Tegoroczna wiosna nadchodzi w czasie wojny na Ukrainie, trudno więc odczuwać radość z odradzającej się przyrody. A jednak nieraz bywa tak, że to, co nowe i piękne, rodzi się wśród trudu i śmierci tego, co stare
W 529 roku Akademia Platońska zamykała swe podwoje, a na Monte Cassino powstawał najsłynniejszy klasztor w dziejach. – Oto stary świat rzeczywiście odchodzi w przeszłość – powiedział o tym wydarzeniu kardynał Józef Ratzinger w rozmowie z Peterem Seewaldem. I dodał, że pojawiła się groźba zaniku całej kultury, ale Benedykt pozwolił się jej na nowo narodzić. Odpowiadało to przewodniej dewizie benedyktynów: Succisavirescit – „Przycinane, znów się zieleni”. Zmierzch stał się poniekąd świtem.
Wspominam te słowa przyszłego papieża z trzech powodów.
Powód pierwszy: w tym samym roku, w którym ukazała się rozmowa kardynała z Seewaldem, Jan Paweł II nakazał upublicznić „trzecią tajemnicę fatimską”. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary na polecenie papieża dokonał interpretacji jej treści. Napisał: „Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację Boga jest silniejsze niż karabiny i oręż wszelkiego rodzaju. (…) Szatan ma moc nad tym światem, widzimy to i nieustannie tego doświadczamy; ma moc, bo nasza wolność pozwala się wciąż odwodzić od Boga. Od kiedy jednak sam Bóg ma ludzkie serce i dzięki temu skierował wolność człowieka ku dobru, ku Bogu, wolność do czynienia zła nie ma już ostatniego słowa. Od tamtej pory nabiera mocy słowo: »Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat« (J 16,33). Orędzie z Fatimy wzywa nas, byśmy zaufali tej obietnicy”.
Powód drugi: już jako papież Benedykt XVI pielgrzymował do Fatimy. Tam powiedział, że prorocka misja Fatimy nie została zakończona i że to w Fatimie odżywa zamysł Boga, który od początku stawia ludzkości pytanie: „Gdzie jest brat twój, Abel?” oraz „Krew twojego brata woła do mnie z ziemi”. Człowiek – zauważył papież – „może rozpętać cykl śmierci i terroru, ale nie może go zatrzymać”. Znamienne, ale to właśnie w Fatimie kazanie papieskie zakończyło się stwierdzeniem: „Wraz z rodziną ludzką, gotową złożyć swoje najświętsze więzi na ołtarzu małostkowych egoizmów narodowych, rasowych, ideologicznych, grupowych czy jednostkowych, przyszła z nieba nasza błogosławiona Matka, ofiarowując samą siebie, by wszczepić w serca tych, którzy się Jej zawierzają, płonącą w Jej sercu miłość Boga”.
Powód trzeci: trudno u zarania tegorocznej wiosny odczuwać radość z pojawiającej się zieleni, gdyż cywilizacja zdaje się przeżywać kolejny zmierzch, a wojna spędzająca sen z powiek utrudnia odczuwanie jakiejkolwiek radości. Za sprawą decyzji papieża Franciszka dokonuje się w tych dniach akt poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi. Wiele się o tym mówi, pisze, wielu docieka przyczyn, wielu innych analizuje teologiczne przesłanki i w sumie trudno tych dociekań uniknąć. Tym bardziej przypomnieć należy, że serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i jakikolwiek inny oręż. Oraz że na ołtarzu małostkowych egoizmów, w tym tych narodowych, nie warto składać najświętszych więzi. Inaczej zmierzch nie ma prawa stać się świtem. A przycinane nie ma szans się zazielenić.