Autorytet trzeba budować

Uczestniczę w dziele, które zostało dokonane decyzją Ojca Świętego. Zaś tytuł Prymasa Polski zawsze związany był z Gnieznem.

"Idziemy" nr 20/2010

Autorytet trzeba budować

Z nowym Prymasem Polski, metropolitą gnieźnieńskim abp. Józefem Kowalczykiem, rozmawia ks. Henryk Zieliński

Nominacja na arcybiskupa gnieźnieńskiego i Prymasa Polski zastała Księdza Arcybiskupa w Jadownikach. To zbieg okoliczności czy świadomy wybór, aby tę chwilę przeżywać w swojej rodzinnej parafii?

Nawiązywanie w ważnych momentach do środowiska, z którego się wyszło, nie zaszkodzi nikomu. W drodze na uroczystości ku czci św. Stanisława w Krakowie zajechałem na grób swojego taty – też Stanisława. Imieninowe spotkania zawsze przeżywaliśmy w rodzinie. Dlatego zaplanowałem, że tego dnia odprawię Mszę św. za mojego ojca w rodzinnej parafii. Ogłoszenie nominacji nastąpiło o 12.00. Mieszkańcy Jadownik byli zadowoleni, że ten moment przeżywam z nimi.

I tak wraca Ksiądz Arcybiskup kanonicznie do struktur Kościoła w Polsce. Dotąd była to obecność w Polsce w ramach struktur Stolicy Apostolskiej. Jakie uczucia towarzyszą Księdzu Arcybiskupowi w tym momencie?

Na posługę kapłańską w Kościele nigdy nie patrzyłem i nie patrzę w kategoriach kariery. Jest to „dar i tajemnica”, jak mówił Jan Paweł II. Teraz wchodzę w nową rzeczywistość, w posługę arcybiskupa archidiecezji gnieźnieńskiej i prymasa. To wszystko jest nowym kontekstem, wyzwaniem i rzeczywiście nowym ryzykiem. Ale jeżeli podjąłem powołanie kapłańskie, to wszędzie, gdzie zostanę posłany mam realizować zadania związane z posługą słowa, sakramentów i zbliżania człowieka do Boga. Bo to jest istotą posługi kapłańskiej niezależnie czy jest się wikariuszem, proboszczem czy biskupem. Tego nauczał nas przy różnych okazjach Jan Paweł II, o tym również przypomniał nam w Warszawie Benedykt XVI. Naszym zadaniem jest być szafarzami Słowa i sakramentów. Do tego dochodzą różne tytuły, które są na tyle znaczące, na ile to podstawowe zadanie spełnimy dobrze.

Powrót prymasów do rezydowania w Gnieźnie jest niejako zwieńczeniem reformy administracyjnej Kościoła w Polsce, w której ma Ksiądz Arcybiskup swój udział. Czyli w jakimś sensie finalizuje Ksiądz Arcybiskup swoje dzieło?

Uczestniczę w dziele, które zostało dokonane decyzją Ojca Świętego. Zaś tytuł Prymasa Polski zawsze związany był z Gnieznem. Prymasi przez jakiś czas rezydowali w Warszawie nie przestając być biskupami gnieźnieńskimi i z tej racji nosili tytuł prymasów. Teraz ten tytuł wrócił do Gniezna, jako do tej stolicy biskupiej, z którą jest związany. I tak to należy rozumieć.

Ale my jesteśmy przyzwyczajeni, może za sprawą dziedzictwa kardynała Stefana Wyszyńskiego, że prymas to ktoś więcej, że jest „reprezentantem” Kościoła w Polsce.

Autorytet moralny arcybiskupa gnieźnieńskiego, który nosi tytuł prymasa, to tradycja wielowiekowa, w której widzi się symbol jedności Kościoła w naszym kraju. Ma to także duże znaczenie w relacji do krajów ościennych, gdzie są patriarchowie. Ten autorytet urasta nie na mocy dekretu, tylko na mocy tego, co zostało przez pokolenia wypracowane i odziedziczone . Kardynał Wyszyński do tego autorytetu moralnego dopisał specjalny rozdział, bo miał kompetencje legata specjalnego w trudnym okresie, kiedy w Polsce nie było nuncjusza. Nigdy nie powinniśmy dążyć do tego, żeby autorytet moralny Prymasa był poniżany czy ograniczany, bo on jest Polsce potrzebny niezależnie od tego, kto ten tytuł będzie nosił. To jest wartość, którą należy podtrzymywać, ale jej nie nadużywać.

W jakim stopniu doświadczenie pracy w nuncjaturze może być pomocne w pełnieniu funkcji prymasa?

O tyle, że dobrze znam wszystkich biskupów. W stosunku do 80% spośród nich prowadziłem postępowanie kanoniczne opiniujące ich kandydatury. Ostatecznie wyboru dokonywał Ojciec Święty. Druga sprawa, to fakt, że w obecnym kształcie struktury diecezjalne i metropolitalne Kościoła w Polsce ja również współtworzyłem. I tego się nie wstydzę, ani nie jest to dla mnie powód do megalomanii. Chodziło o to, żeby był jak najłatwiejszy kontakt biskupa z Ludem Bożym i odwrotnie, żeby lud miał kontakt z biskupem.

Co na nowym stanowisku chciałby Ksiądz Arcybiskup zrobić dla Polski, która po śmierci prezydenta znowu jest na historycznym zakręcie?

Musimy pracować nad tym, aby budowanie rzeczywistości wspólnego bytowania w granicach Polski dokonywało się na zasadzie kompromisu. Na tym polega polityka kraju - na budowaniu kompromisów, które stwarzają płaszczyznę współżycia. Chodzi oczywiście o kompromisy polityczne a nie moralne. Po drugie, zauważam przerażające zróżnicowanie w podziale dóbr materialnych. Sprawiedliwość rozdzielcza, to dla nas wielki egzamin społeczny. Nie może być przecież tak, że ktoś nie wiadomo jakim sposobem zarabia miliony, a jego kolega, który ma lepsze wykształcenie, jest na marginesie życia społecznego. Coś z tą sprawiedliwością nie jest w porządku. Trzeba przemawiać do sumień, bo tendencja aby więcej „mieć” zamiast bardziej „być” jest mocno zakorzeniona w pewnych strukturach naszej osobowości. Musimy z tym walczyć. Hasła o sprawiedliwości pojawiają się na ustach wielu polityków. Chcę apelować, aby mniej było na ustach, a więcej w praktyce.

Wybrał już Ksiądz Arcybiskup termin ingresu do Gniezna?

Chciałbym, aby mój ingres nastąpił przed końcem czerwca. Do tej pory powinny być sfinalizowane sprawy związane ze świeceniami diakonatu i kapłaństwa w diecezji, z zakończeniem roku szkolnego, nominacjami proboszczów i wikariuszy. Niech to zrobi jeszcze ta władza diecezjalna, która kończy swój mandat. Pozwólmy im to dokończyć. Po co mam podpisywać dokumenty dotyczące spraw i osób, których jeszcze nie znam? Nie chodzi przecież o pokazywanie swojej władzy, tylko o to żeby nasza posługa była sprawowana uczciwie i w duchu odpowiedzialności przed Bogiem.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama