Prawda utrwalona w kamieniu

Pójście z kwiatkiem na miejsce historycznego spotkania z Ojcem Świętym było dla jednych wyrazem pamięci i wiary, dla innych znakiem patriotyzmu i sprzeciwu wobec panującego reżimu...

"Idziemy" nr 22/2009

Ks. Henryk Zieliński

Prawda utrwalona w kamieniu

Kwiaty w miejscach, gdzie w czerwcu 1979 r. stały w Warszawie papieskie ołtarze, zaczęły pojawiać się właściwie od pierwszych godzin po zakończeniu liturgii. Początkowo nieliczne. Ale kiedy dwa i pół roku później komuniści wprowadzili stan wojenny, tłamsząc nieokrzepłą jeszcze polską Solidarność, gdy zakazano wszelkich zgromadzeń i manifestacji, wtedy kwiatów na dawnym placu Zwycięstwa i przed kościołem św. Anny na Krakowskim Przedmieściu zaczęło gwałtownie przybywać. Wierni i ci, którzy nie podzielali naszej wiary, ba nawet Żydzi układali z nich na ziemi dwa wielkie krzyże. Pójście z kwiatkiem na miejsce historycznego spotkania z Ojcem Świętym było dla jednych wyrazem pamięci i wiary, dla innych znakiem patriotyzmu i sprzeciwu wobec panującego reżimu.

Komuniści nigdy nie pałali sympatią do krzyża, a już na te dwa kwietne krzyże w Warszawie reagowali histerycznie. Uzbrojone po zęby patrole, często z bagnetami na sztorc, dyżurowały w miejscach układania krzyży przez całą dobę. Legitymowały i szantażowały każdego, kto przyniósł kwiatek albo się tam na moment zatrzymał. Wiem, bo sam to przeżyłem. Co noc podjeżdżały wielkie śmieciary i usuwały ciągle świeże wiązanki. W końcu, jako rozwiązanie ostateczne, pod pretekstem remontu ogrodzono cały plac Zwycięstwa wysokim płotem. A z krzyżem sprzed Świętej Anny ludzie przynieśli się na dziedziniec pod wieżą, na zamknięty teren kościelny, ściągając szykany ze strony SB na głowy kolejnych rektorów kościoła.

Zaciekłość, z jaką komuniści walczyli z tymi kwietnymi krzyżami, pokazuje, jak bardzo byli oni świadomi zagrożeń, które te spotkania Polaków z Papieżem niosły dla ich dyktatury. Bo prócz opatrznościowego powiewu Ducha Świętego przyniosły one także przezwyciężenie w ludziach tego wyobcowania, które w poprzednich dziesięcioleciach pozwalało komunistom napuszczać robotników najpierw na chłopów, a potem na studentów i inteligencję. Tymczasem wybór Jana Pawła II, a potem Jego przyjazd do Polski pokazały zdecydowanej większości Polaków, że mimo lat indoktrynacji wciąż podzielamy te same wartości, mamy tego samego Boga, oklaskujemy te same słowa. To znaczyło, że możemy sobie ufać, bo nie wszyscy się sprzedali. Dzięki temu mogła się zrodzić Solidarność, w której wszystkie grupy społeczne stanęły razem przeciwko osamotnionym funkcjonariuszom reżimu.

Dlatego tak ważne jest, że w tych dniach na dawnym placu Zwycięstwa, stanął granitowy krzyż, trwale upamiętniający pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Ojczyzny. Po latach sporów i testowania dziwacznych pomysłów zrealizowano projekt najprostszy i najbardziej wymowny. Za to chylę dzisiaj czoło przed obecnymi władzami stolicy. Bo nie uległy alergii na obecność chrześcijańskich symboli w życiu społecznym i stanęły po stronie prawdy.

Ten krzyż przypomina pierwszą papieską pielgrzymkę i to, co się od niej w całej Europie właśnie od Polski zaczęło. Jego obecność naprzeciw Grobu Nieznanego Żołnierza, na placu, który jest miejscem oficjalnego świętowania narodowych rocznic, jest potwierdzeniem związku między krzyżem, Papieżem i naszą wolnością. Jest utrwaleniem w kamieniu słów Jana Pawła II, który tam mówił, że „dziejów Polski nie sposób zrozumieć bez Chrystusa”. Jest przypomnieniem, że zwycięstwo nad komunizmem rozpoczęło się nie gdzie indziej, jak w sercach milionów Polaków dzięki Bożej Opatrzności, która nam dała „słowiańskiego papieża”. I za to, niezależnie od politycznych uzurpacji, mamy Bogu dziękować.

W naszym tygodniku wotum upamiętniającym papieskie pielgrzymki do Polski jest letni cykl: „Papieskim szlakiem”. Zapraszamy w nim naszych Czytelników do odwiedzenia miejsc, gdzie Jan Paweł II do nas przemawiał i do refleksji nad Jego nauczaniem, którego najważniejsze fragmenty będziemy przypominać. Ufamy, że nasi Czytelnicy wybaczą nam rezygnację z dawnej formy programu telewizyjnego, który musiał ustąpić miejsca Janowi Pawłowi II.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama