Czy za niegodne przyjęcie Komunii Świętej można otrzymać wyrok potępiający? Bez wątpienia. Już św. Paweł napisał, że niegodne przyjmowanie Ciała Pańskiego ściąga na nas wyrok.
Czy za niegodne przyjęcie Komunii Świętej można otrzymać wyrok potępiający? Bez wątpienia. Już św. Paweł napisał, że niegodne przyjmowanie Ciała Pańskiego ściąga na nas wyrok...
Niegodnie, niegodziwie, niegodny... słowa nie-wygodne. Na wstęp wyszedł rym. I nie dlatego, że ten numer „Gościa Niedzielnego” ukazuje się w niedzielę wyborów samorządowych, a w kampanii pojawiały się wątki niechlubnej przeszłości niektórych kandydatów. Raczej dlatego, że w dzisiejszych czasach rzadko używamy słów określających coś jako godziwe lub nie. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie może być trudna. Nie jest łatwo wniknąć w intencje ludzi, którym wydaje się, że wszystko „wolno”. A skoro tzw. świat odrzuca pojęcie grzechu, winy i odpowiedzialności, to i pojęcie godziwości i niegodziwości może mu być niewygodne. I to niedobrze. Bo przecież zło należy nazwać złem, własne również. A może: przede wszystkim własne?
Nauka Chrystusa nie polega na zanegowaniu indywidualnej odpowiedzialności za popełnione grzechy. Nawet jeśli jej sednem jest prawda o Bogu miłosiernym. Wręcz przeciwnie. Nie można poważnie potraktować wezwania do świętości, jeśli nie uzna się konieczności odwrócenia od zła. „Niech przyjęcie Ciała i Krwi Twojej nie ściągnie na mnie wyroku potępienia”. „Nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”. Dwie modlitwy wypowiadane tuż przed Komunią Świętą. Pierwsza tylko przez kapłana. Druga przez cały lud z kapłanem na czele. Pierwsza szeptem (pięknie na to zwrócił kiedyś uwagę o. Wojciech Jędrzejewski, twierdząc, że szept oznacza czułą rozmowę). Druga na głos. Wobec wszystkich. Jeśli je połączyć – czy za niegodne przyjęcie Komunii Świętej można otrzymać wyrok potępiający? Bez wątpienia. Już św. Paweł napisał, że niegodne przyjmowanie Ciała Pańskiego ściąga na nas wyrok. Ale czy nie jest i tak, że my, słabi ludzie, zawsze jesteśmy niegodni? Owszem. Nie oznacza to jednak, że przystępując do Eucharystii, mamy prawo uznać, że nam się ona należy, że jest prawem niezbywalnym, zawsze i wszędzie. Zwraca na to uwagę w bieżącym numerze „Gościa” Marcin Jakimowicz (ss. 28–29), przywołując słowo „zbezczeszczenie” (jeszcze mniej dzisiaj używane) i przypominając, że pierwsi chrześcijanie bardzo poważnie traktowali tę kwestię i gdy mieli wybrać: „sprofanujesz Eucharystię albo zginiesz”, wybierali śmierć męczeńską. Zbezczeszczenie brzmi strasznie. Ale nie wolno zapominać, że każdy z nas może go dokonać. Nawet w takim świecie, w którym wszyscy powtarzają, że grzechu nie ma.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac