Jesteśmy na półmetku Roku Modlitwy. Papież Franciszek ogłosił go nieprzypadkowo. I nie chodzi tylko o zbliżający się jubileusz 2025 roku. Może jeszcze bardziej idzie o przypomnienie tego, o czym zapomnieliśmy i co porzuciliśmy?
Nastawieni na aktywizm, na własne pomysły i działania, na wypełnianie swoich zadań, przestaliśmy doceniać wartość i sens modlitwy. Daliśmy się nabrać na to, że jest ona traceniem czasu, że nie przynosi tylu owoców, co konkretne działania. Zignorowaliśmy fakt, iż rzeczywiście można ją porównać do oddechu duszy. Nic więc dziwnego, że się duchowo dusimy, że brakuje nam powietrza, że wewnętrznie upadamy i rozpadamy się, że czujemy się osamotnieni i dotknięci jakąś niezrozumiałą pustką. Jesteśmy mistrzami w wymawianiu się od modlitwy w każdym jej wymiarze – wspólnotowym, indywidualnym, uwielbieniowym, dziękczynnym, pokutnym. Nie modlimy się, bo jesteśmy zbyt młodzi albo zbyt starzy, zbyt zapracowani albo zbyt zmęczeni, zbyt zabiegani albo zbyt słabi na wykrzesanie z siebie nawet najkrótszego aktu strzelistego. Brakuje nam czasu, wiary i skupienia, by klęknąć przed Bogiem. W obliczu zadań i życiowych wyzwań powtarzamy jak małe, uparte dzieci: ja sam!, zamiast najpierw polecać je Bogu i poprosić, by towarzyszył nam w ich przeżywaniu i podejmowaniu. Zapominamy o genialnej prawdzie, którą przypomniała nam św. Teresa Wielka: „Ja i Bóg razem stanowimy większość”. Tylko czy rzeczywiście chcemy przejść przez życie z Panem? Modlitwa jest ku temu pierwszym krokiem.
Daje siłę i chroni
Ojciec Święty Franciszek naucza nas o modlitwie w sposób prosty i motywujący. Jasno tłumaczy, dlaczego jej potrzebujemy. W jednej z audiencji wskazywał: „Modlitwa Jezusa jest miejscem, w którym dostrzegamy, że wszystko pochodzi od Boga i do Niego powraca. Czasami my, ludzie, uważamy się za panów wszystkiego, albo wręcz przeciwnie, tracimy wszelkie poważanie dla siebie samych, przechodzimy z jednej strony na drugą. Modlitwa pomaga nam znaleźć właściwy wymiar w naszej relacji z Bogiem, naszym Ojcem i z całym stworzeniem”.
W innym miejscu papież poucza: „Poprzez modlitwę Słowo Boże zamieszkuje w nas, a my w nim. Słowo inspiruje dobre intencje i podtrzymuje działanie; daje nam siłę i pogodę ducha, i nawet wtedy, gdy stawia nas w obliczu kryzysu, obdarza nas pokojem. W dniach okropnych i kłopotliwych zapewnia sercu odrobinę zaufania i miłości, która chroni je przed atakami złego”.
Franciszek klarownie tłumaczy, że „Wszystko w Kościele rodzi się na modlitwie i wszystko wzrasta dzięki modlitwie. Kiedy Nieprzyjaciel, Zły, chce walczyć z Kościołem, czyni to przede wszystkim przez próbę osuszenia jego źródeł, przeszkadzając mu w modlitwie. (...) Modlitwa jest tym, co otwiera drzwi Duchowi Świętemu, który inspiruje, aby pójść naprzód. Zmiany w Kościele bez modlitwy nie są zmianami w Kościele, są zmianami w grupie”.
Jest walką i pokojem
Jak przeżyć Rok Modlitwy w swoim życiu w kontekście domu, rodziny, parafii i Kościoła? Przez najbliższe pół roku będziemy się nad tym pochylać w cyklu artykułów o modlitwie. Chcemy publikować je w każdym pierwszym numerze miesiąca. W tym pierwszym tekście zachęcamy do przyjrzenia się swojej modlitwie i postawienia sobie pytania: czy jesteśmy ludźmi modlitwy? Święci i papieże pokazywali, że nie powinno jej braknąć w naszym życiu, niezależnie od tego, ile mamy lat, co robimy i jakie powołanie spełniamy. Nazywali ją rozmową z Bogiem, oddechem duszy i przebywaniem z Panem. Dla jednych zawsze jest ona wewnętrzną walką, dla drugich trwaniem w Bożej obecności, dla innych źródłem pokoju i mądrości. Nigdy nie powinna być rzeczywistością statyczną – ona zmienia się wraz z nami i razem z nami ma dojrzewać. Jaka jest i jaka powinna być? Długo można o tym mówić. Najpierw liczy się jednak to, aby w ogóle była, bo bez niej tracimy i siebie, i Boga.
Źródło: Echo Katolickie 28/2024