Świadectwo świadomej własnej wartości kobiety
Nie jestem feministką. Jestem młodą kobietą i cieszę się, że właśnie tak, a nie inaczej zostałam stworzona. Bardzo lubię być sobą... Nie jestem też żoną i matką, ale jestem szczęśliwa i wcale nie sfrustrowana... Rano robię staranny makijaż, czasem zastanawiam się, w jakim kolorze sukienki będzie mi najbardziej „do twarzy”, śpiewam francuskie piosenki, kupuję buty na obcasie, zwiedzam świat, poznaję ciekawych ludzi, chodzę do kina, teatru, opery, umiem upiec sernik z malinami, z pasją spełniam najskrytsze marzenia i całkiem nieźle jeżdżę samochodem...
Jestem teologiem. Nie dlatego, że nic innego w życiu mi nie wyszło, jak zasugerował pewnego razu jeden z moich uczniów w szkole, gdzie pracuję, ale dlatego, że to jest mój „live motive”, mój sposób na bycie w świecie oraz Kościele. Ponieważ drzewo poznaje się po owocach, dziś wiem, że najlepsze wydaję właśnie na tym gruncie... Odkąd odkryłam takie powołanie, towarzyszy mi pełne wdzięczności przekonanie, że otrzymałam od Boga wiele, i że właśnie z tego powodu On więcej ode mnie wymaga.
Nie jestem „nawiedzoną” dewotą. Jestem osobą żyjącą w fascynującej relacji z Bogiem. Wiem, że On JEST. Mam na to wiele niepodręcznikowych dowodów. Nie jestem też religijną „cierpiętnicą”, ale chcę całkowicie świadomie i pomimo całej mojej słabości złożyć Chrystusowi dar ze swojego życia. Kocham Jego Kościół. Nie szukam w nim miejsca — ja już je mam od chwili, kiedy zostałam ochrzczona. Dlatego nie czekam na zaproszenie, ale wychodzę naprzeciw. Może nie potrafię skonstruować drugiej Świątyni Opatrzności, ale mogę mu ze swojej strony wiele zaoferować, by dzięki mojej kobiecości kojarzył się światu z dobrem i pięknem... Mogę na przykład posłużyć swoją wiedzą i kompetencją pogłębianą przez ciągłe dokształcanie się, naukę języków obcych, czy podjęte studia doktoranckie z teologii ekumenicznej, a co za tym idzie intuicją poszukiwania jedności wśród chrześcijan. Chętnie podzielę się zdolnościami pedagogicznymi, dzięki którym potrafię skutecznie oraz ciekawie wychowywać i uczyć. Przydatna może być także moja wrażliwość na ludzkie biedy, empatia, czy wyobraźnia miłosierdzia pozwalająca dostrzegać potrzeby innych, zanim sami poproszą o pomoc. Cenny dar stanowi również mój zapał duszpasterski, którego nie trzeba się obawiać, bo nie wyraża się wchodzeniem w kapłańskie kompetencje, ale dzieleniem się pomysłami, doświadczeniem, umiejętnością animacji wspólnot oraz odpowiedzialną pomocą. Ponad to przechowuję w sobie, jak w glinianym naczyniu liczne Boże charyzmaty i talenty, które zostały mi ofiarowane, aby inni nie wiedzieli, że mają mniej...
Nie przechwalam się. Znam swoją wartość w oczach Boga, który kiedyś zapyta, co zrobiłam z Jego obdarowaniem... Co odpowiem? Nie chciałam..., czy może bardziej — nie mogłam się tym podzielić, bo mi na to nie pozwolono...?
Z całego serca dziękuję Bogu, że kiedyś spotkałam kapłana, który pokazał mi, że Kościół nie boi się kobiet, ale ich potrzebuje, aby był kompletny.
Agata Skotnicka - absolwentka Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu, doktorantka teologii ekumenicznej na UKSW w Warszawie. Zafascynowana poszukiwaniem sposobów na zarażenie innych pragnieniem międzyludzkiej jedności. Sekretarz Polsko-Niemieckiej Pielgrzymki Ekumenicznej Szlakiem Ottona III Gniezno-Magdeburg. Lubi — zresztą ze wzajemnością — pracować z dziećmi i młodzieżą jako nauczyciel religii, a obecnie katechizuje w jednej z bydgoskich szkół podstawowych. Nigdy się nie nudzi, bo ma zbyt wiele pasji. Interesuje ją drugi człowiek, kino, teatr, opera, francuskie piosenki, florystyka i obrazy Boscha.
opr. ab/ab