Liczy się metoda

Trzy zasady obowiązujące na Synodzie

4 października Synod o rodzinie wkroczy w swoją drugą fazę. Na tym kolejnym zgromadzeniu biskupi będą ponownie obradować nad wieloma sprawami, które wypłynęły w zeszłym roku. Jednak nie tylko te sprawy są ważnym aspektem Synodu. Równie ważny jest sam proces. Papież Franciszek pragnie, aby każdy członek Kościoła zabrał głos w skomplikowanych kwestiach związanych z małżeństwem i rodziną.

Liczy się metoda

W tym celu wezwał wszystkich zainteresowanych do przestrzegania kilku podstawowych zasad. Chce, by wszyscy przystąpili do Synodu w duchu konstruktywnej kolegialności, która uchroni ich przed duchem podziału i brakiem elastyczności w postawach. Podejście Franciszka jest w tym podobne do podejścia rodziców wobec dzieci, którzy mogliby przyjąć twardą postawę typu: „ja mówię, ty słuchasz”, ale wolą stworzyć atmosferę autentycznego dialogu i pozwolić na swobodę wypowiedzi, o ile są one konstruktywne, szczere i ukierunkowane na budowanie wspólnego dobra.

W niniejszym artykule omówimy podstawowe zasady, które papież Franciszek uznał za nieodzowne w procesie synodalnym. Pomoże nam to najpierw zrozumieć sposób funkcjonowania Synodu, a następnie zastanowić się, jak możemy wprowadzić podobne zasady w naszych rodzinach.

PRZEJRZYSTOŚĆ

Pierwszym elementem, na którym zależało Ojcu Świętemu, jest to, by Synod odbywał się w duchu przejrzystości. Po zeszłorocznym Synodzie opublikowano notatki z grup roboczych, dokument tymczasowy oraz dokument końcowy, który zawierał nawet wyniki głosowań uczestników Synodu.

Październikowy Synod pomimo całej swej przejrzystości, szczerego dialogu i wnikliwych debat nie będzie miał ostatniego słowa. Ono należy do papieża Franciszka, który wyda adhortację apostolską.

Jeśli ten Synod będzie przypominał zeszłoroczny, możemy spodziewać się codziennego napływu ogromnej ilości informacji. Reporterzy będą mieli dostęp do codziennych konferencji prasowych, do sprzecznych niekiedy komentarzy kardynałów oraz do wielu sprawozdań, ankiet i zestawień kościelnych dotyczących życia rodzinnego. Pojawi się też wiele komentarzy internautów w formie blogów, maili, tweetów czy postów na Facebooku.

Wynika z tego jasno, że papież Franciszek próbuje rozwiać poczucie tajemniczości, która miałaby otaczać obrady Synodu. Chce też zapobiec wszelkim negocjacjom za zamkniętymi drzwiami czy realizacji osobistych celów przez uczestników, które to zjawiska mogą towarzyszyć dużym zgromadzeniom — nie tylko w świecie biznesu, ale i w kręgach kościelnych. Pragnie, by wszystkich uczestników Synodu cechowała postawa otwartości i odpowiedzialności. Chce pokazać światu, że zarówno on sam, jak i jego współbracia biskupi próbują być otwarci i przejrzyści, na ile to tylko możliwe.

DIALOG

W listopadzie zeszłego roku, lecąc z Turcji do Rzymu, papież Franciszek uczestniczył w jednej ze swoich zwyczajowych „lotniczych konferencji prasowych”. Podczas rozmowy z dziennikarzami wyjaśnił, że synod to „nie parlament. To bezpieczna przestrzeń, w której może przemawiać Duch Święty”. A biskupi usłyszą głos Ducha Świętego, jeśli będą słuchać z uwagą i szacunkiem siebie nawzajem.

Aby osiągnąć ten cel, Ojciec Święty posłużył się tradycyjną jezuicką metodą podejmowania decyzji. Opiera się ona na przekonaniu, że Duch Święty pragnie działać przez każdego: samego Papieża, kardynałów i biskupów, a nawet tych obserwatorów, którzy niekoniecznie są ekspertami w dziedzinie Pisma Świętego i tradycji katolickiej. Papież, podobnie jak Ignacy Loyola, wierzy, że Bóg objawia swoją wolę przez ludzi, niezależnie od ich statusu.

Jako papież, Franciszek ma władzę uciszyć wszystkie głosy wyrażające opinie niezgodne z jego własnymi. On jednak nie jest zwolennikiem autorytarnego przywództwa. Chce, by biskupi w spokoju słuchali siebie nawzajem i modlili się wspólnie. Jest gotów podjąć ryzyko wywołania pewnego zamieszania po to, by dojść do głębszego poznania prawdy. Dlatego też kilkakrotnie prosił wszystkich, by mieli odwagę swobodnie wyrażać swoje myśli w klimacie otwartości i wzajemnej szczerości.

Naturalnie taka swoboda wyrażania się może wywołać pewien dyskomfort, niepokój, a nawet zażenowanie wśród uczestników Synodu. Franciszek jest jednak przekonany, że Duch Święty będzie czuwał nad jednością Kościoła.

W przemówieniu wygłoszonym na zakończenie zeszłorocznego Synodu papież Franciszek podsumował swoją metodę dialogu i rozeznawania słowami: „Osobiście byłbym bardzo zaniepokojony i zasmucony... gdyby wszyscy byli zgodni albo milczeli w fałszywym, pokoju”. Na szczęście tak się nie stało. „Zamiast tego widziałem i słyszałem — odczuwając radość i wdzięczność — przemówienia i wystąpienia pełne wiary, gorliwości duszpasterskiej i doktrynalnej, mądrości, szczerości, męstwa i parrezji”.

BRAK LĘKU PRZED PODZIAŁEM

Od rozpoczęcia pierwszego Synodu o rodzinie ścierały się ze sobą dwa odmienne poglądy. Pierwszy z nich głosi, że podstawą dyscypliny kościelnej w sprawach małżeństwa, seksualności i życia rodzinnego powinna być doktryna i Pismo Święte. Osoby wyznające ten pogląd przywiązują wielką wagę do dochowania wierności nauce Chrystusa. Z kolei drugi pogląd głosi, że Kościół powinien przyjąć postawę bardziej przystępną, stając się czymś w rodzaju otwartego dla wszystkich „szpitala polowego”. Osoby wyznające ten pogląd chcą, by Kościół bardziej otworzył się na problemy zwyczajnych ludzi.

Oczywiście nie oznacza to, że ci, którzy podkreślają wagę doktryny, nie są zainteresowani otoczeniem duszpasterską troską małżeństw niesakramentalnych czy też katolików o orientacji homoseksualnej. Nie oznacza to też, że ci, którzy dają prymat sprawom duszpasterskim, nie mają szacunku dla doktryny. Jest to raczej kwestia innego rozłożenia akcentów niż skrajnej różnicy poglądów.

Rozważmy to na przykładzie Pisma Świętego. Zawarte w nim nauczanie na temat małżeństwa i rodziny jest niezwykle jasne. W Księdze Rodzaju czytamy o tym, że mężczyzna i kobieta w małżeństwie stają się „jednym ciałem” (Rdz 2,24). Jezus potwierdził to nauczanie, mówiąc o nierozerwalności małżeństwa (Mk 10,8-9; Mt 5,32). Zarazem jednak Ewangelie wielokrotnie ukazują ogromne miłosierdzie Jezusa. Proponował wodę żywą rozwiedzionej kobiecie, która miała pięciu mężów (J 4,13-19). Opowiedział przypowieść

o młodzieńcu, który doznał miłosierdzia, chociaż zmarnotrawił majątek rodzinny, żyjąc w grzechu (Łk 15,11-32). Polecił nam przebaczać nie „siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,22).

W rzeczywistości więc te dwa na pozór sprzeczne poglądy łączą się ze sobą. Wszyscy powinniśmy być miłosierni, otwarci i współczujący. Jednocześnie jednak mamy mocno trzymać się nauki Jezusa. Czasami trudno jest pogodzić w sobie te dwie postawy. Często nie ma tu łatwych odpowiedzi. Uwierzmy jednak, że Jezus pragnie wskazywać nam właściwą drogę. On za bardzo zaangażował się w nasze życie — w życie każdego człowieka — żeby opuścić nas wtedy, gdy najbardziej Go potrzebujemy. Dlatego nie przestawajmy mówić otwarcie, słuchać z pokorą i rozeznawać z uwagą, ufając, że Duch Święty zachowa nas w jedności ze sobą.

OSTATNIE SŁOWO

Ważne, byśmy pamiętali, że październikowy Synod pomimo całej swej przejrzystości, szczerego dialogu i wnikliwych debat nie będzie miał ostatniego słowa. Ono należy do papieża Franciszka, który wyda adhortację apostolską. Dokument ten, który prawdopodobnie ukaże się mniej więcej rok po Synodzie, będzie zawierał wnioski Papieża oraz jego własne nauczanie i refleksje. Jak powiedział na zakończenie zeszłorocznego Synodu: „Trzeba... przeżywać to wszystko ze spokojem, z pokojem wewnętrznym, także dlatego, że obecność Papieża jest dla wszystkich gwarancją”.

Wiemy, że przygotowując adhortację, Ojciec Święty rozważy na modlitwie wszystkie materiały z pierwszego Synodu, ankiety oraz dokumenty Synodu tegorocznego. Biorąc pod uwagę wszystkie kwestie, z jakimi zmaga się Synod, wydaje się to zadaniem niemożliwym do wykonania. Z pewnością to, co ostatecznie powie Papież, spotka się z entuzjazmem jednych i krytyką drugich. Mimo to jednak papież Franciszek chce zdecydowanie rzucić nowe światło na małżeństwo i rodzinę. Nasuwa się tu analogia z Janem Pawłem II, który wyszedł naprzeciw młodym ludziom, inicjując Światowe Dni Młodzieży, a także z Benedyktem XVI, który dał nowy impuls ruchom katolickim, wnoszącym dziś tak wiele w życie Kościoła. W każdym z tych przykładów mamy obraz papieża słuchającego uważnie i reagującego z miłością — dla dobra i budowania Kościoła.

PRZYJDŹ, DUCHU ŚWIĘTY!

Co więc mamy robić przez najbliższe tygodnie, a zwłaszcza podczas obrad Synodu? Możemy modlić się o to, by Duch Święty prowadził wszystkich, którzy w październiku zgromadzą się w Rzymie. Możemy modlić się, aby byli otwarci na Ducha Świętego i na siebie nawzajem, aby we wszystkich debatach brał górę duch braterstwa i konstruktywnej współpracy. Wreszcie możemy modlić się o to, by obrady Synodu przyniosły błogosławieństwo Kościołowi i aby dzięki nim wszyscy mogli zobaczyć Kościół oddany, mężny i z przekonaniem głoszący dobrą nowinę o małżeństwie i rodzinie światu, który tak bardzo potrzebuje jasnych odpowiedzi.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama