Zdecydowana większość z nas przyzna, że nie jest łatwo opisać nawet najzwyklejszy dzień z naszego życia
Zdecydowana większość z nas przyzna, że nie jest łatwo opisać nawet najzwyklejszy dzień z naszego życia. Liczne rozmowy, gesty, myśli, słowa, uczucia sprawiają, że każdy dzień jest tajemnicą relacji człowieka wobec Boga, człowieka wobec bliźniego i w końcu człowieka wobec samego siebie. Jakżeż można więc opisać sześć dni pielgrzymki, zwiększonego wysiłku fizycznego, psychicznego i – przede wszystkim – duchowego, w kilkunastu zdaniach? Czy w ogóle człowiek może opisać to w słowach?
W pielgrzymce uczestniczę od niespełna siedemnastu lat. Podążam do Domu Ojca, walczę, upadam, rozwijam się, niszczę w sobie złe a doskonalę dobre. Nie bez powodu wielu pisarzy katolickich porównuje nasze życie do drogi, do wędrowania, do pielgrzymki.
W lipcu bieżącego roku zapadła decyzja o wyruszeniu wraz z Karoliną na pielgrzymi szlak do tronu Królowej Polski – Matki Bożej Częstochowskiej. Obaw było sporo. Mieliśmy iść po raz pierwszy, raz po raz rodziły się pytania jak pielgrzymka naprawdę wygląda. Wiele pomogły nam rozmowy z doświadczonymi pielgrzymami, którzy poradzili, co jest najbardziej konieczne, co ważne, a co można pozostawić w domu. Zdecydowana większość z tych porad miała się wkrótce sprawdzić.
Z wielu przyczyn wybór padł na II człon – Śródmieście. Szliśmy w trzynastej grupie, pod niebieskim patronatem bł. Salomei, księżniczki polskiej, żony króla Rusi Halickiej, a pod patronatem ziemskim naszego księdza proboszcza Adama Podbiery i ks. prof. Jana Szczepaniaka.
Wyspowiadany, z wypisanymi intencjami na kartce, książeczką do modlitwy w plecaku i różańcem w kieszeni mogłem wyruszyć.
6 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego, uroczystą Mszą świętą polową na Wawelu Jego Eminencja ks. kard. Stanisław Dziwisz rozpoczął trzydziestą pierwszą dla archidiecezji, a pierwszą dla mnie pielgrzymkę na Jasną Górę. Szybko znaleźliśmy znak grupy trzynastej, a nieopodal niego księdza Adama, który z mojego proboszcza przemienił się na czas trwania pielgrzymki w mojego przewodnika. Znajome twarze zauważone w grupie już zupełnie przełamały barierę znalezienia się w nowej sytuacji.
Trudno jest opowiedzieć o każdym odcinku trasy, wiele rozmów odbyło się na każdym z nich, wymodliło się „zdrowasiek”, a jeszcze więcej porozmawiało z samym sobą. Cieszyła życzliwość okazywana przez naszych gospodarzy, uczyła doceniać skarb, jakim jest względna stałość i rutyna życia.
Drugi dzień pielgrzymki był na swój sposób wyjątkowy. Z noclegu w Wielkiej Wsi wyruszyliśmy pod Bramę Krakowską w Ojcowskim Parku Narodowym, by tam nasi księża przewodnicy odprawili Mszę świętą z formularza niedzielnego, choć ten dzień był również wspomnieniem mojego patrona, św. Kajetana z Thieny. Jakkolwiek dzień wcześniej i w kolejne dni z łatwością fizycznie wytrzymywałem, to akurat w ten dzień, tuż przed dojściem do Bramy Krakowskiej, dały o sobie znać bolące nogi i plecy. Nie poddałem się jednak, nie zdecydowałem się na podwiezienie „Maruderem”, czyli autobusem do przewozu chorych, dotarłem na postój i… ból się nie odezwał aż do ostatniego dnia.
Tegoroczne hasło pielgrzymki, „W komunii z Bogiem”, nawoływało do intensywnego pogłębienia wiary w naszego Stwórcę. Niewątpliwie pomagały w tym arcyciekawe konferencje w formie dialogu między księżmi przewodnikami – ks. Adamem Podbierą i ks. Janem Szczepaniakiem. Sprawiały nawet czasem, że nie tylko duch się umacniał, ale również słońce przestawało dopiekać i nogi boleć.
Już po powrocie do Krakowa, pytając o wrażenia, wielu znajomych chciało wiedzieć, co człowiek myśli, gdy w kaplicy jasnogórskiej klęczy przed obrazem Matki Bożej. Nic szczególnego. Odmawia modlitwę, czuje wewnętrzne spełnienie i radość. Bez fajerwerków i wystrzałów. Jak w naszym życiu. Czy jednak można wątpić, że ten pielgrzymi trud nie będzie zasługą w niebie?
Pragnę zakończyć słowami „Pieśni obrońców Częstochowy”, rozpropagowanej przez Jacka Kowalskiego, piewcę i barda Sarmacji, które towarzyszyły mi przez cały czas pielgrzymki, a szczególnie w ostatnim dniu:
„Zawitajże Królowo w słońca blasku,
Wieniec ponad Twoją głową z gwiazd dwunastu.
Zawitajże Królowo w blasku słońca,
Zostań z nami, zostań z nami aż do końca!”.
opr. aś/aś