Ktoś znowu chce nas podzielić, i to w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. Celibat ma być tylko pretekstem. I ma odwrócić uwagę od wspólnej troski papieża Franciszka, papieża seniora Benedykta, kard. Saraha i wielu innych o stan wiary w świecie.
Bezżeństwo księży nie jest dogmatem ani częścią doktryny zdefiniowanej przez Kościół powszechny na jakimkolwiek soborze. Jest zarządzeniem o charakterze dyscyplinarno-ascetycznym, pozostającym w gestii papieża.
Nie można twierdzić, że obowiązek celibatu dotyczy wszystkich duchownych w Kościele katolickim. Są bowiem takie wspólnoty, pozostające w pełnej jedności ze Stolicą Apostolską, w których do bezżeństwa zobowiązani są tylko biskupi. Tak jest choćby w Kościele greckokatolickim czy u maronitów w Libanie. Precyzyjniej trzeba powiedzieć, że obowiązek celibatu dotyczy jedynie biskupów i prezbiterów w Kościele rzymskokatolickim, czyli w obrządku łacińskim Kościoła katolickiego. Ale i tu są wyjątki, bo w naszych czasach nie kto inny jak Benedykt XVI wydał zgodę na wyświęcanie żonatych mężczyzn, którzy wcześniej byli duchownymi w Kościele anglikańskim i zdecydowali się przejść na katolicyzm.
Już sama wielość rozwiązań przyjętych w ramach Kościoła katolickiego wskazuje, że to nie celibat jest przyczyną podziałów wśród chrześcijan. Ale nierzadko bywał jednym z pretekstów, po który sięgano, aby uzasadnić podziały. Ślady znajdujemy już w apologii św. Pawła wobec Koryntian: „Czy nie wolno nam brać ze sobą niewiasty – siostry, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas?” (1 Kor 9,5). Widocznie po argument celibatu sięgali już podzieleni chrześcijanie w Koryncie. Sięgali po niego również ci, którzy najpierw przygotowali grunt pod schizmę wschodnią w 1054 r., a potem ją uzasadniali. A powrócono do niego również podczas schizmy zachodniej, zapoczątkowanej wystąpieniem Marcina Lutra w 1517 r. Prawdziwa przyczyna podziałów tkwiła jednak nie w celibacie, tylko w grzechu, który zawładnął sercami po obydwu stronach sporu i rozkładał Kościół od środka.
To samo można powiedzieć o sytuacji dzisiejszej. Sprawa celibatu duchownych stała się narzędziem uderzenia w Kościół od zewnątrz i z wewnątrz. Jaki cel może mieć ciągła presja na zniesienie celibatu ze strony środowisk skrajnie lewicowych i feministycznych? Jaki sens ma wiązanie przypadków pedofilii wśród księży, wbrew faktom, właśnie z celibatem, a nie z homoseksualizmem? Co im do mojego celibatu, skoro nie przeszkadzają im single? A może rację miał abp Marek Jędraszewski, który w jednym z wywiadów dla tygodnika „Idziemy” stwierdził, że przyczyną nienawiści do celibatu w „kulturze singli” jest wierność ślubom złożonym przy okazji święceń. Chodzi tu zresztą o negowanie wierności jakimkolwiek ślubom – również małżeńskim. Bo wierność jest elementem świadectwa – często heroicznego, którego nie sposób zakwestionować. Dlatego, według dzisiejszej doktryny, trzeba to opluć i zohydzić.
Z bólem patrzę również na histerię wokół najnowszej książki papieża seniora Benedykta XVI i kard. Roberta Saraha „Z głębi naszych serc”, poświęconej sprawie wiary i sensowi kapłańskiego celibatu. Wielu, zanim jeszcze przeczytało tę książkę, już ogłosiło, że emerytowany papież i prefekt Watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego występują przeciwko papieżowi Franciszkowi, który jakoby miał zamiar znieść celibat, zaczynając od Amazonii. Niektórzy konserwatyści już gotowi są protestować przeciwko Franciszkowi na placu św. Piotra. Nie brak mediów, które relacje z takiego protestu chętnie puściłyby w świat. Tymczasem w słowach Franciszka trudno znaleźć cokolwiek, co świadczyłoby o zamiarze zniesienia celibatu. Papież, wracając w ubiegłym roku z Panamy, na pytania dziennikarzy o celibat odpowiedział, cytując Pawła VI: „Wolę oddać życie, niż zmienić prawo dotyczące celibatu”. I dodał: „Osobiście uważam, że celibat jest darem dla Kościoła. Nie zgadzam się, by pozwolić na celibat opcjonalny”. Cytowany przez Andreę Tornielliego papież Franciszek miał powiedzieć dalej: „Moja decyzja to »nie« dla celibatu opcjonalnego przed diakonatem. To jest moje zdanie, osobiste. Ja tego nie zrobię, niech to będzie jasne. Czy jestem zamknięty? Być może. Ale nie czuję się na siłach stanąć wobec Boga z tą decyzją”. O co więc chodzi?
Ktoś znowu chce nas podzielić, i to w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. Celibat ma być tylko pretekstem. I ma odwrócić uwagę od wspólnej troski papieża Franciszka, papieża seniora Benedykta, kard. Saraha i wielu innych o stan wiary w świecie. Troska o zachowanie w tej sprawie jedności Kościoła musi być dla nas nie mniej ważna od modlitwy o powrót do jedności Kościoła w tych przypadkach, gdzie została już ona utracona.
"Idziemy" nr 3/2020
opr. ac/ac