Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (44/99)
Pytanie o miejsce Kościoła w społeczeństwie i jego odniesienie do problemów politycznych jest aktualne, jak się okazuje, nie tylko w Polsce. Ostatnio ciekawy dokument poświęcony temu zagadnieniu został opublikowany przez Konferencję Biskupów Stanów Zjednoczonych. Dotyczy nie tylko fundamentalnych zagadnień związanych z odniesieniem problematyki społecznej do wartości chrześcijańskich, ale mówi także o moralnej odpowiedzialności katolików wobec takich wyzwań jak np. wybory prezydenckie. Jak wiadomo, właśnie rok 2000 będzie dla Ameryki areną wyborczego starcia w drodze do Białego Domu i pewnie dlatego biskupi amerykańscy zabierają głos, doradzając wiernym nie na kogo mają głosować, ale jakie kryteria należy brać pod uwagę oddając swój głos. W dokumencie, który zostanie publicznie ogłoszony na początku listopada, znalazło się otwarte wezwanie, aby katolicy poparli w wyborach prezydenckich tych kandydatów, których idee są zgodne z nauczaniem moralnym Kościoła. Amerykańscy hierarchowie chcą, aby tekst pod tytułem "Wierzący obywatel: odpowiedzialność obywatelska w nowym milenium" stanowił wykładnię nauczania Kościoła, m.in. na temat aborcji, pomocy w samobójstwie (eutanazji), kary śmierci, anulowania zadłużenia krajów rozwijających się oraz priorytetów moralnych w życiu publicznym. Jeszcze w tym roku dokument trafi do wszystkich parafii oraz licznych w USA ruchów i stowarzyszeń katolickich. Pojawienie się takiego dokumentu może nas dziwić, ponieważ Stany Zjednoczone pokazywane są jako wzorcowy przykład rozdziału Kościoła od państwa i tryumfu idei liberalnych. Tymczasem podobne teksty Konferencja Biskupów USA ogłasza regularnie od lat siedemdziesiątych, i taki głos Kościoła jest traktowany jako równoprawny w dyskusji ustrojowej państwa. Mimo tego w tekście Episkopat amerykański odpiera ewentualne zarzuty o naruszenie rozdziału Kościoła i państwa, podkreślając, że Kościół jako instytucja ma również określoną rolę do odegrania na scenie politycznej. "Udział Kościoła w sprawach publicznych nie stanowi zagrożenia, lecz wzbogaca życie polityczne i stanowi afirmację prawdziwego pluralizmu" - stwierdzono w dokumencie. Pierwsze komentarze wskazują, że pojawienie się tak wcześnie tekstu "przedwyborczego" może przyczynić się do zwrócenia uwagi Ameryki nie na skandale i sensacje związane z osobistym życiem kandydatów do Białego Domu, ale na rzeczywiste punkty odniesienia wyborczego programu. Warto przypomnieć słowa wybitnego, XIX-wiecznego znawcy Ameryki, Alexisa de Tocqueville'a, który obserwując narodziny demokracji pisał o politykach, że mogą być zadowoleni z własnych dokonań wówczas, gdy "tylko skrupulatnie przestrzegając moralności religijnej, własnym przykładem nauczyli obywateli być wiernymi zasadom, tak w rzeczach wielkich, jak i małych".
Ks. Kazimierz Sowa