Wierność zawsze się opłaca

Zło nie umiera tak łatwo. A umiera prawdziwie tylko pod wpływem dobra. Nienawiść umiera tylko pod wpływem miłości.

"Idziemy" nr 23/2010

Wierność zawsze się opłaca

Z abp. Józefem Michalikiem, Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski rozmawia ks. Henryk Zieliński

Księże Arcybiskupie, czym jest beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki dla Kościoła i dla Polski?

Jest wydobyciem na światło dzienne tej drogocennej perły, która była ukryta w Kościele i w naszym narodzie. A dla nas – kapłanów jest to szczególne światło, które się zapala przed nami w roku kapłańskim. Ta beatyfikacja będzie również jakąś formą uznania i nagrody dla wszystkich, którzy podobnie jak ks. Jerzy Popiełuszko, trudzili się na niwie wierności Panu Bogu, prawdzie, sumieniu i prostemu człowiekowi. Będzie hołdem Opatrzności dla tych, którzy przeciwstawiali się ideologii kłamstwa, manipulacji i przemocy. To nie był sam tylko ksiądz Jerzy. Tych księży było więcej. Dotąd nikt nie upomniał się o księży Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca, czy Sylwestra Zycha. Wszyscy oni zostali zamordowani w roku 1989. Wtedy, gdy komuniści tracili już władzę. Co to znaczy? Że fałsz i przemoc wtedy nie umarły. Zło nie umiera tak łatwo. A umiera prawdziwie tylko pod wpływem dobra. Nienawiść umiera tylko pod wpływem miłości. Tak więc beatyfikacja księdza Popiełuszki jest zarazem humanitarnym, twórczym zdemaskowaniem mroczności poprzedniego systemu.

Czy uważa Ksiądz Arcybiskup, że jest to ostateczne zamknięcie pewnego okresu w naszych dziejach?

Przeciwnie, uważam, że jest to otwarcie w nowym wymiarze, który pokazuje jak krew męczenników staje się nasieniem chrześcijan, umocnieniem wiary. Ksiądz Popiełuszko jest wielkim darem dla Kościoła w Polsce. Jego beatyfikacja nobilituje pracę zwykłego kapłana. Pokazuje, że warto umierać za wielką sprawę, bo naśladowanie Chrystusa, służba drugiemu człowiekowi w imię Boga i Ewangelii, zawsze są owocne. Nigdy nie idą na marne. Nadchodzi pora, aby przejść do pogłębienia refleksji nad tą prawdą, że Ewangelię trzeba głosić i dawać jej świadectwo własnym życiem niezależnie od okoliczności. To zawsze jest owocne. Zaś w życiu społecznym musimy zrozumieć, że prawdy nie można zabić dekretem czy pistoletem, ani utopić z kamieniem uwiązanym u szyi.

W jaki jeszcze sposób ta beatyfikacja może być spożytkowana dla formacji duchowieństwa w Polsce, zwłaszcza że przypada na rok kapłański?

Myślę, że przez całe lata księża będą się odnajdywać we wzorcu księdza Popiełuszki, podobnie jak odnajdują się w przykładzie życia św. Jana Marii Vianneya. Proszę zauważyć, że ksiądz Jerzy to również nie był jakiś niezwykły, według kryteriów tego świata, kapłan. To zwykły ksiądz, ale heroicznie wierny, zdolny do bohaterstwa. Pracował w trudnych czasach, głosząc naukę Ewangelii. Przecież to, czym się inspirował, to było Pismo Święte i myśli kard. Stefana Wyszyńskiego oraz Jana Pawła II. Ale niezwykłe było, że on to wszystko czynił z głębokim przekonaniem. I może za to przekonanie chciano go wyeliminować, wiedziano, że nie był propagandystą. Był świadkiem. Jako kapłani otrzymujemy zatem wielki dar, który mówi nam, że świętość zawsze jest możliwa; że wierność Panu Bogu i ludziom jest możliwa, piękna i w duchu wiary zawsze się opłaca.

Mówił Ksiądz Arcybiskup, że prawdy nie da się zabić pistoletem ani utopić z kamieniem u szyi. Ale dzisiaj tak już się z prawdą nie walczy. Na ile aktualny jest ten przykład obrony prawdy?

Dzisiaj trzeba powiedzieć, że prawdy nie da się zarzucić błotem, zagłuszyć manifestacjami, zamazać publikacjami w prasie - nawet wysokonakładowej - czy manipulacją w telewizji. Bo dzisiaj zmieniły się metody, ale problem pozostaje ten sam i człowiek wewnętrznie pozostaje ten sam – wrażliwy na prawdę, ceniący prawe sumienie.

A przechodząc do spraw osobistych: czy ktoś już przeprosił za oszczerstwa jakoby Ksiądz Arcybiskup żałował w kazaniu, że pod Smoleńskiem spadł samolot z prezydentem, a nie ten z premierem i panem Wajdą?

Nie spodziewam się takich przeprosin i nawet ich nie oczekuję. Chociaż myślę, że ci, którzy mnie oczerniają, wyciągną z tego wnioski, bo sami już na tym tracą. Przecież przez te kłamstwa najmocniej zaszkodzili swojemu kandydatowi na prezydenta. Ludzie dzisiaj otwierają oczy i widzą, jak dokonuje się manipulacja. Przez całe lata nie prostowałem kłamstw na mój temat, dzisiaj jednak widzę, że trzeba wyjaśniać, przebijać się z prawdą. Bo jest przecież wielu ludzi niedoinformowanych, na których prostolinijność ci manipulatorzy liczą. Czas pokazuje kim są ci autorzy, kim są środowiska szukające sensacji i produkujące oszczerstwa. Żadne ludzkie słowo do nich nie trafia. Takich ludzi jak dawny rzecznik rządu z epoki PRL czy twórcy tzw. „Salonów” chyba już tylko Pan Bóg może odmienić. Trzeba się za nich modlić i ofiarować za nich swoje umartwienia. To jest im potrzebne, aby odszukali w sobie prawdziwe, godne człowieczeństwo.

Zapraszamy do serwisu abpa Józefa Michalika

www.przewodniczacy.episkopat.pl

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama