Choć przeżywamy Wielkanoc, jakiej nie pamiętają najstarsi z nas, musimy ufać, że On przychodzi "mimo drzwi zamkniętych"
Choć przeżywamy Wielkanoc, jakiej nie pamiętają najstarsi z nas, musimy ufać, że On przychodzi „mimo drzwi zamkniętych”. Przychodzi do naszych domów i mieszkań, w których od kilku tygodni jesteśmy zamknięci, by ukoić niepokój i dać pewność w czasach niepewności.
Świąteczny numer przygotowaliśmy na dwie następujące po sobie niedziele: Zmartwychwstania Chrystusa i Miłosierdzia Bożego, w nadziei, że dotrze do Ciebie, drogi Czytelniku, gdziekolwiek teraz jesteś — w kwarantannie czy w zamknięciu, w szpitalu, w lęku o wynik testu na koronawirusa, a może w pracy, także tej zdalnej.
Te dwie niedziele to dobra okazja, by zastanowić się, jakie oblicze Jezusa nosimy w sercu, jakie towarzyszy naszej codzienności, modlitwie, refleksji. Stąd ta myśl, która stała się myślą przewodnią świątecznego numeru — jak Jezus wyglądał? Na ile wizje artystów odpowiadają rzeczywistości? Ile prawdy mają w sobie starożytne wizerunki, które zachowały się aż do naszych czasów na rozmaitych tkaninach? Nieustannie trwają badania ich autentyczności, nie milkną też spory naukowców i specjalistów z różnych dziedzin, jednak wydaje się, że ważniejsze od „mędrca szkiełka i oka” jest powracające jak refren pytanie — kim Jezus jest dla każdego z nas? Jak Go sobie wyobrażamy, jaką relację pragniemy z Nim mieć? Czy jest bliskim przyjacielem czy odległym, nieco abstrakcyjnym Bogiem? Chcemy z Nim dzielić codzienność — a może wierzymy po prostu dlatego, że „tak nas wychowano”?
W okresie epidemii wraca stara prawda, że w czasach trudnych potrzebujemy Boga inaczej niż zwykle, zdecydowanie mocniej, intensywniej. Ten utrwalony w nas obraz Boga wymaga więc przemiany sposobu myślenia. Uświadomienia sobie, że Bóg towarzyszy człowiekowi przez cały czas, przychodzi zawsze, gdy Go potrzebujemy, że przenika każdą naszą myśl, każde pragnienie, chce naszego dobra, nawet jeśli my tego nie potrafimy do końca zrozumieć.
I choć przeżywamy Wielkanoc, jakiej nie pamiętają najstarsi z nas, powinniśmy ufać, że On przychodzi „mimo drzwi zamkniętych” — dosłownie i w przenośni. Przychodzi do naszych domów i mieszkań, w których od kilku tygodni tkwimy odseparowani od świata, by ukoić niepokój, ból i dać pewność w czasach niepewności.
Bo Jezus przynosi siłę, która pozwoli podnieść się nie tylko z sytuacji wywołanej epidemią, ale także z różnych naszych małych, prywatnych ciemności, o których wiemy tylko On i my. Uwierzcie w to...
Prezydent RP Andrzej Duda, który udzielił mi tuż przed świętami wywiadu, życzył, by tegoroczna Wielkanoc „była symbolem odrodzenia”. Wielokrotnie podkreślał, jak ważna jest dla niego wiara, jak zawierza nas wszystkich Bogu, jak pragnie w tym trudnym czasie trwać na modlitwie. Myślę, że dla nas, ludzi wierzących, jest to bardzo ważne zapewnienie. Człowiek stojący na czele naszego państwa zawierza cały naród Bogu. To pokrzepiające, zwłaszcza gdy idzie w parze z konkretną postawą i działaniami, których jest wiele. Oczywiście, żyjemy w czasie trudnym, po którym nastąpi pewnie jeszcze trudniejszy, ale autentyczna troska Pana Prezydenta o Polskę i Polaków stała się niemal motywem przewodnim naszej rozmowy. To daje promyk nadziei. Tej ludzkiej, która też jest nam potrzebna.
Zmartwychwstały Chrystus pragnie przeniknąć nasze serca i wlać w nie pełnię radości. Życzę Wam, drodzy Czytelnicy, nadziei, odwagi, Bożego pokoju i — zdrowia! Niech Zmartwychwstały tchnie w nas swoją mocą nowe życie. Pozwólmy Mu się prowadzić.
opr. mg/mg