Jak czujemy się my, księża?

Życie w kapłaństwie i w celibacie jest trudem. Tę świadomość powinien mieć zarówno ten, kto podejmuje powołanie, jak i ten, kto patrzy na nie "z zewnątrz"

Chyba będę tutaj wyrazicielem uczuć większości z nas: coraz częściej rodzi się w nas jakiś nie do końca zdefiniowany lęk. Zaczyna prześladować nas przekonanie, że za chwilę ktoś zrobi nam jakąś nieuzasadnioną krzywdę. Spróbuję opisać to na swoim przykładzie.

Jeśli ktoś zapytałby mnie, czy boję się, że zostanie ujawniona jakaś prawda o moim życiu, której się wstydzę, to odpowiedziałbym, że zdecydowanie nie. Mimo że nie chciałbym, aby wszystkie moje grzechy znalazły się w przestrzeni publicznej.

Kilka lat temu napisałem na ten temat tekst do miesięcznika „W drodze”. Przyznałem się, że przez pewien czas przeżywałem bardzo silne pokusy, aby odejść z kapłaństwa. Opisałem też kontekst tego kuszenia. To był czas, kiedy z kapłaństwa odeszli moi najbliżsi przyjaciele księża. Z kapłaństwa i Kościoła odszedł mój mistrz i ukochany profesor ks. Tomasz Węcławski. Na jaw wyszły skandale w Kościele w Polsce, także w mojej diecezji. A mnie zaczęła dręczyć myśl: uwierzyliśmy w jakąś ułudę życia niemożliwego.

To zwątpienie nie wygrało. Dlaczego? Jezus — nie znajduję innej odpowiedzi. Kiedy przeżywałem największe wątpliwości, postanowiłem sobie mocno, żeby nie przestawać na Niego patrzeć, nawet jeśli nie będę czuł Jego obecności, nawet jeśli nie będę w stanie wypowiadać żadnych słów modlitwy. W pamięci nosiłem też obraz Karola Wojtyły, który kładł się każdego dnia krzyżem, żeby całego siebie oddać Bogu: Totus Tuus. Zacząłem tę modlitwę praktykować, gdy przyszedł okres największej ciemności, a pokusy wydawały się zaciemniać całą prawdę o Kościele. „Oszukali nas” — pobrzmiewało nieustannie w mojej głowie i sercu. Nagle poczułem się bardzo słaby, bezradny.

Po dość długim okresie tych dręczących mnie myśli przyszedł w końcu pokój. Prawie że z dnia na dzień. Jak ręką odjął. Właśnie wtedy zrozumiałem, że nawet jeśli to moje doświadczenie miało jakieś uzasadnienie psychologiczne, miało też charakter duchowy. Pokój wrócił nagle, zupełnie niespodziewanie, przyszedł jak dar. I od tamtego czasu, przynajmniej w obszarze mojego powołania do życia w celibacie, nigdy nie odszedł.

Przypuszczam, że podobną drogę, choć w bardzo różnej formie, przechodzi każdy. Bo na różne sposoby wszyscy żyjemy jakimiś zobowiązaniami na całe życie. Każdy z nas po pewnym czasie staje też przed ponownym wyborem tej samej drogi. A to też znaczy, że nam wszystkim zdarzają się okresy, w których jesteśmy trochę zdezorientowani i bardzo wrażliwi. Może nawet nadwrażliwi. I że właśnie wtedy możemy bać się ciężaru odpowiedzialności: jeśli wymaga się od nas tak wiele, to lepiej odejść.

Kontekst psychologiczny, jaki tworzy aktualnie dyskusja wokół pedofilii w Kościele — a ma ona bardzo pozytywne znaczenie dla zdrowia psychicznego i godności osób pokrzywdzonych — może więc mieć także skutek uboczny: rodzić lęk, że nie ma możliwości życia w kapłaństwie i celibacie w taki sposób, aby ktoś nie mógł każdego wręcz księdza podejrzewać o jakieś niewłaściwe zachowanie. Że może on być oskarżony o cokolwiek. Że nawet zwykłe wyrazy życzliwości ktoś wykorzysta przeciwko niemu, uznając je za nadużycie. I jeszcze raz powtórzę: naprawdę bardzo ważny jest proces oczyszczenia w Kościele, właśnie ze względu na dobro osób pokrzywdzonych. Nie wolno więc lekceważyć faktu, że naprawdę ktoś może patrzeć i dotykać w taki sposób, że będzie głęboko innych krzywdził.

Ale może być też tak, że nie wydarzy się nic złego, ale mimo to ktoś po wielu latach tak właśnie będzie to interpretował. Czy jesteśmy w stanie obronić się przed takimi nadużyciami? Czy jesteśmy w stanie zapewnić dzisiaj młodych księży, że nie będą oskarżonymi niewinnie lub zdecydowanie nieproporcjonalnie do ich przewinień? Czy możemy żądać od nich całkowitego braku wątpliwości przez całe życie? I czy księżmi mogą być naprawdę tylko ludzie nieskazitelni? Czy tacy w ogóle istnieją?

Myślę, że jest tutaj oczywiste, że nie mówię o przestępstwach. Nie szukam też usprawiedliwienia dla nadużyć władzy. Ja tylko chcę podkreślić jedną rzecz: musimy zachować spokój i rozsądek, bo przy okazji czyszczenia Kościoła możemy go skutecznie wyczyścić z księży.

Ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama