czasu „Gość Niedzielny” wydał dodatek pt. „Pielgrzym w PRL” (numer z 13 lipca 2008 r.). Nie wątpię, że żyją dziś jeszcze osoby, które uprzykrzały życie pątnikom.

Sól w oku SB

Pielgrzymki stanowiły nie tylko wyraz indywidualnej pobożności, ale też publiczną demonstrację wiary w kraju rządzonym przez komunistów. Dla władz miały one charakter „demonstracji politycznych poprzez skupienie wielkich mas ludzi wierzących, jak i w drodze bezpośrednich wypowiedzi z ambon” - czytamy na stronie internetowej IPN („Pielgrzymki w PRL - sól w oku komunistów”, www.ipn.gov.pl, z 18 sierpnia br.). Komuniści starali się więc ograniczyć ruch pielgrzymkowy do minimum.

I tak np. w 1968 r. Wydział Administracyjny KW PZPR w Katowicach opracował plan przeciwdziałania sierpniowym uroczystościom religijnym w Częstochowie i Piekarach Śląskich. W jaki sposób? „Należy podjąć wszelkie kroki polityczne i administracyjne zmierzające do utrzymania pełnej dyscypliny pracy w zakładach - czytamy w dokumencie. Szczególnie w mieście i rejonie Częstochowy [...]. Podjąć niezbędne kroki mające na celu neutralizacje świeckiego aktywu kościelnego [...]. Spowodować wydanie odpowiednich zaleceń zabezpieczających transport wewnętrzny zakładów pracy, kółek rolniczych, przedsiębiorstw transportowych itp., aby nie został wykorzystany dla dowozu pątników do Częstochowy i Piekar [...]. Podtrzymać realizowaną od kilku lat decyzję niewydawania zezwoleń na jakiekolwiek pielgrzymki do Częstochowy - pielgrzymki organizowane przez kler bez zezwolenia władz administracyjnych rozpraszać na trasach przemarszu, nie dopuszczając do pielgrzymowania dużych, zwartych grup. Gdy impreza kościelna przypada na dzień wolny od pracy, organizować w jej rejonie szereg atrakcyjnych imprez świeckich i zabaw, a także szeroki ruch wycieczkowy oraz zapewnić specjalnie ciekawy program TV i miejscowych kin [...], zainstalować w pobliżu miejsca pątniczego kioski z piwem, krupniokami, strzelnice, karuzele itp., pozwalające skutecznie wpływać na zmianę charakteru imprezy w jarmarczno-odpustowy”.

Od 1973 r. tzw. Grupa „D” (od 1977 r. Wydział VI, a od 1984 r. Wydział IV) w Departamencie IV MSW podejmowała wobec pielgrzymów na Jasną Górę zadania o charakterze specjalnym. Na czym polegały? Jak czytamy dalej w raporcie IPN, np. „w 1978 r. specjalnymi środkami odurzono kilku pielgrzymów, dokonywano kradzieży plecaków oraz dowodów osobistych pątników, zanieczyszczano im śpiwory, podrzucano materiały pornograficzne, przebijano opony w samochodach wiozących sprzęt oraz zatruwano pojemniki z napojami. Cztery lata później na polecenie dyrektora Departamentu IV MSW Zenona Płatka powstać miała nawet specjalna grupa dokonującą pobić i zniszczeń na terenie Częstochowy. Grzegorz Piotrowski, późniejszy zabójca ks. Popiełuszki, wyruszył na pielgrzymkę akademicką na Jasną Górę z zadaniem spalenia stodoły gospodarza przyjmującego pielgrzymów, próby gwałtu na jego córce i «zasmrodzeniem studni»”.

Odsyłam do całego raportu IPN - jest w nim więcej dowodów.

Oddzielnym tematem są pielgrzymki św. Jana Pawła II do Polski. Co łączy wszystkie poczynania komunistów? Bali się tych wydarzeń jak ognia: masowego charakteru, ale też siły modlitwy, wiary ludzi, którzy się gromadzili. A skoro tak?...

Pointa

...to znaczy, że pielgrzymki mają w sobie niezwykłą siłę oddziaływania, celnie uderzają w struktury zła, gdziekolwiek by się one nie ulokowały. Tak było niegdyś, tak jest i dziś. Zatem poczynania sprzed lat, ale też próby obrzydzania, zniechęcania, z jakimi mamy do czynienia dziś, trzeba czytać à rebours - na odwrót. „Słychać wycie? - znakomicie!”- głosi współczesna maksyma. Jeśli dzięki pielgrzymkowej pokucie, modlitwie, nawróceniom, dzieje się dobro, ludzie wracają do domów odmienieni - będzie iskrzyć. I sierpniowe déjà vu będzie powracać. Nie szkodzi.

 

Echo Katolickie 34/2023

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama