A duchów było 6

Wszystko, co jest napisane oddaję w hołdzie naszej ukochanej Matce, Maryi

"Egzorcysta" nr 3/2012

Ks. Michał Olszewski SCJ

A duchów było 6


Wszystko, co jest napisane poniżej,
oddaję w hołdzie naszej ukochanej Matce, Maryi,
która 4 września 2011 roku, w jednej z parafii w centralnej Polsce
uczyniła wielki cud uwolnienia 17-letniej dziewczyny, zniewolonej przez 6 demonów.

Jestem księdzem egzorcystą w diecezji kieleckiej. Przybyłem do pewnej parafii, by przez całą
niedzielę głosić Słowo Boże. Dzień kończyliśmy Mszą Świętą o 18.00, a bezpośrednio
po Eucharystii modliliśmy się na adoracji, prosząc Pana, żeby uzdrawiał i uwalniał cierpiących.
Prosiliśmy także, by głoszone Słowo było potwierdzone przez Pana Jego znakami.

Na nabożeństwie zgromadzona była bardzo duża liczba wiernych, którzy z ogromną wiarą trwali na modlitwie za całą parafię, aż do godziny 21.00. Po zakończeniu adoracji podeszła do mnie młoda dziewczyna, która uczestniczyła w Eucharystii i adoracji wraz ze swoją mamą. Poprosiła o modlitwę indywidualną, gdyż jak mi powiedziała, jest osobą zniewoloną i od 4 lat odprawiane są nad nią egzorcyzmy. Ostatnio jednak jej stan się pogorszył, gdyż z powodu różnych przeszkód nie mogła dotrzeć do egzorcysty.

Rozpoczęliśmy modlitwę

Po krótkiej rozmowie i rozeznaniu problemu przystąpiliśmy do modlitwy wstawienniczej w zakrystii kościoła. Obecny był także diakon. Po kilku minutach byliśmy świadkami wielkich manifestacji Złego, ogromnej siły fizycznej, którą dziewczyna dysponowała, pomimo bardzo wątłej budowy ciała. Cały czas prowadziliśmy modlitwę błagalną, ponieważ diecezja, w której się znajdowaliśmy, nie była moją, stąd nie mogłem użyć powierzonej mi władzy egzorcyzmowania.

W pewnym momencie, modląc się, wypowiedziałem słowa: Matko Najświętsza, musimy zawołać do pomocy księdza proboszcza, gdyż on tu jest ojcem dla Twoich dzieci z tej parafii. Na to demony zaczęły krzyczeć: – Nie! Tylko go nie wołaj! Daj nam spokój, zostaw nas! Poprosiłem więc diakona, żeby jak najszybciej sprowadził księdza proboszcza. W międzyczasie przerwałem modlitwę, by dać odpocząć cierpiącej. Po kilku minutach udało nam się odnowić przyrzeczenia chrzcielne.

Perfekcyjnie po włosku

Gdy tylko wrócił diakon z proboszczem, rozpoczęliśmy modlitwę na nowo. Aby jeszcze upewnić się co do stanu dziewczyny, modliłem się w języku włoskim, na co duchy odpowiadały perfekcyjnie w tym języku. Dziewczyna na pewno nie znała włoskiego. Było więc to dla nas kolejnym potwierdzeniem jej zniewolenia. Od tej pory modlitwa była nieustannym dialogiem z Matką Bożą. Duch Boży prowadził nas przez kolejne minuty i godziny. To było niesamowite, jak Pan „podpowiadał” nam, co mamy robić i jak się modlić, żeby przyjść z pomocą cierpiącej.

W pewnym momencie odczułem w sercu, że mamy poprosić Matkę Bożą, by zmusiła demony do wyjawienia ich liczby. Zaznaczę, że cały czas była to modlitwa o uwolnienie, modlitwa błagalna, którą może sprawować każdy kapłan, nie tylko egzorcysta. Po chwili usłyszeliśmy odpowiedź: Jest nas dwóch. Bóg dał nam jednak poznać, że to kłamstwo, i takie mocne światło, że duchów jest sześć, i że są to duchy świata oraz pomniejsze demony na usługach Szatana.

Poprosiłem Matkę o pomoc

Zaczęliśmy więc modlitwę za zmarłych przodków tej dziewczyny i wtedy demony wpadły we wściekłość. Poprosiliśmy też, żeby poprzez obmycie jej głowy i twarzy wodą święconą została ona sama i całe pokolenia obmyte wodami Jordanu. Reakcja była potężna, duchy wyły z bólu i błagały, byśmy je zostawili w spokoju. Wtedy skierowałem prośbę do Matki Najświętszej, aby Ona sama rozkazała im wyjść z dziewczyny. Zaczęły ponownie prosić o pozostawienie ich w spokoju. Po chwili usłyszeliśmy: – Gdzie mamy iść? Wtedy dotarło do nas, że Bóg chce zupełnego uwolnienia tej naszej biednej siostry.

