• Pytania o wiarę

Zdumienie, które nazywa się Ewangelią

1 grudnia 2019 roku, a więc zaledwie cztery lata temu, papież Franciszek wydał list apostolski „Admirabile signum”, o którym dzisiaj prawie nikt nie pamięta. A wielka szkoda, bo bardzo to piękny i mądry dokument. Trzeba przyznać, że temat tego listu apostolskiego poniekąd zaskakuje: „o znaczeniu i wartości [betlejemskiego] żłóbka” – pisze felietonista Opoki, o. Jacek Salij OP.

 Przeciętny katolicki inteligent, zarówno świecki jak duchowny, zapewne dziwił się, że papież zajął się tak błahym tematem. Ale ja może sądzę innych według siebie. Bo sam tak właśnie odebrałem ten list apostolski, kiedy zapoznałem się z nim świeżo po jego wydaniu. Wprawdzie tym swoim rozczarowaniem wobec bądź co bądź oficjalnego głosu papieża Franciszka z nikim się nie dzieliłem – ale to może dlatego, że o tym dokumencie po prostu szybko zapomniałem.

Jednak w tym roku mija punktualnie osiemset lat, jak św. Franciszek z Asyżu sporządził pierwszą w dziejach Kościoła szopkę betlejemską, zatem do tego tekstu sięgnąłem ponownie. I jak to nieraz bywa, kiedy wracamy do znanej już nam książki czy artykułu – okazało się, że bardzo pomyliłem się w ocenie jego wartości. Jednak papież miał rację, kiedy pisał, że święty Franciszek, przedstawiając dar Bożego Narodzenia w obrazach szopki betlejemskiej, „dokonał wielkiego dzieła ewangelizacji”.

Bo prawdziwą ewangelizacją było takie przedstawienie narodzin Jezusa w grocie betlejemskiej, żeby oglądający poczuli się niejako współczesnymi tamtemu, jedynemu w dziejach świata wydarzeniu i zachwycali się oraz dziękowali Bogu za to, że aż tak wspaniale, bo własnym Synem nas obdarzył. Chciałoby się wręcz zaniemówić z zadziwienia, że Jego Syn aż tak dosłownie „wszedł w swój lud ukochany, dzieląc z nim trudy i znoje”.

Spontanicznie przypominają się słynne słowa Jana Pawła II z jego pierwszej encykliki, że człowiek stanowi naprawdę wielką wartość dla Boga, skoro dał On nam własnego Syna, żeby nas uratował, tak abyśmy mogli odzyskać zdolność do życia wiecznego:

„Właśnie to zdumienie – napisał wtedy nasz wielki rodak – wobec wartości i godności człowieka nazywa się Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną; nazywa się też chrześcijaństwem”.

List papieża Franciszka „o znaczeniu i wartości żłóbka” jest pełen tego zdumienia z powodu zbawczego wejścia Boga w nasz ludzki świat. Spójrzmy chociażby na poniższy fragment:

„Sposób działania Boga niemal oszałamia, ponieważ wydaje się niemożliwe, aby wyrzekł się swojej chwały, żeby stać się człowiekiem, takim jak my. Cóż za niespodzianka, że Bóg przyjmuje nasze własne zachowania: śpi, karmi się mlekiem matki, płacze i bawi się jak wszystkie dzieci! Jak zawsze, Bóg wprawia w zakłopotanie, jest nieprzewidywalny, nieustannie poza naszymi schematami. Zatem żłóbek ukazując nam Boga wkraczającego w świat, pobudza nas do myślenia o naszym życiu wpisanym w życie Boga; zachęca, abyśmy stali się Jego uczniami, jeśli chcemy osiągnąć ostateczny sens życia”.

Nie byłem nigdy w Argentynie, ale domyślam się, że właśnie w ojczyźnie obecnego papieża leży przyczyna tego, że postanowił on taką zwyczajną, niewyszukaną medytacją na temat betlejemskiego żłóbka obdarzyć cały Kościół. Na podstawie tego oto fragmentu wolno domyślać się, że tradycja Bożonarodzeniowego żłóbka jest w niektórych częściach Ameryki Południowej jeszcze bardziej żywotna niż u nas w Polsce. A swoją drogą, słychać w nim chyba jakieś odgłosy wspomnień papieża z jego dzieciństwa:

„Tym listem chciałbym wesprzeć piękną tradycję naszych rodzin, które w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie przygotowują żłóbek, a także zwyczaj umieszczania go w miejscach pracy, szkołach, szpitalach, więzieniach, na placach... To naprawdę realizacja twórczej wyobraźni, która wykorzystuje najbardziej różnorodne materiały do tworzenia małych arcydzieł piękna. Uczymy się od dzieciństwa: kiedy tato i mama wraz z dziadkami przekazują ten radosny zwyczaj, który uosabia bogatą duchowość ludową. Chciałbym, aby ta praktyka nie ustała, a wręcz mam nadzieję, że tam, gdzie została zaniechana, zostanie odkryta na nowo i ożywiona”.

Dar Bożego Narodzenia – pisze papież Franciszek – to także wzruszający dowód, że miłość Boga do nas ludzi jest pełna czułości. Ale i odwrotnie – powie w innym miejscu tego listu – wyciągnięte w betlejemskiej szopce rączki Dzieciątka Jezus wskazują na to, że Ono oczekuje również czułości z naszej strony. Bóg po prostu pragnie „powierzać się objęciu naszych ramion. W słabości i kruchości ukrywa swoją moc, która wszystko stwarza i przekształca. Wydaje się to niemożliwe, a jednak tak jest: w Jezusie Bóg był dzieckiem i jako takie chciał objawić wspaniałość swojej miłości, która przejawia się w uśmiechu i w wyciągnięciu rąk ku każdemu”.

To przecież z tej intuicji narodziły się kolędy typu „Lulajże, Jezuniu”, „Jezus malusieńki” czy „Ach, ubogi żłobie”.
 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama