O zbrodniach ugrupowań komunistycznych w latach międzywojennych na kresach Rzeczypospolitej Polskiej
Co roku we wrześniu wspominamy tragiczny wybuch II wojny światowej i modlimy się za tych, którzy zginęli w obronie Ojczyzny. O zbrodniach niemieckich napisano już dużo, ostatnio pisze się także o zbrodniach sowieckich, mniej natomiast o zbrodniach miejscowych ugrupowań komunistycznych, działających nielegalnie w latach międzywojennych na kresach Rzeczypospolitej Polskiej. Ujawniły się one po rozpoczęciu II wojny światowej i zapisały się bardzo niechlubnie. Wywodziły się one głównie z mniejszości narodowych. Z ich rąk zginęło również kilku księży Archidiecezji Wileńskiej: Antoni Twarowski, Bronisław Fedorowicz, Jan Kryński i jeden alumn. Natomiast śmierć ks. Bronisława Kornia należy chyba zaliczyć do brutalnej zemsty.
O ks. A. Twarowskim, proboszczu Juraciszek, pisałem już w ubiegłym roku. Tu pragnę tylko podać okoliczności jego śmierci. 18 lub 19 września 1939 r. wracał on z klerykiem furmanką z Lidy. W miejscowości Kniazikowce zostali oni zatrzymani przez miejscowych komunistów, którzy przygotowywali bramę powitalną dla wojsk sowieckich. Księdza i kleryka popędzono w stronę Lipniszek i między tą miejscowością a wsią Ściganie obu rozstrzelano. Tam miejscowa ludność znalazła ich ciała i przeniosła na cmentarz w Lipniszkach. Tam ich pochowano. W czasie okupacji niemieckiej polska partyzantka na ich grobie postawiła pomnik z napisem: „Tu spoczywają zwłoki ś.p. ks Antoniego Twarowskiego, proboszcza z Juraciszek i alumna o nieustalonym nazwisku, którzy zginęli śmiercią tragiczną we wrześniu 1939 roku w pobliżu tego cmentarza. W.P.” Skrót „W.P.” oznaczał Wojsko Polskie. Dane alumna rzeczywiście trudno ustalić. Miejscowa ludność podaje, że był to kleryk Wileńskiego Seminarium o nazwisku Marczyk. Bardziej jednak prawdopodobne jest to, co mówił ks. Stefan Sieczka, iż był to alumn z zachodniej Polski. Być może, iż był nim Stanisław Zuziak z Towarzystwa Chrystusowego.
Drugim kapłanem, który zginął 19 września był ks. Bronisław Fedorowicz, proboszcz parafi Skrundzie. Była to parafia obejmująca wsie wśród lasów i łąk nad rzeką Szczarą w dekanacie zdzięciolskim. Ks. Fedorowicz był kapłanem diecezji łuckiej (Wołyń), który od 1935 r. pracował w Archidiecezji Wileńskiej. Był najpierw wikariuszem w parafii Widze, potem w Wornianach, następnie w Wilnie w parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, a w 1938 r. został proboszczem parafii Skrundzie (ok. 1300 wiernych). Nie znamy okoliczności jego śmierci. Z napisu na pomniku na jego grobie, na małym cmentarzyku przy kościele w Skrundziach, dowiadujemy się, że zginął razem z organistą w dniu 19 IX 1939 r. Miał 38 lat. Pomnik swemu duszpasterzowi postawili mieszkańcy wsi Podwielikie.