Od tego momentu z jakąś wielką wiarą zaczęliśmy się modlić, ufając, że tej nocy możliwe jest zwycięstwo. Ponownie skierowaliśmy do Matki Bożej prośbę, by duchy ujawniły swoją liczbę i imiona. Usłyszeliśmy potwierdzenie, że jest ich sześć i że dwa chcą już wyjść, gdyż nie mogą znieść modlitwy. Poprosiłem Matkę Bożą, aby nakazała im wyjawienie imion oraz natychmiastowe opuszczenie dziewczyny. Pierwszy zdradził się duch pożądliwości. Pan Jezus dał nam też światło, że ten duch znajduje się w skroniach. Po nałożeniu dłoni na skronie nastąpiły wielkie manifestacje, a dziewczyna dysponowała na nowo ogromną siłą. Chciałem natrzeć jej skronie olejem egzorcyzmowanym, lecz wytrąciła mi naczynie z ręki. Wypowiedziałem więc błagalną formułę związania: Panie Jezu Chryste, mocą Twojego Kapłaństwa, mocą Krzyża i mocą Krwi Twojej, oddając się w opiekę Najświętszej Maryi Panny, pokornie Cię proszę, byś Ty sam związał ducha pożądliwości i wyrzucił go z tego Twojego Stworzenia. Strąć go Panie na dno piekła. Miejsce uwolnione pieczętuję Twoją Krwią w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Poprosiliśmy też Matkę Bożą, aby duch ten na znak wyjścia wyrecytował całe „Zdrowaś Mario”. Po chwili usłyszeliśmy wrzask oraz recytowane w bólach i jękach „Pozdrowienie Anielskie”. Gdy padły ostatnie słowa z modlitwy Maryjnej, duch opuścił dziewczynę. Wielka radość zapanowała wśród nas i jakieś Boże przekonanie, że rzeczywiście Pan chce dzisiaj na naszych oczach uwolnić tę dziewczynę, a tym samym potwierdzić głoszenie Słowa znakami.

Duch niemy wypowiedział swe imię

Kontynuowaliśmy modlitwę w ten sam sposób, „rozmawiając” tylko i wyłącznie z Matką Bożą. Bóg dał kolejne światło w serce, że następnym jest duch niemy i że jest przywódcą całej grupy. Gdy on odejdzie, pozostałe już nie wytrzymają same. Prosiliśmy więc Maryję, aby ten wyjawił swoje imię. Niestety milczał. Wziąłem zatem sól egzorcyzmowaną i skierowałem do Boga taką modlitwę: Boże w Trójcy jedyny, mocą modlitwy wypowiedzianej nad tą solą, wypal usta duchowi niememu, by wyjawił swoje imię i byś Ty mógł go wyrzucić, przez Chrystusa Pana naszego. Amen. Po nałożeniu soli na usta dziewczyny i uczynieniu znaku krzyża, duch niemy wśród przeraźliwych wrzasków wykrzyczał swoje imię: Beliar. Powtórzyłem formę błagalną związania oraz skierowałem do Matki Bożej tę samą prośbę, żeby na znak wyjścia wyrecytował „Zdrowaś Mario”. Tak też się stało. W wielkich mękach recytował „Zdrowaś Mario” oraz bardzo mocno rzucał naszą siostrą. Po chwili dokończył modlitwę i wyszedł z dziewczyny. Zostały jeszcze cztery.

Wyrzucenie pozostałych

Narastało w nas zmęczenie fizyczne, ponieważ mieliśmy problem z utrzymaniem dziewczyny. Trwaliśmy jednak na walce o nią, widząc, jak wielkie rzeczy czyni Matka Boża tej nocy. Zaczęliśmy wzywać m.in.: Ojca Pio, Matkę Teresę, o. Leona Dehona. Za każdym razem demony krzyczały, by ich nie wołać. Znowu poprosiłem Maryję o nakazanie kolejnemu duchowi wyjawienia imienia i wyjście. Usłyszeliśmy: – Jestem Lucyferem. Zwróciłem się więc do Matki Najświętszej: – Maryjo, przecież nie ma tu Szatana. Nie może więc to być Lucyfer. Są jedynie jego wysłannicy. Rozkaż proszę, by wyjawili swe imiona. . Po chwili usłyszeliśmy: Zewil. Po formule związania sytuacja się powtórzyła, wyrecytował modlitwę i opuścił dziewczynę.

W ten sam sposób modliliśmy się dalej. Do naszych uszu dobiegło kolejne imię: – Jestem Aszan. Także i ten duch, po błagalnej formule związania, opuścił naszą siostrę, recytując „Zdrowaś Mario”. W tym momencie, pomimo błagań o dar wolności dla dziewczyny, nasza modlitwa wydawała się słabnąć, a duchy choć ich było już o połowę mniej, poniewierały tym Bożym Dzieckiem bardzo mocno. I wtedy wszyscy trzej przytuliliśmy dziewczynę i skierowaliśmy do naszej Matki następujące słowa: – Maryjo, rozkaż im, by wyszły z tej naszej siostry, gdyż te uściski kapłanów są gorsze dla duchów od ognia piekielnego.

Wtedy demony zaczęły drzeć się, że rzeczywiście nie mogą wytrzymać uścisku naszych rąk. Poprosiliśmy Matkę Bożą, aby nakazała kolejnemu wyjawienie imienia oraz opuszczenie dziewczyny. I wtedy Duch Święty podpowiedział nam, że duch ten jest umiejscowiony w oczach dziewczyny. Położyliśmy więc stułę na jej oczach, prosząc Pana, by poprzez ten znak kapłaństwa, który On nam dał, dziewczyna została uwolniona. Duch bardzo się rzucał i krzyczał, odgrażając się, że nawet jeśli wyjdzie, to i tak wróci z powrotem. Błagaliśmy Matkę Najświętszą, by rozkazała mu wyjawienie imienia i odejście z recytacją „Zdrowaś Mario”. Po chwili usłyszeliśmy: – Jestem Libal. Następnie z wielkimi trudnościami recytował modlitwę Maryjną, przerywając wiele razy i zaczynając jakby pod czyimś rozkazem, zawsze na nowo od miejsca, gdzie przerwał, aż do zakończenia. Po kilku minutach w naszej siostrze pozostawał już tylko jeden demon.

Nasze serca biły coraz mocniej na myśl, że zbliża się cud zupełnego wyzwolenia. Długo jednak trwało, zanim ostatni duch się ujawnił. Chciał nas oszukać, przekonując, że dziewczyna jest już wolna. Wierzyliśmy jednak w to poznanie z początku modlitwy, iż duchów jest sześć. Prosiliśmy Matkę Bożą o światło i podpowiedź, jak mamy się modlić. W pewnym momencie Pan Jezus dał nam poznać, że duch ukrywa się w szyi. Pan pokazał nam też, że ten duch dusi dziewczynę nocami. Wziąłem więc z szuflady Maryjną stułę i obwiązałem nią szyję dziewczyny, wypowiadając następującą modlitwę: Niech ta Maryjna stuła będzie dla nas wielkim znakiem obecności Pana pośród nas i uwolnienia szyi naszej siostry. W tym momencie demon się ujawnił i zaczął rzucać dziewczyną. Do tego stopnia, że diakon i ksiądz proboszcz nie mogli jej utrzymać. Błagaliśmy więc Matkę Bożą znowu, by duch ujawnił swoje imię. Po kilku minutach modlitwy usłyszeliśmy: – Jestem Kirych. Wypowiedziałem więc modlitwę związania, po której duch z wielkim trudem recytując „Zdrowaś Mario”, wyszedł z naszej biednej siostry. Zapanowała wielka cisza i pokój. Wszyscy byliśmy bardzo wzruszeni. Była godzina 23.30, kiedy Maryja wyrzuciła ostatniego demona.

Radość z wyzwolenia

Pan uczynił wielki znak, potwierdzając to, że On jest prawdziwie Bogiem Żywym! Pomodliliśmy się nad naszą siostrą o napełnienie uwolnionych miejsc Duchem Świętym oraz prosiliśmy Jezusa, by Swą Krwią Najdroższą opieczętował odzyskane miejsca i zamknął wszelkie „furtki” przed ponownym wejściem demonów. Nasza siostra była spokojna. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Poprosiliśmy też Pana Jezusa, aby na znak zupełnego uwolnienia dziewczyna z miłością ucałowała Jego Krzyż święty. Dziewczyna wzięła mój krzyż św. Benedykta i ucałowała. Na drugi dzień rano przyszła na Eucharystię i podeszła do księdza proboszcza, prosząc o błogosławieństwo. Jest wolna. Pan ulitował się nad swoim biednym dzieckiem.

Niech będzie chwała Trójcy Świętej oraz Matce Najświętszej za to wszystko. Dziękujemy Świętym i Aniołom oraz całemu Niebu, które nas wspierało 
w walce. Prosimy Pana za wszystkimi, którzy cierpią.

Amen.

Autor tekstu to egzorcysta diecezji kieleckiej

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama