Wiara i niewiara

Co sprzeciwia się wierze w Boga?

Co sprzeciwia się wierze w Boga? Chrześcijanie wbrew podejrzeniom części niewierzących — problem niewiary sobie stawiają i gotowi są o niej rozmawiać z powagą.

Warto tu przypomnieć streszczenie dwóch głównych „argumentów przeciw Bogu” podane przez św. Tomasza z Akwinu w jego Sumie teologicznej. Zgodnie z przyjętą w średniowieczu metodą wywodu naukowego zaczynał on bowiem omawianie każdej kwestii właśnie od przedstawienia racji przemawiającej za poglądem, któremu był przeciwny.

Najpierw napisał zatem: Sądzić można, że Boga nie ma — Videtur, quod Deus non sit. Gdyby istniał Bóg, nie byłoby żadnego zła, Bóg bowiem jest dobrem nieskończonym. Niestety, tyle zła jest na świecie. A więc Bóg nie istnieje. (...) Nie trzeba szukać wielu przyczyn, gdy ich wystarczy mała liczba. Wszystkie zjawiska w świecie mogą być spowodowane przez inne czynniki, bez uciekania się do Boga jako ich przyczyny. Potem dopiero, niejako w odpowiedzi na takie wątpliwości, powołuje się św. Tomasz na fakt Objawienia, na Chrystusa, i podaje propozycję swych pięciu filozoficznych „dróg do Boga”.

Przy okazji widać, że niewiara nie jest żadnym nowym zjawiskiem, wynikiem „postępu”, jak też że argumenty ateistów nie są czymś nowym. Problem wiary i niewiary istniał i w starożytności, i w średniowieczu, i dziś.

Czy jednak argumenty wywiedzione z obserwacji świata są dla ludzi decydujące? Czy nie bywają one raczej „racjonalizacją” tego, co dzieje się w ich życiu, w ich czynach i w ich wnętrzu? Czy główną przyczyną niewiary nie jest raczej grzech? Kto czyni rzeczy z Ewangelią sprzeczne i zaniedbuje spotkanie z Bogiem, znajduje też w umyśle odpowiednie argumenty. A kto czyni dobrze i się modli, ten obecność Boga po prostu widzi.

Podobny wpływ wywierają czyny innych ludzi, świadcząc o wierze, lub przeciwko niej. Do Boga idzie się zatem dzięki ludziom. I Bóg sam stał się człowiekiem, by ludzi do siebie doprowadzić; świadectwo o zmartwychwstaniu tego człowieka, Jezusa, decyduje o chrześcijańskiej wierze w Boga.

Tak patrząc na wiarę i niewiarę chrześcijanin widzi zależność wiary jednostki od innych ludzi. Zatem powinien dbać o publiczne świadectwo wiary, o jej obecność w życiu społecznym. Widzi zależność wiary od czynów — musi się więc sprzeciwiać demoralizacji (czyli „odmoralnianiu”, podważaniu zasad etycznych). Musi odrzucić tę formę niewiary, która cenzurować chce chrześcijaństwo i etykę.

Jednak czynnikiem ostatecznym w wierze jest spotkanie z Bogiem w umyśle, sercu i sumieniu; łaska i odpowiedź na nią. Choć uwikłana w ludzkie sprawy, wiara jest „nie z tego świata” i w jego regułach zamknąć się nie da. Życie duchowe, często nie zauważane lub mylone z uczuciowością, przecież rozstrzyga.

I odpowiednio niewiara jest dla chrześcijanina najpierw problemem duchowego nastawienia wobec Boga i dobra, a potem dopiero zjawiskiem moralno-społecznym. Błędem byłoby ograniczać dialog z niewierzącymi do zasad humanistycznych, dobroczynności, obecności Kościoła w życiu społecznym. Najpierw trzeba spytać o Boga, o drogi ku Niemu lub od Niego.

A są wśród niewierzących i wrogowie, i nieświadomi przyjaciele Boga. Są nieuczciwi — i są postępujący po chrześcijańsku. Są tacy, co na, Boga zamknęli oczy, ale i tacy, co idąc ku niemu właśnie przechodzą przez okres ciemności. (1992)

Wiara i niewiara. Nowy Świat 1992 nr 274 z 21-22.XI, ss. 5

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama