Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (12/2000)
Pani Madeleine Albright obwieściła światu z Banja Luki, że nadeszła pora na realizację porozumienia z Dayton. Pierwszym zwiastunem wieloetnicznej Bośni ma być miasteczko Brczko. Jego terytorium stanowiło do tej pory wąziutki korytarz, łączący wschodnią i zachodnią część Republiki Serbskiej w Bośni — dziwnego, tymczasowego owocu zawieszenia broni w 1995 r. Właściwie cała Bośnia jest przedziwnym politycznym puzzlem, poskładanym z różnorakich etnicznych kawałków: serbskich, muzułmańskich i chorwackich. Teraz Brczko ogłoszono strefą neutralną, co ma być wstępem do zaprowadzenia tam ponadetnicznej, ogólnobośniackiej administracji.
Procesowi stopniowej integracji kraju sprzyja nie tylko rząd Federacji Muzułmańsko-Chorwackiej w Sarajewie, ale i władze Republiki Serbskiej w Bośni, ze stolicą w Banja Luce. Tamtejszy premier Milorad Dodik współpracuje z Zachodem w dziele ostrożnego rozminowywania bośniackiego pola z ładunków etnicznej nienawiści, wspierając proces kontrolowanego powrotu wojennych uchodźców.
Tymczasem w nieodległym Kosowie nienawiść nie wygasa. Przeciwnie — mijające tygodnie przyniosły tam wzrost napięcia. Trwają ataki Albańczyków na kontrolowaną przez Serbów część Kosowskiej Mitrowicy, a żołnierze KFOR z coraz większym wysiłkiem bronią tej ostatniej większej serbskiej placówki w Kosowie. Zamętu dopełnia napływ albańskich uchodźców z przylegających do Kosowa rejonów „belgradzkiej” Serbii. W odwecie albańscy partyzanci pojawili się już także na terytorium obecnej, okrojonej Jugosławii.
Bernard Kouchner, administrator Kosowa z ramienia ONZ, zapowiada na jesień tego roku przeprowadzenie wyborów, z prawem głosu dla wszystkich wypędzonych. Ale Kosowo to nie Bośnia, tutaj wzajemna nienawiść serbsko-albańska nie ostygła do tego stopnia, by można było w najbliższym czasie wyobrazić sobie powrót do tej prowincji wypędzonych Serbów. Z drugiej strony, nie można zwlekać z przekazaniem cywilnej administracji — w praktyce etnicznie albańskiej — odpowiedzialności za ten kraj. Jeśli demokracja zawita niebawem do Kosowa, będzie to z pewnością demokracja albańskojęzyczna.
opr. mg/mg