Najstarszym kapłanem, który w tym tragicznym miesiącu oddał swoje życie był ks. Jan Antoni Kryński, proboszcz Zelwy. Urodził się on 8.III. 1861 r. w Kuźnicy. W akcie chrztu jego rodzice Antoni Leonard i Felicja z Pachulskich, są zaliczeni do szlachty. Ukończył Seminarium Duchowne w Wilnie i w dniu 4 IV 1884 przyjął święcenia kapłańskie. Pracował w wielu parafiach. Najpierw był wikariuszem (Grodno - fara, Wilno, Nacza), a od 1892 r. proboszczem w Białohrudzie, potem w Dołhinowie, Ławaryszkach, Giełwianach, Łuczaju, Strabli, Juchnowcu i Supraślu. W 1923 r. został proboszczem parafii Zelwa w dekanacie wołkowyskim. Była to parafia bardzo stara, bo z XV w., ale w XIX w. kościoły zostały zabrane przez władze carskie i zamienione na cerkwie. Kościół franciszkański został zabrany w 1832 r., natomiast parafialny w 1866. Po 1905 r. znowu wskrzeszono parafię i zbudowano nowy kościół. Parafia ta liczyła około 2000 wiernych. W 1928 r. dziekan wołkowyski ks. Albin Jaroszewicz pisał do Kurii Metropolitalnej Wileńskiej, że „w miasteczku Zelwie jest prawosławnych nie więcej jak 5-6 rodzin, za to po wsiach okolicznych jest ich 95%”.
Po wkroczeniu wojsk sowieckich w granice Polski miejscowi komuniści z okolicznych wsi, opanowali Zelwę i aresztowali szereg ludzi. Niektórych po „przesłuchaniach” zwolniono. Natomiast pięciu nad ranem 21 września zamordowano. Niektórzy uważają, że miało to miejsce w nocy lub dnia następnego. Ciała zabitych sprawcy ich śmierci pochowali potajemnie za rzeką Zelwianką w lesie woroneskim i nie pozwolono stamtąd zabrać. Zginęli wówczas: ks. Jan Kryński, ks. Dawid Jakubson, proboszcz parafii prawosławnej. Oskar Meysztowicz, właściciel majątku Rohoźnica, Władysław Ignatowski z Osady Konna i Naumczyk, właściciel bufetu na stacji kolejowej Zelwa. Ciała zabitych nie były ekshumowane. W lasku, gdzie zginęli, pomnik im postawił Związek Polaków na Białorusi na początku lat 90-tych minionego wieku.
Ostatnim kapłanem, który w tym miesiącu na terenie swojej parafii oddał życie był ks. Bolesław Korń z Mikielewszyzny. Urodził się on w 1868 r., a świecenia kapłańskie przyjął w 1890 r. Pracował na wielu parafiach. Jako wikariusz pracował w parafii św. Jana w Wilnie, potem był proboszczem w Lebiedziewie, Sobotnikach, Parafianowie, Holszanach. W latach 1908-1910 był na wygnaniu w Kałudze. Po powrocie pracował przy kaplicy w Wace, następnie był proboszczem w Starych Trokach, Białohrudzie, Sobakińcach i od 1933 r. - w małej parafii Mikielewszczyzna koło Mostów. Była to parafia utworzona w 1911 r., a jej ośrodkiem była kaplica cmentarna, zbudowana przez Andrzejkiewiczów w 1820 r., a później powiększona. Ks. Korń w tej parafii miewał zatargi z niektórymi mieszkańcami z sąsiedniej wsi Daszkowce za wypasanie ziemi plebańskiej. Na tym tle doszło do śmierci ks. Kornia. Po wkroczeniu bowiem wojsk sowieckich, jeden z nich, czując się skrzywdzonym przez proboszcza, przyszedł z paroma żołnierzami sowieckimi, wyprowadzono ks. Kornia i rozstrzelano. Było to 23 września. Ciało swego duszpasterza parafianie pochowali koło kościoła. Parafianie dobrze wspominają swego proboszcza, choć był raptus i dość ostry.
Pierwszy więc miesiąc II wojny światowej był tragiczny dla duchowieństwa Archidiecezji Wileńskiej. Oprócz tych, którzy jako kapelani wojskowi ginęli lub znaleźli się w więzieniach i obozach, szereg kapłanów oddało swe życie na terenie lub w pobliżu swoich parafii.
opr. ab/ab