Gotowanie w Kościele

Podejście do mediów Kościoła w Niemczech budzi - i musi budzić pytania. Czy Polska również ma podążać tą samą drogą?

Właśnie wróciłem z Niemiec, gdzie prezentowałem w katolickich mediach moją najnowszą książkę „Europa bez Chrystusa?”. Byłem w Monachium, w rozgłośni Radia Horeb, w Augsburgu, w siedzibie Telewizji Katolisch 1 i nad Jeziorem Bodeńskim w KTV. Są to media katolickie, które powstały z prywatnej inicjatywy. Media, które odniosły sukces, odbierane są przez wielu niemieckojęzycznych chrześcijan. Niektórzy mówią, że odniosły sukces, gdyż zostały założone właśnie przez świeckich, a nie przez Konferencję Episkopatu Niemiec. Ta ostatnia jest z kolei w posiadaniu bardzo popularnej sieci medialnej, zwanej Weltbild, jednakże wadą jej jest to, że bardzo trudno znaleźć w niej propozycje chrześcijańskie. Można za to znaleźć wiele o Dalajlamie, gotowaniu, czy Harrym Poterze.

Nie jest to znowu takie zaskakujące, jako że ostatni sondaż przeprowadzony wśród niemieckich dziennikarzy wykazał, iż zewnętrzna etykieta „katolicki” nie zawsze dowodzi, że i treść jest również katolicka. Większość przepytywanych dziennikarzy, będących członkami GKP (Towarzystwo Katolickich Publicystów) przyznaje, że zna dogmaty i opinie Kościoła, ale się z nimi nie zgadza. Najważniejszym celem tych katolickich dziennikarzy jest „obiektywne informowanie o złożonych treściach”. Katolickość jest ważna jedynie dla 5 procent z nich.

Myliłby się ten, kto myśli, że biskup do spraw mediów w łonie Konferencji Episkopatu Niemiec, Gebhard Fürst, jest tymi wynikami zaszokowany. Biskup Fürst od czasu do czasu mówi o nakazie misyjnym, jednak ostrzega przed dosłownym rozumieniem tego określenia. Ogólnym celem winno być — według jego opinii — dotarcie do jak największej liczy ludzi i zaprezentowanie im interesującej wizji Kościoła. To co się dla niego liczy to „medialne i komunikacyjne zdolności połączeń Kościoła z różnorakimi ideami różnych grup społeczeństwa”. Termin „misja” jest zbyt negatywnie nacechowany historią Kościoła, co zmusza go do poddania się „duszpasterskiemu procesowi poszukiwania”.

No cóż, udanych poszukiwań! — można by jedynie powiedzieć o tej postawie i postukać się w czoło, co czyni wielu niemieckich katolików. Zupełnie inne przykłady można za to znaleźć w świeckich, liberalnych pismach, jak Die Zeit, Die Welt, FAZ. W mediach tych można odkryć prawdziwie katolickie artykuły. Na przykład dla Die Zeit pisze dziennikarz Jan Ross, którzy przed dziesięciu laty napisał wspaniałą książkę o Janie Pawle II. Dowcip polega na tym, że Ross nie jest nawet katolikiem i prawdopodobnie nigdy nie czytał żadnej publikacji wydanej przez Konferencję Episkopatu Niemiec. Innym interesującym świeckim dziennikarzem jest Matthias Mattusek piszący dla „Der Spiegel”, który publicznie oświadczył, że jest „fanem” Benedykta XVI. Tym, co go inspiruje w Papieżu, jest jego odwaga mówienia o niewygodnych sprawach i radykalizm jego życia.

Jest to ewidentny dowód na to, że filozofia mediów Kościoła katolickiego w Niemczech jest od lat nie tylko „w procesie poszukiwania”, ale zabrnęła już w ślepą uliczkę. Pragnie być liberalna i „na czasie”, jednak duch czasów jest już zupełnie gdzie indziej. Duch czasów jest tam, gdzie nowoczesny, liberalny Kościół nie chce być. Blisko kadzidła i łacińskich pieśni, mistyki różańcowej i aury Watykanu.

Dlatego byłem jeszcze bardziej zdziwiony po powrocie z mojej krótkiej podróży promocyjnej, kiedy zobaczyłem, że Katolicka Agencja Informacyjna KAI zaprosiła na dyskuję o Kościele w Europie austriackiego profesora, księdza Paula Zulehnera. Od wielu lat atakuje on Watykan i dopiero co skrytykował Papieża, nazywając go „bawarskim chłopcem” bez jakiejkolwiek wiedzy o współczesnej polityce. Dlaczego do katolickiej Polski, ostatniej duchowej nadziei Europy, trzeba zapraszać takiego „eksperta”? Dla mnie to tak jakby FC Barcelona udał się w podróż na wieś, aby pytać się trenerów z czwartej ligi jak poprawić organizację i treningi extraklasy.

Mam nadzieję, że polscy biskupi i wierni dobrowolnie nie poddadzą się owemu „procesowi poszukiwania”, który niemal zniszczył Kościół w krajach niemieckojęzycznych. Ów biskup do spraw mediów, Gebhard Fürst, obecnie promuje na ekranie katechezy dla dorosłych, ramię w ramię z telewizyjnym kucharzem. — Smacznego!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama